Praca "Koń" stanowi znakomity przykład fascynacji Juliusza tematyką konną, a swoboda malowania potwierdza wirtuozerię artysty w akwareli. Szkic do prezentowanej na aukcji pracy jest reprodukowany w: Stanisław Witkiewicz, Juliusz Kossak, Nakład Gebethnera i Wolffa, Warszawa 1912, wydanie drugie rozszerzone, s. 116 oraz w: Kazimierz Olszański, Juliusz Kossak, Wrocław 1988, il. 76 na str. 72. Owym początkiem tej konnej pasji Juliusza Kossaka, okrzykniętego przez ówczesną krytykę "malarzem koni", było spotkanie artysty z Kazimierzem i Juliuszem Dzieduszyckimi na samym początku rozwoju drogi artystycznej. Po ukończeniu studiów prawniczych we Lwowie, pierwsze wprawki malarskie podejmował nie w Paryżu, Rzymie, czy też Monachium, ale na nieodległym gruncie we wsiach Niesłuchowo i następnie Jarczowcach, gdzie znajdowały się wspaniałe stadniny koni Dzieduszyckich. Tam mógł swobodnie podpatrywać stajennych przy pracy i studiować anatomię zwierząt o szlachetnym rodowodzie. Dzięki patronatowi i gościnie Dzieduszyckich, został wprowadzony w znakomite kręgi, zdobywając klientelę o podobnych upodobaniach: "Juliusz Dzieduszycki chciał mieć portrety swoich ukochanych koni arabskich, inni również żądali malowania ich czynów myśliwskich, anegdot rodzinnych, stadnin i psiarni" (S. Witkiewicz, Juljusz Kossak, Warszawa 1912, s. 25). "Podobno dwaj Juliusze popili solidnie i zawarli przyjaźń "na wieki". (...) Kossak pojechał do Jarczowiec na kilka miesięcy, a przebywał tam z przerwami pięć lat (1845-50). Narysował i namalował wszystkie jarczowieckie ogiery i klacze; portretował Juliusza Dzieduszyckiego na jego ulubionych koniach, ten zaś otoczył go najtroskliwszą opieką" (K. Olszański, Juliusz Kossak, Wrocław 1988, s.16). Dziś, mogąc zajrzeć w całkowitą działalność Kossaka, dopiero się widzi cały ogrom tego, co on zdziałał, całą mnogość objawów życia, które odtworzyła jego niezmordowana ręka, nigdy nie wyczerpana, świeża, jasna i żywa wyobraźnia. (...) Od traw i kwiatów łąkowych, od badyli burzanów, do dębów zgruchotanych gromami; od szarego wróbla, grzebiącego na podwórku Wojtkowej chałupy, do potężnych żubrów, beczących w ciemnych ostępach puszczy, od piaszczystych wydm i grzęskich topielisk, do szczytów skalnych, od biednych chłopskich szkapek, do bohaterskich koni bojowych; od opłotków cichego zaścianka, do huraganów bitew - gdzie tylko się przejawiło życie polskie, wszędzie szedł za niem talent Kossaka.
S. Witkiewicz, Juljusz Kossak, Warszawa 1912, s. 7-8

1
Juliusz KOSSAK (1824 Nowy Wiśnicz - 1899 Kraków)

Koń

akwarela, papier, 34 × 48 cm w świetle passe-partout
sygn. l. d.: JK (monogram wiązany)

Kup abonament Wykup abonament, aby zobaczyć więcej informacji

Praca "Koń" stanowi znakomity przykład fascynacji Juliusza tematyką konną, a swoboda malowania potwierdza wirtuozerię artysty w akwareli. Szkic do prezentowanej na aukcji pracy jest reprodukowany w: Stanisław Witkiewicz, Juliusz Kossak, Nakład Gebethnera i Wolffa, Warszawa 1912, wydanie drugie rozszerzone, s. 116 oraz w: Kazimierz Olszański, Juliusz Kossak, Wrocław 1988, il. 76 na str. 72. Owym początkiem tej konnej pasji Juliusza Kossaka, okrzykniętego przez ówczesną krytykę "malarzem koni", było spotkanie artysty z Kazimierzem i Juliuszem Dzieduszyckimi na samym początku rozwoju drogi artystycznej. Po ukończeniu studiów prawniczych we Lwowie, pierwsze wprawki malarskie podejmował nie w Paryżu, Rzymie, czy też Monachium, ale na nieodległym gruncie we wsiach Niesłuchowo i następnie Jarczowcach, gdzie znajdowały się wspaniałe stadniny koni Dzieduszyckich. Tam mógł swobodnie podpatrywać stajennych przy pracy i studiować anatomię zwierząt o szlachetnym rodowodzie. Dzięki patronatowi i gościnie Dzieduszyckich, został wprowadzony w znakomite kręgi, zdobywając klientelę o podobnych upodobaniach: "Juliusz Dzieduszycki chciał mieć portrety swoich ukochanych koni arabskich, inni również żądali malowania ich czynów myśliwskich, anegdot rodzinnych, stadnin i psiarni" (S. Witkiewicz, Juljusz Kossak, Warszawa 1912, s. 25). "Podobno dwaj Juliusze popili solidnie i zawarli przyjaźń "na wieki". (...) Kossak pojechał do Jarczowiec na kilka miesięcy, a przebywał tam z przerwami pięć lat (1845-50). Narysował i namalował wszystkie jarczowieckie ogiery i klacze; portretował Juliusza Dzieduszyckiego na jego ulubionych koniach, ten zaś otoczył go najtroskliwszą opieką" (K. Olszański, Juliusz Kossak, Wrocław 1988, s.16). Dziś, mogąc zajrzeć w całkowitą działalność Kossaka, dopiero się widzi cały ogrom tego, co on zdziałał, całą mnogość objawów życia, które odtworzyła jego niezmordowana ręka, nigdy nie wyczerpana, świeża, jasna i żywa wyobraźnia. (...) Od traw i kwiatów łąkowych, od badyli burzanów, do dębów zgruchotanych gromami; od szarego wróbla, grzebiącego na podwórku Wojtkowej chałupy, do potężnych żubrów, beczących w ciemnych ostępach puszczy, od piaszczystych wydm i grzęskich topielisk, do szczytów skalnych, od biednych chłopskich szkapek, do bohaterskich koni bojowych; od opłotków cichego zaścianka, do huraganów bitew - gdzie tylko się przejawiło życie polskie, wszędzie szedł za niem talent Kossaka.
S. Witkiewicz, Juljusz Kossak, Warszawa 1912, s. 7-8