Obraz reprodukowany:
– Maria Anto Vive le plein-air, red. Elżbieta Olszewska, Warszawa 2004, il. barwna (pt. Dom [Ogród jesienią]).
Na obrazie przedstawiona jest kameralna scena z domu artystki, której postać dostrzegamy w wiszącym na ścianie lustrze. Malarce towarzyszy najbliższa rodzina (m.in. córka Zuzanna) ukazana na tle jesiennego ogrodu.
Krytyk sztuki Andrzej Osęka, w 1998 roku, zwracał uwagę na autobiograficzny charakter malarstwa Marii Anto: Można tu znaleźć ją, samą artystkę, osoby z jej otoczenia – młode, stare, żyjące, nieżyjące. Jest brama jej domu; jej obrazy, czasem widziane od strony płótna; krajobrazy, w których przebywała i które malowała – jak zmieniały się z upływem lat. [...] Maria Anto wraca wciąż do chwil, wydarzeń i postaci z własnego życia – czyni to jednak nie wprost, nie poprzez znane motywy ikonograficzne dzieciństwa, dojrzewania, sentymentów domu rodzinnego. Artystka stwarza nowe motywy i jest w tym niezwykle swobodna: łączy w jednej przestrzeni, w różnych układach i proporcjach figury ludzkie i zwierzęce (przy czym w zwierzętach można czasem rozpoznać ludzi), miesza architekturę, zieleń, kwiaty, ptaki, drogi i mosty, ciała niebieskie, burzę, wiatr. Są tu ukryte wewnątrz jej własne historie miłosne, ocalenie z ciężkiej choroby, ojciec – i śmierć ojca, a także myśl o śmierci własnej. [...] Przy całej jego bujności zmysłowej, intensywności barw, bogactwie motywów przedstawieniowych, malarstwo Marii Anto mówi przede wszystkim o świecie własnych przeżyć – wspomnień, urzeczeń i lęków, dramatów, gwałtownego dziania się i powolnego przemijania. Innymi słowy – artystka od paru już dziesięcioleci maluje obrazy uczuć. Robiła to w czasach, gdy wyrażanie uczuć było w plastyce XX wieku czymś zakazanym i skandalicznym – i robi to dzisiaj, gdy po chłodzie abstrakcji i zawiłościach konceptualizmu moda przyniosła do galerii chór skowytów, nieumiarkowanego obnażania cierpień wewnętrznych i fizycznego bólu. [...] Obrazy te pełne są gwałtownych uniesień, lecz i delikatności, która zabrania o wielu rzeczach mówić inaczej niż poprzez aluzje – by chronić to, co pojawia się między ludźmi, łączy ich bezpośrednio mimo wszelkich powikłań losu. (Andrzej Osęka, Przejechać pod tęczą, w: „Gazeta Wyborcza“ nr 89, 16 IV 1998, s. 12 [recenzja wystawy Maria Anto – Obrazy, Galeria DAP, Warszawa 1998])
olej, płótno
100 x 140 cm
sygn. l.d.: Maria Anto [w odbiciu lustrzanym]
Na odwr. na g. listwie krosna czarną farbą: MARIA ANTO 1974 (ANIOŁY) „KONCERT“ [artystka prawdopodobnie wykorzystała krosno swojego wcześniejszego obrazu], dalej oznaczenia liczbowe i literowe, na l. listwie krosna adres: W-WA, [...], na płótnie i śr. listwie krosna pieczątka prywatnej kolekcji Janusza Jędrkowiaka.
Obraz reprodukowany:
– Maria Anto Vive le plein-air, red. Elżbieta Olszewska, Warszawa 2004, il. barwna (pt. Dom [Ogród jesienią]).
Na obrazie przedstawiona jest kameralna scena z domu artystki, której postać dostrzegamy w wiszącym na ścianie lustrze. Malarce towarzyszy najbliższa rodzina (m.in. córka Zuzanna) ukazana na tle jesiennego ogrodu.
Krytyk sztuki Andrzej Osęka, w 1998 roku, zwracał uwagę na autobiograficzny charakter malarstwa Marii Anto: Można tu znaleźć ją, samą artystkę, osoby z jej otoczenia – młode, stare, żyjące, nieżyjące. Jest brama jej domu; jej obrazy, czasem widziane od strony płótna; krajobrazy, w których przebywała i które malowała – jak zmieniały się z upływem lat. [...] Maria Anto wraca wciąż do chwil, wydarzeń i postaci z własnego życia – czyni to jednak nie wprost, nie poprzez znane motywy ikonograficzne dzieciństwa, dojrzewania, sentymentów domu rodzinnego. Artystka stwarza nowe motywy i jest w tym niezwykle swobodna: łączy w jednej przestrzeni, w różnych układach i proporcjach figury ludzkie i zwierzęce (przy czym w zwierzętach można czasem rozpoznać ludzi), miesza architekturę, zieleń, kwiaty, ptaki, drogi i mosty, ciała niebieskie, burzę, wiatr. Są tu ukryte wewnątrz jej własne historie miłosne, ocalenie z ciężkiej choroby, ojciec – i śmierć ojca, a także myśl o śmierci własnej. [...] Przy całej jego bujności zmysłowej, intensywności barw, bogactwie motywów przedstawieniowych, malarstwo Marii Anto mówi przede wszystkim o świecie własnych przeżyć – wspomnień, urzeczeń i lęków, dramatów, gwałtownego dziania się i powolnego przemijania. Innymi słowy – artystka od paru już dziesięcioleci maluje obrazy uczuć. Robiła to w czasach, gdy wyrażanie uczuć było w plastyce XX wieku czymś zakazanym i skandalicznym – i robi to dzisiaj, gdy po chłodzie abstrakcji i zawiłościach konceptualizmu moda przyniosła do galerii chór skowytów, nieumiarkowanego obnażania cierpień wewnętrznych i fizycznego bólu. [...] Obrazy te pełne są gwałtownych uniesień, lecz i delikatności, która zabrania o wielu rzeczach mówić inaczej niż poprzez aluzje – by chronić to, co pojawia się między ludźmi, łączy ich bezpośrednio mimo wszelkich powikłań losu. (Andrzej Osęka, Przejechać pod tęczą, w: „Gazeta Wyborcza“ nr 89, 16 IV 1998, s. 12 [recenzja wystawy Maria Anto – Obrazy, Galeria DAP, Warszawa 1998])