„Gdy wiosna nadejdzie – mówi Karpiński – co parę dni kupuję pęki róż, bez których nie mogę się wprost obejść. One są dla mnie szkołą kolorytu. Ich to subtelnym tonacjom zawdzięczam bardzo wiele. Nikt nie uwierzy, ile subtelnych odcieni i półtonów mieści się jednym kwiecie róży. Na pozór tego się nawet nie widzi. Dopiero, gdy się zacznie malować, spostrzega się, jak wielką jest skala tonów i półtonów, które składają się na bogatą szatę tego królewskiego kwiatu. To też z prawdziwą pasją i z wyjątkowym przejęciem poświęcam czas na studja kwiatów. I to ma dla mnie podwójne znaczenie, gdyż studjum kwiatów pomaga mi bardzo w portrecie kobiecym. Nie zapominajmy bowiem, czem jest portret wykwintnej damy. Obok naturalnego wdzięku czy urody, ileż wymaga sztuki, pielęgnacji, kaprysów i nastrojów mody natura kobieca.”
Cyt. za M. Bartoszek, „Alfons Karpiński 1875–1961”, Sandomierz – Stalowa Wola 2003 [kat.], s. 28
olej, płótno, 33,5 × 81,5 cm (tryptyk scalony)
sygn. i dat. potrójnie: lewa część – p. d.: „a.karpiński/25”, środkowa część – l. d.: „a.karpiński 25”, prawa część l. d.: „a.karpińaki 25”
„Gdy wiosna nadejdzie – mówi Karpiński – co parę dni kupuję pęki róż, bez których nie mogę się wprost obejść. One są dla mnie szkołą kolorytu. Ich to subtelnym tonacjom zawdzięczam bardzo wiele. Nikt nie uwierzy, ile subtelnych odcieni i półtonów mieści się jednym kwiecie róży. Na pozór tego się nawet nie widzi. Dopiero, gdy się zacznie malować, spostrzega się, jak wielką jest skala tonów i półtonów, które składają się na bogatą szatę tego królewskiego kwiatu. To też z prawdziwą pasją i z wyjątkowym przejęciem poświęcam czas na studja kwiatów. I to ma dla mnie podwójne znaczenie, gdyż studjum kwiatów pomaga mi bardzo w portrecie kobiecym. Nie zapominajmy bowiem, czem jest portret wykwintnej damy. Obok naturalnego wdzięku czy urody, ileż wymaga sztuki, pielęgnacji, kaprysów i nastrojów mody natura kobieca.”
Cyt. za M. Bartoszek, „Alfons Karpiński 1875–1961”, Sandomierz – Stalowa Wola 2003 [kat.], s. 28