Proweniencja:
– Galerie Gmurzynska – Bargera, Kolonia.
– Kolekcja Hansa Königa, Kolonia.
– Kolekcja prywatna, Poznań.
– Kolekcja prywatna, Warszawa.
Obraz wystawiany:
– Mela Muter 1876-1967. Retrospektiv-Ausstellung, Galerie Gmurzynska, Köln 1967, nr kat. 24 (z wymiarami 74 x 75 cm, datowany 1914).
Motyw macierzyństwa pojawił się u Meli Muter już w okresie bretońskim i towarzyszył jej przez całą twórczość. Jej płótna dalekie są od cukierkowych przedstawień radosnych dzieci w objęciach uśmiechniętych matek. Zapewne wpływ na to miały zarówno wspomnienia dość szorstkich relacji z matką, jak i własne doświadczenia macierzyńskie. Zuzanna Klingsland (matka artystki) była wobec dzieci surowa i wymagająca. Po śmierci jedynego syna pogrążyła się w wielkim bólu, zamykając się na relacje z córkami. Mela starała się być jak najlepszą matką dla jedynego, urodzonego w 1900 roku syna – Andrzeja, jednak macierzyństwo to nieustanne wyrzeczenia. Chęć zachowania autonomii sprawiła, że malarka czasami nawet na kilka miesięcy zostawiała syna z ojcem. Andrzej Mutermilch był chorowitym dzieckiem, u którego zdiagnozowano gruźlicę kości. Zapewne choroba ta miała wpływ na jego śmierć w wieku 24 lat. Te trudne doświadczenia musiały oddziałać na wydźwięk płócien Meli Muter. Artystka znana była również ze swoich lewicowych poglądów i zaangażowania w sprawy społeczne. Używała malarstwa jako oręża. Płótnami skłaniała widzów do refleksji nad trudami życia i otworzenia się na ludzkie cierpienia. Karolina Prewęcka w książce zatytułowanej Mela Muter. Gorączka życia pisze: Matki Muter często wydają się zmęczone codzienną troską o byt i dzieci. Traktują je jak obowiązek. Nie znajdują radości w karmieniu naturalnym. Ich odsłonięte piersi nie nabrzmiewają pokarmem. Są wychudzone, zmięte, obwisłe. Dzieci w ich ramionach czy usadowione na kolanach nie są uśmiechniętymi albo słodko śpiącymi bobasami. Mają zastygnięte w powadze twarze, podobne do oblicz opiekunek. Przychodzi na myśl ustawienie i wymowa postaci w przedstawieniach Bożego Narodzenia, na których Matka Boska składa ręce do modlitwy nad nowo narodzonym Bożym Synem.
Wszystko, o czym pisze Prewęcka, widać również w prezentowanym obrazie. Mela Muter z wielką szczerością obnaża prawdę o macierzyństwie. Modelka nie nawiązuje kontaktu wzrokowego z widzem. Pogrążona jest we własnych myślach i troskach codziennego życia. Cała scena ujęta jest w wąskim kadrze z pustym tłem, co potęguje atmosferę intymności i sprawia, że cała uwaga widza koncentruje się na matce, a zwłaszcza wyrazie jej twarzy. Obraz ma zdecydowanie melancholijny wydźwięk, a całość malowana jest w charakterystycznym dla Meli Muter stylu z widocznymi, drobnymi pociągnięciami pędzla.
* Do wylicytowanej ceny oprócz innych kosztów zostanie doliczona opłata wynikająca z prawa twórcy i jego spadkobierców do otrzymania wynagrodzenia zgodnie z Ustawą z dnia 4 lutego 1994 roku - o prawie autorskim i prawach pokrewnych (droit de suite).
