Tadeusz Brzozowski o sztuce...
Zakres oddziaływania sztuki zmienia się nieustannie. Sztuka atakuje dzisiaj odbiorcę tak szerokim frontem, w takiej ilości, że trudno jest odnaleźć coś niewzruszonego w niej, do końca niewzruszonego. Znajduję to. Jest to bezinteresowność wzruszenia odbiorcy. Daję ludziom obrazy takie, jak działa na mnie świat. To znaczy mam świadomość doznań, boję się, maluję, czytam, widzę kolory, kształty otaczających mnie przedmiotów, staram się rozumieć motywy, które kierują ludźmi. Ale przecież i tak do końca wszystkiego się nie dowiem. Czy mogę wszystko powiedzieć do końca? I dlatego mam świadomość swojej archaiczności".
... i o tytułach obrazów:
Śmiech jest częstokroć najpierwszą, jakby najbardziej powierzchowną reakcją na tytuły, natomiast już w chwilę później uświadamiamy sobie, że to, czego one dotykają, wcale nie jest takie zabawne. Bo też właśnie chodzi mi o wywołanie takiej reakcji, o sprowokowanie odruchu, jaki się ma na przykład w szpitalu na widok ciężko chorego, podłączonego do przedziwnych rur i urządzeń. Wygląda to niby śmiesznie, ale w końcu uświadamiamy sobie, co się za tym kryje.
olej, deska
14 x 12 cm
sygn. na odwrocie: "KURANT" | 1964 | KOCHANEMU | W. | od T. | [strzałka w dół] | T. BRZOZOWSKI
obok: góra | [strzałka w górę]
Tadeusz Brzozowski o sztuce...
Zakres oddziaływania sztuki zmienia się nieustannie. Sztuka atakuje dzisiaj odbiorcę tak szerokim frontem, w takiej ilości, że trudno jest odnaleźć coś niewzruszonego w niej, do końca niewzruszonego. Znajduję to. Jest to bezinteresowność wzruszenia odbiorcy. Daję ludziom obrazy takie, jak działa na mnie świat. To znaczy mam świadomość doznań, boję się, maluję, czytam, widzę kolory, kształty otaczających mnie przedmiotów, staram się rozumieć motywy, które kierują ludźmi. Ale przecież i tak do końca wszystkiego się nie dowiem. Czy mogę wszystko powiedzieć do końca? I dlatego mam świadomość swojej archaiczności".
... i o tytułach obrazów:
Śmiech jest częstokroć najpierwszą, jakby najbardziej powierzchowną reakcją na tytuły, natomiast już w chwilę później uświadamiamy sobie, że to, czego one dotykają, wcale nie jest takie zabawne. Bo też właśnie chodzi mi o wywołanie takiej reakcji, o sprowokowanie odruchu, jaki się ma na przykład w szpitalu na widok ciężko chorego, podłączonego do przedziwnych rur i urządzeń. Wygląda to niby śmiesznie, ale w końcu uświadamiamy sobie, co się za tym kryje.