Dzieci były ulubionymi modelami Wlastimila Hofmana, jak wspominał artysta: „[…] dzieci podobnie jak Biblia, są pretekstem do pokazania tego czy tamtego świata […] Nie mogę się zgodzić z określeniem przede wszystkim, ale mogę zapewnić, że jestem malarzem myśli i przeżyć… […] jestem przede wszystkim malarzem dzieci… Bardzo lubię dzieci – i dlatego chętnie je maluję. Ale to jeszcze nie wszystko. Każde dziecko ma nieomylny, instynkt, takt. Potrafi odróżnić dobro od zła. Nie ma kompleksów. Nie ma tylu uprzedzeń co dorośli. Ustami dziecka przemawia prawda, piękno, dobroć. […]” (B.Czajkowski, Portret z pamięci, Wrocław 1971, s. 137–138.

Dom Hofmanów przy ul. Spadzistej w Krakowie zawsze był wypełniony dziećmi. Jak wspominała Ada: „Nie, nigdy nie byłam matką, ale wydaje mi się, że uczucia i troski rodzicielskie są mi znane [...J. Kubuś Szopa, syn sprzątaczki, półsierota, wprost nie wychodził po pozowaniu z naszej pracowni. Hela Fliszewska rosła i doroślała w naszych oczach, a zaczął ją Wlast malować jako dziewuszkę. Mieliśmy też jako „stałych bywalców” siódemkę młodocianych robotników, pracujących od świtu do nocy w fabryce papierosów.” […] „Hofmanowie stworzyli tym biednym dzieciakom coś na kształt domu […]. Opiekowali się nimi, pozwalając im spędzać całe dnie w ogrodzie i domu, również poza czasem pozowania obrazów, karmili je, ubierali, organizowali wycieczki i paczki świąteczne” (B.Danielska, „W Szklarskiej Porębie, wszystkie drogi prowadzą do Wlastimilówki”, Szklarska Poręba 2017, s. 103.)

48
Wlastimil HOFMAN (1881 Karlin - 1970 Szklarska Poręba)

Irenka ze Szklarskiej Poręby, 1963 r.

olej, płyta pilśniowa, 34 × 26,5 cm
sygn. i dat. l. g.: „1963/Wlastimil/ Hofman.”
opisany na odwrocie

Kup abonament Wykup abonament, aby zobaczyć więcej informacji



Dzieci były ulubionymi modelami Wlastimila Hofmana, jak wspominał artysta: „[…] dzieci podobnie jak Biblia, są pretekstem do pokazania tego czy tamtego świata […] Nie mogę się zgodzić z określeniem przede wszystkim, ale mogę zapewnić, że jestem malarzem myśli i przeżyć… […] jestem przede wszystkim malarzem dzieci… Bardzo lubię dzieci – i dlatego chętnie je maluję. Ale to jeszcze nie wszystko. Każde dziecko ma nieomylny, instynkt, takt. Potrafi odróżnić dobro od zła. Nie ma kompleksów. Nie ma tylu uprzedzeń co dorośli. Ustami dziecka przemawia prawda, piękno, dobroć. […]” (B.Czajkowski, Portret z pamięci, Wrocław 1971, s. 137–138.

Dom Hofmanów przy ul. Spadzistej w Krakowie zawsze był wypełniony dziećmi. Jak wspominała Ada: „Nie, nigdy nie byłam matką, ale wydaje mi się, że uczucia i troski rodzicielskie są mi znane [...J. Kubuś Szopa, syn sprzątaczki, półsierota, wprost nie wychodził po pozowaniu z naszej pracowni. Hela Fliszewska rosła i doroślała w naszych oczach, a zaczął ją Wlast malować jako dziewuszkę. Mieliśmy też jako „stałych bywalców” siódemkę młodocianych robotników, pracujących od świtu do nocy w fabryce papierosów.” […] „Hofmanowie stworzyli tym biednym dzieciakom coś na kształt domu […]. Opiekowali się nimi, pozwalając im spędzać całe dnie w ogrodzie i domu, również poza czasem pozowania obrazów, karmili je, ubierali, organizowali wycieczki i paczki świąteczne” (B.Danielska, „W Szklarskiej Porębie, wszystkie drogi prowadzą do Wlastimilówki”, Szklarska Poręba 2017, s. 103.)