olej, karton naklejony na płytę oklejoną płótnem
74 x 74 cm
na odwrocie: l.g. dwie nalepki galerii w Kolonii:
– l.g. nalepka Galerie Bargera w Kolonii (druk, długopis) o treści: Galerie Bargera | No 11 | Mauritiusstenweg 74-76 | 5 Köln 1 · Germany | Tel. 218788 + 211496 | Name des Künstlers: Mela Muter | Titel: Mütterlichkeit | Größe: 74 x 74 cm | Erstellungsjahr: 1918 | Ausstellung: | Katalog-Nr.;
– l.g. nalepka Galerie Gmurzynska w Kolonii (uszkodzona);
– dwie małe nalepki z numerami 3 i 18;
– nalepka z ceną 14.000 DM, obok numer (czarnym długopisem): HH533140906;
– na tekturowym „zaplecku“ przekreślona nalepka depozytowa Muzeum Narodowego w Poznaniu (druk, czarny marker): MUZEUM NARODOWE | W POZNANIU | Inw. Dep nr 2269, podstemplowana przez głównego inwentaryzatora muzeum;
– na dolnej listwie ramy przekreślony numer depozytowy Muzeum Narodowego w Poznaniu (czarnym markerem): MNP Dep 2269, podstemplowany przez głównego inwentaryzatora muzeum;
– l.g. nalepki aukcyjne
Proweniencja:
– Galerie Gmurzynska – Bargera, Kolonia.
– Kolekcja Hansa Königa, Kolonia.
– Kolekcja prywatna, Poznań.
– Kolekcja prywatna, Warszawa.
Obraz wystawiany:
– Mela Muter 1876-1967. Retrospektiv-Ausstellung, Galerie Gmurzynska, Köln 1967, nr kat. 24 (z wymiarami 74 x 75 cm, datowany 1914).
Motyw macierzyństwa pojawił się u Meli Muter już w okresie bretońskim i towarzyszył jej przez całą twórczość. Jej płótna dalekie są od cukierkowych przedstawień radosnych dzieci w objęciach uśmiechniętych matek. Zapewne wpływ na to miały zarówno wspomnienia dość szorstkich relacji z matką, jak i własne doświadczenia macierzyńskie. Zuzanna Klingsland (matka artystki) była wobec dzieci surowa i wymagająca. Po śmierci jedynego syna pogrążyła się w wielkim bólu, zamykając się na relacje z córkami. Mela starała się być jak najlepszą matką dla jedynego, urodzonego w 1900 roku syna – Andrzeja, jednak macierzyństwo to nieustanne wyrzeczenia. Chęć zachowania autonomii sprawiła, że malarka czasami nawet na kilka miesięcy zostawiała syna z ojcem. Andrzej Mutermilch był chorowitym dzieckiem, u którego zdiagnozowano gruźlicę kości. Zapewne choroba ta miała wpływ na jego śmierć w wieku 24 lat. Te trudne doświadczenia musiały oddziałać na wydźwięk płócien Meli Muter. Artystka znana była również ze swoich lewicowych poglądów i zaangażowania w sprawy społeczne. Używała malarstwa jako oręża. Płótnami skłaniała widzów do refleksji nad trudami życia i otworzenia się na ludzkie cierpienia. Karolina Prewęcka w książce zatytułowanej Mela Muter. Gorączka życia pisze: Matki Muter często wydają się zmęczone codzienną troską o byt i dzieci. Traktują je jak obowiązek. Nie znajdują radości w karmieniu naturalnym. Ich odsłonięte piersi nie nabrzmiewają pokarmem. Są wychudzone, zmięte, obwisłe. Dzieci w ich ramionach czy usadowione na kolanach nie są uśmiechniętymi albo słodko śpiącymi bobasami. Mają zastygnięte w powadze twarze, podobne do oblicz opiekunek. Przychodzi na myśl ustawienie i wymowa postaci w przedstawieniach Bożego Narodzenia, na których Matka Boska składa ręce do modlitwy nad nowo narodzonym Bożym Synem.
Wszystko, o czym pisze Prewęcka, widać również w prezentowanym obrazie. Mela Muter z wielką szczerością obnaża prawdę o macierzyństwie. Modelka nie nawiązuje kontaktu wzrokowego z widzem. Pogrążona jest we własnych myślach i troskach codziennego życia. Cała scena ujęta jest w wąskim kadrze z pustym tłem, co potęguje atmosferę intymności i sprawia, że cała uwaga widza koncentruje się na matce, a zwłaszcza wyrazie jej twarzy. Obraz ma zdecydowanie melancholijny wydźwięk, a całość malowana jest w charakterystycznym dla Meli Muter stylu z widocznymi, drobnymi pociągnięciami pędzla.
* Do wylicytowanej ceny oprócz innych kosztów zostanie doliczona opłata wynikająca z prawa twórcy i jego spadkobierców do otrzymania wynagrodzenia zgodnie z Ustawą z dnia 4 lutego 1994 roku - o prawie autorskim i prawach pokrewnych (droit de suite).