Diavoletto (diabełek) gościł na obrazach Eugeniusz Markowskiego wielokrotnie. Czasem z cygarem w ustach, czasem z wywalonym jęzorem, zawsze nagi, z karykaturalnymi skrzydełkami; zawsze w tanecznej pozie z uniesionymi rękami, odwrócony tyłem, ale spoglądający nad lewym ramieniem na widza.

Na aukcjach Agry spotykaliśmy dotąd Diabełka kilkakrotnie - 19 listopada 2006 (Kompozycja z diabłem, ok. 1970, olej), 17 kwietnia 2012 (Diabeł, gwasz), 17 marca 2013 (Diavoletto, 1970, technika mieszana);
12 października 2014 - wtedy zdradził swoje całkiem ludzkie oblicze (Diavoletto lubi wino, ok. 1979, olej)

Większość przedstawień Diavoletta wymalowana jest - co typowe dla Markowskiego - w różnych odcieniach czerwieni. Prezentowany obraz wyróżnia się zdecydowanie bogatszą kolorystyką zdominowaną przez zielenie i błękity. Chociaż piekielnych - jak pisał Zdzisław Kępiński: podnieconych - czerwieni - także nie brakuje.

39
Eugeniusz MARKOWSKI (1912 Warszawa - 2007 Warszawa)

DIAVOLETTO, lata 80. XX w.

olej, płótno
61 x 46,5 cm
sygn. p.g.: E. Markowski
na odwr. na g. listwie krosna tytuł: "DIAVOLETTO"; obok: 61 x 46 | ol.

Kup abonament Wykup abonament, aby zobaczyć więcej informacji

Diavoletto (diabełek) gościł na obrazach Eugeniusz Markowskiego wielokrotnie. Czasem z cygarem w ustach, czasem z wywalonym jęzorem, zawsze nagi, z karykaturalnymi skrzydełkami; zawsze w tanecznej pozie z uniesionymi rękami, odwrócony tyłem, ale spoglądający nad lewym ramieniem na widza.

Na aukcjach Agry spotykaliśmy dotąd Diabełka kilkakrotnie - 19 listopada 2006 (Kompozycja z diabłem, ok. 1970, olej), 17 kwietnia 2012 (Diabeł, gwasz), 17 marca 2013 (Diavoletto, 1970, technika mieszana);
12 października 2014 - wtedy zdradził swoje całkiem ludzkie oblicze (Diavoletto lubi wino, ok. 1979, olej)

Większość przedstawień Diavoletta wymalowana jest - co typowe dla Markowskiego - w różnych odcieniach czerwieni. Prezentowany obraz wyróżnia się zdecydowanie bogatszą kolorystyką zdominowaną przez zielenie i błękity. Chociaż piekielnych - jak pisał Zdzisław Kępiński: podnieconych - czerwieni - także nie brakuje.