Tym razem Hofman sięga do innego niż zazwyczaj wzoru ikonograficznego, ale jak zwykle, w charakterystyczny dlań sposób, wprowadza elementy świeckie do tematu religijnego. W kompozycji nie nawiązuje do Sacra Conversatione, ale do ikonografii barokowych przedstawień Niepokalanego Poczęcia. Pokazuje Madonnę nie jako wiejską dziewczynę, ale jako dojrzałą kobietę, której twarz przypomina rysy żony artysty, Ady. Towarzyszące jej zwykle dzieci zastępuje typowymi dla swej twórczości figurami aniołków, a postać Madonny opiera o krzew glicynii, chcąc jakby nawiązać do przedstawień Drzewa Jessego. Mocna kolorystyka obrazu, zestawienie szmaragdowej zieleni z błękitem ma w zamyśle malarza wymiar duchowy. "Pragnąłbym jedynie, żebym rozwinąć mógł duchowe skrzydła! Tu jest najszerzej, gdyż wiem, duch nie zginie. Chciałbym go włożyć w moje malowidła, które zostaną po moim odlocie" - słowa te napisał Hofman w 1953 r. jako przesłanie całej swojej twórczości malarskiej (E. Dusza, s. 5).
olej, płótno, 160,5 x 114 cm; sygn. l.d. - Wlastimil `933 / Hofman
Na odwrocie napis odręczny: "Koronacja Najświętszej Marii Panny".
bibl.: E. Dusza, Malarz zapomnianego pejzażu, Londyn 1981
Tym razem Hofman sięga do innego niż zazwyczaj wzoru ikonograficznego, ale jak zwykle, w charakterystyczny dlań sposób, wprowadza elementy świeckie do tematu religijnego. W kompozycji nie nawiązuje do Sacra Conversatione, ale do ikonografii barokowych przedstawień Niepokalanego Poczęcia. Pokazuje Madonnę nie jako wiejską dziewczynę, ale jako dojrzałą kobietę, której twarz przypomina rysy żony artysty, Ady. Towarzyszące jej zwykle dzieci zastępuje typowymi dla swej twórczości figurami aniołków, a postać Madonny opiera o krzew glicynii, chcąc jakby nawiązać do przedstawień Drzewa Jessego. Mocna kolorystyka obrazu, zestawienie szmaragdowej zieleni z błękitem ma w zamyśle malarza wymiar duchowy. "Pragnąłbym jedynie, żebym rozwinąć mógł duchowe skrzydła! Tu jest najszerzej, gdyż wiem, duch nie zginie. Chciałbym go włożyć w moje malowidła, które zostaną po moim odlocie" - słowa te napisał Hofman w 1953 r. jako przesłanie całej swojej twórczości malarskiej (E. Dusza, s. 5).