Zamiłowanie malarza do gatunku pejzażu zaczęło się ujawniać w jego obrazach dopiero w drugiej połowie lat 80., kiedy – zmęczony rolą gorzkiego kronikarza wad narodowych – powoli tracił zainteresowanie kwestiami społeczno-politycznymi i przychylniej patrzył na rodaków. Od 1986 roku do końca życia pracował nad cyklami „Pejzaże polskie“ i „Obrazy prowincjonalno-gminne“, w których bohaterowie byli co prawda ci sami, ale ukazani „bez tonacji prześmiewczej, drwiny i szyderstwa“. Wtórna tematyka zyskała też nowe tło w postaci pięknego, nostalgicznego krajobrazu, niepozbawionego odniesień do takich jego przedstawicieli jak Chełmoński, Kamocki czy Stanisławski.

Powstała w 1994 roku Fantazja tatrzańska to jednak dzieło bez narracyjnego ciężaru, gatunkowo czyste, będące pokornym ukłonem rzemieślnika wobec potęgi natury. Przedstawia – mistrzowsko oddaną pod względem warsztatowym – autorską wariację na temat panoramy Tatr i widoku Morskiego Oka.

Jak wspomina Agata Duda Gracz, córka artysty: Tryptyk był prezentem dla Mamy. Wisiał w centralnym punkcie domu, w sercu salonu. To największy pejzaż Ojca, i największy obraz tablicowy. Przerasta go formatem tylko plafon „Wniebowstąpienia“ w kościele w Toporowie. Malowany z pamięci, dlatego że po przebyciu pierwszego zawału, Tato nie jeździł już na plenery w Tatry ze względu na serce.

Wyjazdy w zakopiańskie okolice były dla artysty nie tyle zawodową powinnością, co – jak sam niejednokrotnie podkreślał – formą koniecznej psychoterapii, odpoczynkiem od chaosu codziennego życia: Pragnienie ucieczki zrodziło się z potrzeby odreagowania napięć (...). Były też owe ucieczki do Brzegów – miejsca, gdzie dzisiaj, po dwóch zawałach serca i przebytej operacji, jeździć nie wolno – momentami refleksji nad tym, co najważniejsze, nad czasem, przeznaczeniem, przemijaniem, życiem i śmiercią.

Bezpośredni kontakt z przyrodą nie był dla Dudy Gracza najistotniejszy w procesie powstawania pejzażu. Dowodzi tego szereg innych – chociaż o nieporównanie mniejszej skali – portretów góralskiej wsi Brzegi pochodzących z lat 90. (m.in. Obraz 1939/95 (Brzegi-Listopad), Obraz 1965/95 (Brzegi-Świt), Obraz 837 (Brzegi-Źródło). Kluczowe było jego „czucie“ – wrażeniowość przeradzająca się w zabarwione emocją i tkwiące w wyobraźni wspomnienia. Nie ulega wątpliwości, że tylko wrażliwy romantyk i wielki profesjonalista mógł odtworzyć je w czterech ścianach pracowni i pozwolić sobie na luksus posiadania Tatr na wyłączność.

118
Jerzy DUDA-GRACZ (1941 Częstochowa - 2004 Łagów)

FANTAZJA TATRZAŃSKA (TRYPTYK), 1994

olej, płyta pilśniowa
część środkowa: 170 x 206 cm, części boczne: 170 x 103 cm
część środkowa sygn. l.d.: · DUDA GRACZ · 1709/94 ·; część prawa l.d.: · 1710/94 · ; część lewa l.d.: · 1711/94 ·
na odwrocie każdego obrazu na płycie nalepka autorska z danymi obrazu

Kup abonament Wykup abonament, aby zobaczyć więcej informacji

Zamiłowanie malarza do gatunku pejzażu zaczęło się ujawniać w jego obrazach dopiero w drugiej połowie lat 80., kiedy – zmęczony rolą gorzkiego kronikarza wad narodowych – powoli tracił zainteresowanie kwestiami społeczno-politycznymi i przychylniej patrzył na rodaków. Od 1986 roku do końca życia pracował nad cyklami „Pejzaże polskie“ i „Obrazy prowincjonalno-gminne“, w których bohaterowie byli co prawda ci sami, ale ukazani „bez tonacji prześmiewczej, drwiny i szyderstwa“. Wtórna tematyka zyskała też nowe tło w postaci pięknego, nostalgicznego krajobrazu, niepozbawionego odniesień do takich jego przedstawicieli jak Chełmoński, Kamocki czy Stanisławski.

Powstała w 1994 roku Fantazja tatrzańska to jednak dzieło bez narracyjnego ciężaru, gatunkowo czyste, będące pokornym ukłonem rzemieślnika wobec potęgi natury. Przedstawia – mistrzowsko oddaną pod względem warsztatowym – autorską wariację na temat panoramy Tatr i widoku Morskiego Oka.

Jak wspomina Agata Duda Gracz, córka artysty: Tryptyk był prezentem dla Mamy. Wisiał w centralnym punkcie domu, w sercu salonu. To największy pejzaż Ojca, i największy obraz tablicowy. Przerasta go formatem tylko plafon „Wniebowstąpienia“ w kościele w Toporowie. Malowany z pamięci, dlatego że po przebyciu pierwszego zawału, Tato nie jeździł już na plenery w Tatry ze względu na serce.

Wyjazdy w zakopiańskie okolice były dla artysty nie tyle zawodową powinnością, co – jak sam niejednokrotnie podkreślał – formą koniecznej psychoterapii, odpoczynkiem od chaosu codziennego życia: Pragnienie ucieczki zrodziło się z potrzeby odreagowania napięć (...). Były też owe ucieczki do Brzegów – miejsca, gdzie dzisiaj, po dwóch zawałach serca i przebytej operacji, jeździć nie wolno – momentami refleksji nad tym, co najważniejsze, nad czasem, przeznaczeniem, przemijaniem, życiem i śmiercią.

Bezpośredni kontakt z przyrodą nie był dla Dudy Gracza najistotniejszy w procesie powstawania pejzażu. Dowodzi tego szereg innych – chociaż o nieporównanie mniejszej skali – portretów góralskiej wsi Brzegi pochodzących z lat 90. (m.in. Obraz 1939/95 (Brzegi-Listopad), Obraz 1965/95 (Brzegi-Świt), Obraz 837 (Brzegi-Źródło). Kluczowe było jego „czucie“ – wrażeniowość przeradzająca się w zabarwione emocją i tkwiące w wyobraźni wspomnienia. Nie ulega wątpliwości, że tylko wrażliwy romantyk i wielki profesjonalista mógł odtworzyć je w czterech ścianach pracowni i pozwolić sobie na luksus posiadania Tatr na wyłączność.