...u Alfreda Lenicy szczególną rolę odgrywało umiłowanie sił życia, biologicznego wzrostu, tego co się rodzi i niesie nadzieję. Stąd, przynajmniej w pewnym stopniu, owa tkanka jego malarstwa, która zdaje się powstawać na naszych oczach, wybuchać gejzerami form, rozchodzić płatami kształtów, rozwijać ciągami splotów, przenikających się wzajemnie, jakby rozrastających w górę, w dół, na boki i w głąb iluzyjnej przestrzeni. Bywa zaś, że owe formy zbliżają się na mocy przypadku do form roślinnych, zwierzęcych czy ludzkich. (...) Jednak (...) to nie naśladownictwo form natury, lecz sam sposób malowania, sam rodzaj napięcia spowodował (...) kreowanie kształtów organicznych paralelnych tylko z działaniem sił ożywionej przyrody, a upodobania zadecydowały o jego wyborze. Kształty te w obrazach Alfreda Lenicy, traktując sprawę technicznie, budowane były jak się zdaje głównie przez ścinanie, przewracanie, przecieranie szpachlą czy nożykiem założonej farbą płaszczyzny. Zrodziły się w ten sposób złudzenia jakby jakąś magiczną siłą tworzonej przestrzeni. (...) Uciekają w niej gdzieś w dal głębie, przenikają się wzajemnie tak, że nie można nawet w wyobraźni określić ich wzajemnego położenia, raz zdają się sięgać w nieskończoność, a potem zaś wysuwać naprzód, przed powierzchnię obrazu. Uciekają i wracają, łudząc zbliżeniami zdają się nie mieć początku ani końca wędrując po przestrzeniach wyczarowanych z płaszczyzny.
Maciej Gutowski, tekst w katalogu wystawy Alfred Lenica. Prace z lat 1961-1973, Galeria Krzysztofory, Kraków/Uniwersytecka Galeria Sztuki Współczesnej BWA-UŚ, Cieszyn, VI-VII 1987

111
Alfred LENICA (1899 - 1977)

KOMPOZYCJA, lata 70. XX w.

olej, płótno, 100 x 81 cm
sygn. p.d.: Lenica

Kup abonament Wykup abonament, aby zobaczyć więcej informacji

...u Alfreda Lenicy szczególną rolę odgrywało umiłowanie sił życia, biologicznego wzrostu, tego co się rodzi i niesie nadzieję. Stąd, przynajmniej w pewnym stopniu, owa tkanka jego malarstwa, która zdaje się powstawać na naszych oczach, wybuchać gejzerami form, rozchodzić płatami kształtów, rozwijać ciągami splotów, przenikających się wzajemnie, jakby rozrastających w górę, w dół, na boki i w głąb iluzyjnej przestrzeni. Bywa zaś, że owe formy zbliżają się na mocy przypadku do form roślinnych, zwierzęcych czy ludzkich. (...) Jednak (...) to nie naśladownictwo form natury, lecz sam sposób malowania, sam rodzaj napięcia spowodował (...) kreowanie kształtów organicznych paralelnych tylko z działaniem sił ożywionej przyrody, a upodobania zadecydowały o jego wyborze. Kształty te w obrazach Alfreda Lenicy, traktując sprawę technicznie, budowane były jak się zdaje głównie przez ścinanie, przewracanie, przecieranie szpachlą czy nożykiem założonej farbą płaszczyzny. Zrodziły się w ten sposób złudzenia jakby jakąś magiczną siłą tworzonej przestrzeni. (...) Uciekają w niej gdzieś w dal głębie, przenikają się wzajemnie tak, że nie można nawet w wyobraźni określić ich wzajemnego położenia, raz zdają się sięgać w nieskończoność, a potem zaś wysuwać naprzód, przed powierzchnię obrazu. Uciekają i wracają, łudząc zbliżeniami zdają się nie mieć początku ani końca wędrując po przestrzeniach wyczarowanych z płaszczyzny.
Maciej Gutowski, tekst w katalogu wystawy Alfred Lenica. Prace z lat 1961-1973, Galeria Krzysztofory, Kraków/Uniwersytecka Galeria Sztuki Współczesnej BWA-UŚ, Cieszyn, VI-VII 1987