Księżniczka polskiego malarstwa – jak Stryjeńską opiewała międzywojenna krytyka – do tematu żywiołów podeszła z iście monarszym rozmachem. Tworząc niemal wiek temu dyptyk była u szczytu sławy po sukcesie pawilonu polskiego na paryskiej Wystawie Sztuki Dekoracyjnej i Wzronictwa w 1925 roku. W kraju znana była z tek grafik poświęconych bożkom słowiańskim i strojom ludowym, choć coraz szerszym echem obijały się także historie z burzliwego życia prywatnego artystki. Na łamach prasy komentowano, że Stryjeńska jest na wskroś oryginalna, stworzyła własny styl. Ale nie zna hamulca.
Nie znała hamulca także gdy monumentalny dyptyk zakomponowała z właściwym sobie rozmachem i wielką kolorystyczną swadą. Ogień uosobiony jest przez jasnowłosego Słowianina mknącego na łosiu, a jego triumfalnej jeździe towarzyszą pozowane quasi-ludowe obrzędy pełne nieokrzesanego witalizmu, tak cenionego przez komentatorki i komentatorów twórczości najbardziej temperamentnej polskiej twórczyni XX wieku.
len, wełna
wymiary 155 x 225 cm
Księżniczka polskiego malarstwa – jak Stryjeńską opiewała międzywojenna krytyka – do tematu żywiołów podeszła z iście monarszym rozmachem. Tworząc niemal wiek temu dyptyk była u szczytu sławy po sukcesie pawilonu polskiego na paryskiej Wystawie Sztuki Dekoracyjnej i Wzronictwa w 1925 roku. W kraju znana była z tek grafik poświęconych bożkom słowiańskim i strojom ludowym, choć coraz szerszym echem obijały się także historie z burzliwego życia prywatnego artystki. Na łamach prasy komentowano, że Stryjeńska jest na wskroś oryginalna, stworzyła własny styl. Ale nie zna hamulca.
Nie znała hamulca także gdy monumentalny dyptyk zakomponowała z właściwym sobie rozmachem i wielką kolorystyczną swadą. Ogień uosobiony jest przez jasnowłosego Słowianina mknącego na łosiu, a jego triumfalnej jeździe towarzyszą pozowane quasi-ludowe obrzędy pełne nieokrzesanego witalizmu, tak cenionego przez komentatorki i komentatorów twórczości najbardziej temperamentnej polskiej twórczyni XX wieku.