„Tam w Kowańcu, w tym błogosławionym zakątku ziemi, pełnym lasów i łąk, opasanym srebrną wstęgą Dunajca, spędza nietylko lato, ale i dużą część zimy p. Leon Lewkowicz, znany artysto-malarz krakowski. Przed domem, w którym mieszka, czeka zwykle kilka dzieci cygańskich, odwiedzają go bardzo często stare cyganki, zaglądają też do niego i cyganie, nie tylko by pozować do obrazów, ale też by z malarzem nieco pogawędzić. W godzinach wolnych od pracy — a tych godzin jest stosunkowo bardzo w wiele, bo każdy Krakowianin znajduje się pod opieką p. Lewkowicza — widzieć można artystę w otoczeniu dzieci. Lewkowicz umie się bowiem bawić z dziećmi jak dziecko, i jest zdaje się mistrzem siatkówki.

Przytaczam te szczegóły, by znaleźć drogę do odczucia i pokonania sztuki Lewkowicza. Obrazy jego oddychają aromatem Kowańca. Artysta ten o duszy dziecka pełnej zawsze entuzjazmu, rozmodlonej na widok piękna, nie jest przeciążony balastem analizy. Nie szuka problemów lecz umie poprostu narzucić nam swą w wizję piękna. Znajduje to piękno w zniszczonej życiem twarzy schorzałego dziecka. Pełen najgłębszego współczucia i jakiejś cichej dobroci, nachyla się nad nieszczęściem człowieka i potrafi klątwę prześladującą ludzi, zakląć w swych obrazach.” („Nowy Dziennik”, 28.04.1932, nr 115, s. 7)

47
Leon LEWKOWICZ (1888 lub 90 Rawa Mazowiecka – 1950 Czimkent (Kazachstan)

Cygańska para, 1930 r.

olej, płótno, 119 × 90 cm
sygn. dat. p. d.: „Leon Lewkowicz – 30”

Kup abonament Wykup abonament, aby zobaczyć więcej informacji

„Tam w Kowańcu, w tym błogosławionym zakątku ziemi, pełnym lasów i łąk, opasanym srebrną wstęgą Dunajca, spędza nietylko lato, ale i dużą część zimy p. Leon Lewkowicz, znany artysto-malarz krakowski. Przed domem, w którym mieszka, czeka zwykle kilka dzieci cygańskich, odwiedzają go bardzo często stare cyganki, zaglądają też do niego i cyganie, nie tylko by pozować do obrazów, ale też by z malarzem nieco pogawędzić. W godzinach wolnych od pracy — a tych godzin jest stosunkowo bardzo w wiele, bo każdy Krakowianin znajduje się pod opieką p. Lewkowicza — widzieć można artystę w otoczeniu dzieci. Lewkowicz umie się bowiem bawić z dziećmi jak dziecko, i jest zdaje się mistrzem siatkówki.

Przytaczam te szczegóły, by znaleźć drogę do odczucia i pokonania sztuki Lewkowicza. Obrazy jego oddychają aromatem Kowańca. Artysta ten o duszy dziecka pełnej zawsze entuzjazmu, rozmodlonej na widok piękna, nie jest przeciążony balastem analizy. Nie szuka problemów lecz umie poprostu narzucić nam swą w wizję piękna. Znajduje to piękno w zniszczonej życiem twarzy schorzałego dziecka. Pełen najgłębszego współczucia i jakiejś cichej dobroci, nachyla się nad nieszczęściem człowieka i potrafi klątwę prześladującą ludzi, zakląć w swych obrazach.” („Nowy Dziennik”, 28.04.1932, nr 115, s. 7)