O malarstwie artysty czytamy: "Minciel bardzo swobodnie traktował tradycję dwudziestowiecznego malarstwa, powiedziałbym, że patrzył na obrazy kubistów, abstrakcjonistów, fowistów, malarzy materii ect., absolutnie ignorując ich konteksty teoretyczne i historyczne, interesowało go tylko jedno: jak wywołać kontrolowaną reakcję jądrową w każdym z malowanych właśnie obrazów, jak uwolnić pierwotną energie zamkniętą w łańcuchach barw i form. Żeby obraz oszałamiał, uwodził (...). Taki maksymalny program malarskiego minimum. Przyznam, że dość długo czekałem na wypalenie się tak ujmującej, ale często młodzieńczej, jak mi się wydawało, zuchwałości artysty (...), ale każda jego nowa wystawa na inny sposób powtarzała tę samą formułę, ukazywała wciąż to samo źródło, za każdym razem jednak w innej postaci, niemniej spontanicznej i pełnej energii. (...) Minciel wciąż pozostaje niezmordowany w odkrywaniu tego, co w malarstwie w jakiś sposób pierwotne i ostateczne. (...) Energia jest tak samo ważnym i naturalnym elementem obrazów Minciela, jak farba czy nawet - dla innych nie do pomyślenia - kamienne łupki. Oglądając jego obrazy, zwykle bardzo duże, myśli się o rozmachu, geście, o bezpośredniości kontaktu artysty z powierzchnią płótna. Bo Minciel atakuje swoje obrazy, napiera na nie i zderza się z nimi. Czasem maluje palcami, dłońmi, czasem szerokimi pociągnięciami pędzli, nawet ławkowych, a innym razem nanosi tajemnicze ornamenty (pismo runiczne?) piórkiem czy rylcem graficznym. Wszystkie narzędzia pozostawiają własne odciski. To wzruszające, gdy odnajdujemy ślady zmagań artysty z materią obrazu i samym sobą. To chyba wtedy uświadamiamy sobie oddziaływanie owej energii działa, gdy czujemy ślad dotyku artysty, jeszcze nieostygły. I wtedy nawet abstrakcja staje się konkretna. Zresztą słowa nie mają aż takiego znaczenia..." (Mirosław Ratajczak, W nastroju, "Odra", luty 1999).

94
Eugeniusz MINCIEL (ur. 1958)

KOMPOZYCJA, 1992

Technika mieszana; 62 x 92,5 cm w świetle passe-partout
Sygnowany g. śr.: MINCIEL | 1992

Kup abonament Wykup abonament, aby zobaczyć więcej informacji

O malarstwie artysty czytamy: "Minciel bardzo swobodnie traktował tradycję dwudziestowiecznego malarstwa, powiedziałbym, że patrzył na obrazy kubistów, abstrakcjonistów, fowistów, malarzy materii ect., absolutnie ignorując ich konteksty teoretyczne i historyczne, interesowało go tylko jedno: jak wywołać kontrolowaną reakcję jądrową w każdym z malowanych właśnie obrazów, jak uwolnić pierwotną energie zamkniętą w łańcuchach barw i form. Żeby obraz oszałamiał, uwodził (...). Taki maksymalny program malarskiego minimum. Przyznam, że dość długo czekałem na wypalenie się tak ujmującej, ale często młodzieńczej, jak mi się wydawało, zuchwałości artysty (...), ale każda jego nowa wystawa na inny sposób powtarzała tę samą formułę, ukazywała wciąż to samo źródło, za każdym razem jednak w innej postaci, niemniej spontanicznej i pełnej energii. (...) Minciel wciąż pozostaje niezmordowany w odkrywaniu tego, co w malarstwie w jakiś sposób pierwotne i ostateczne. (...) Energia jest tak samo ważnym i naturalnym elementem obrazów Minciela, jak farba czy nawet - dla innych nie do pomyślenia - kamienne łupki. Oglądając jego obrazy, zwykle bardzo duże, myśli się o rozmachu, geście, o bezpośredniości kontaktu artysty z powierzchnią płótna. Bo Minciel atakuje swoje obrazy, napiera na nie i zderza się z nimi. Czasem maluje palcami, dłońmi, czasem szerokimi pociągnięciami pędzli, nawet ławkowych, a innym razem nanosi tajemnicze ornamenty (pismo runiczne?) piórkiem czy rylcem graficznym. Wszystkie narzędzia pozostawiają własne odciski. To wzruszające, gdy odnajdujemy ślady zmagań artysty z materią obrazu i samym sobą. To chyba wtedy uświadamiamy sobie oddziaływanie owej energii działa, gdy czujemy ślad dotyku artysty, jeszcze nieostygły. I wtedy nawet abstrakcja staje się konkretna. Zresztą słowa nie mają aż takiego znaczenia..." (Mirosław Ratajczak, W nastroju, "Odra", luty 1999).