Obraz opisany w katalogu oeuvre artysty:
– Tadeusz Brzozowski 1918-1987, red. A. Żakiewicz, Muzeum Narodowe, Warszawa 1997, s. 238, poz. 336.
W drugiej połowie lat 70. Tadeusz Brzozowski był artystą o ugruntowanej pozycji „klasyka współczesności“ – nie tylko na rodzimej, ale także na międzynarodowej arenie sztuki. Wobec wielkiego zainteresowania jego twórczością, równolegle do dzieł o dużych, reprezentacyjnych formatach, powstawały także niewielkie płótna na zamówienie prywatnych kolekcjonerów. Klienci, często po kilku latach oczekiwania, otrzymywali doskonały wytwór rzemiosła, poziomem wykonania niczym nie ustępujący „muzealnym“ kompozycjom. Namalowany w 1978 roku Hajcer był prawdopodobnie jedną z takich kameralnych realizacji. W swoiście dekoracyjnym, tętniącym czerwienią cynobrów obrazie, wszystko – począwszy od tytułu, przez złożoną „alchemię koloru“ po oprawę z prostych listew – składa się na wyjątkową malarską formułę o dramatycznej sile wyrazu. Tytuł „hajcer“ – oznaczający obsługującego palenisko palacza – według artysty jest „jakby uderzeniem“ prowadzącym do konfrontacji z treścią obrazu. Słowo, nieużywane w codziennej polszczyźnie i brzmiące nieco groteskowo, ma wytrącić odbiorcę z równowagi – rozśmieszyć, by zaraz potem uświadomił sobie, że dotyka jednak poważnych, ludzkich spraw. Wnikliwe przestudiowanie tytułu to zachęta do tego,
by w na pozór nieczytelnym, urzekającym tajemniczą głębią świecie organicznych form, dostrzec zwykłego człowieka. Artysta podpowiadał jak to zrobić:
Właściwie pozostawiam tylko unerwienie - to tak, jakby zedrzeć z człowieka skórę i nagle zobaczyć wszystkie pulsujące nerwy. Widać także, że coś się rusza w tej materii, coś kłuje, coś boli. Człowiek został sprowadzony tylko do elementów sygnalnych, umownych. Ja po prostu buduję coś na nowo – trochę tak, jakbym z rozszarpanej postaci wybierał tylko niektóre jej fragmenty, te najbardziej istotne. A buduję na nowo po to, aby się odbiorca wzruszył...
Będący i dzisiaj rarytasem kolekcjonerskim Hajcer, podobnie jak prezentowana w niniejszym katalogu Matrona, dają możliwość dotknięcia tajemnicy wymykającego się jednoznacznym klasyfikacjom malarstwa Tadeusza Brzozowskiego. Skłaniają nie tylko do intelektualnych ćwiczeń z odczytywania znaczeń w nim ukrytych, ale także – a może przede wszystkim – gwarantują czysto zmysłową radość oglądania.
olej, płótno
30 x 31 cm
sygn. na odwr. na płótnie: upside [strzałka] góra | t. Brzozowski | 78
sygn. na l. listwie krosna: T. BRZOZOWSKI.
g.: 30 x 31, na p.: „HAJCER“, na dolnej: 1978.
Obraz opisany w katalogu oeuvre artysty:
– Tadeusz Brzozowski 1918-1987, red. A. Żakiewicz, Muzeum Narodowe, Warszawa 1997, s. 238, poz. 336.
W drugiej połowie lat 70. Tadeusz Brzozowski był artystą o ugruntowanej pozycji „klasyka współczesności“ – nie tylko na rodzimej, ale także na międzynarodowej arenie sztuki. Wobec wielkiego zainteresowania jego twórczością, równolegle do dzieł o dużych, reprezentacyjnych formatach, powstawały także niewielkie płótna na zamówienie prywatnych kolekcjonerów. Klienci, często po kilku latach oczekiwania, otrzymywali doskonały wytwór rzemiosła, poziomem wykonania niczym nie ustępujący „muzealnym“ kompozycjom. Namalowany w 1978 roku Hajcer był prawdopodobnie jedną z takich kameralnych realizacji. W swoiście dekoracyjnym, tętniącym czerwienią cynobrów obrazie, wszystko – począwszy od tytułu, przez złożoną „alchemię koloru“ po oprawę z prostych listew – składa się na wyjątkową malarską formułę o dramatycznej sile wyrazu. Tytuł „hajcer“ – oznaczający obsługującego palenisko palacza – według artysty jest „jakby uderzeniem“ prowadzącym do konfrontacji z treścią obrazu. Słowo, nieużywane w codziennej polszczyźnie i brzmiące nieco groteskowo, ma wytrącić odbiorcę z równowagi – rozśmieszyć, by zaraz potem uświadomił sobie, że dotyka jednak poważnych, ludzkich spraw. Wnikliwe przestudiowanie tytułu to zachęta do tego,
by w na pozór nieczytelnym, urzekającym tajemniczą głębią świecie organicznych form, dostrzec zwykłego człowieka. Artysta podpowiadał jak to zrobić:
Właściwie pozostawiam tylko unerwienie - to tak, jakby zedrzeć z człowieka skórę i nagle zobaczyć wszystkie pulsujące nerwy. Widać także, że coś się rusza w tej materii, coś kłuje, coś boli. Człowiek został sprowadzony tylko do elementów sygnalnych, umownych. Ja po prostu buduję coś na nowo – trochę tak, jakbym z rozszarpanej postaci wybierał tylko niektóre jej fragmenty, te najbardziej istotne. A buduję na nowo po to, aby się odbiorca wzruszył...
Będący i dzisiaj rarytasem kolekcjonerskim Hajcer, podobnie jak prezentowana w niniejszym katalogu Matrona, dają możliwość dotknięcia tajemnicy wymykającego się jednoznacznym klasyfikacjom malarstwa Tadeusza Brzozowskiego. Skłaniają nie tylko do intelektualnych ćwiczeń z odczytywania znaczeń w nim ukrytych, ale także – a może przede wszystkim – gwarantują czysto zmysłową radość oglądania.