Malarskie dociekania Teresy Pągowskiej ogniskują się wokół dwóch zasadniczych kwestii: ciała i koloru. Trudno w sztuce polskiej drugiej połowy XX wieku znaleźć paletę równie subtelną i trafną – wysmakowaną, ale nie popadającą w miałki estetyzm; dosadną, ale daleką od banału i retorycznej przesady.
Ciało jest u Pągowskiej niemal synonimem malarskiej materii przez całą jej twórczą drogę. Śmiało posługuje się konsekwentną i przemyślaną deformacją, a przekształcone organizmy układa w precyzyjne kompozycje mające zarówno ogromny walor metaforyczny, jak i estetyczny. Artystka przyznawała, że trzeba dużo widzieć, by dużo odrzucać, poprzez eliminację zyskiwać większe bogactwo, a skrót formalny ma służyć jasności wypowiedzi i zwiększać siłę obrazu. Ciągle szukać własnego "ja" i walczyć z tym szczęściem, którym jest malowanie.
len, wełna
wymiary 90 x 145 cm
Malarskie dociekania Teresy Pągowskiej ogniskują się wokół dwóch zasadniczych kwestii: ciała i koloru. Trudno w sztuce polskiej drugiej połowy XX wieku znaleźć paletę równie subtelną i trafną – wysmakowaną, ale nie popadającą w miałki estetyzm; dosadną, ale daleką od banału i retorycznej przesady.
Ciało jest u Pągowskiej niemal synonimem malarskiej materii przez całą jej twórczą drogę. Śmiało posługuje się konsekwentną i przemyślaną deformacją, a przekształcone organizmy układa w precyzyjne kompozycje mające zarówno ogromny walor metaforyczny, jak i estetyczny. Artystka przyznawała, że trzeba dużo widzieć, by dużo odrzucać, poprzez eliminację zyskiwać większe bogactwo, a skrót formalny ma służyć jasności wypowiedzi i zwiększać siłę obrazu. Ciągle szukać własnego "ja" i walczyć z tym szczęściem, którym jest malowanie.