"Kokosiński to malarz, który ucieka przed czystym malarstwem, a płótno chce zmusić do objęcia rzeczywistości taką, jaka jest - z całym jej natłokiem i bałaganem. Porusza się między różnymi nurtami sztuki. To przecież nowe wcielenie martwych natur, ale i malarstwa materii.
Jego twórczość ma w sobie coś z pop-artu, ale i dziedzictwa Marcela Duchampa z jego uwielbieniem dla obiektu wyrwanego z rzeczywistości i przeniesionego w świat sztuki. Kokosiński nagina (dosłownie!) płótno do potrzeb rzeczywistości. W nie zawija niepotrzebne obiekty, tworząc dziwne pakunki artystyczne. Tak powstały "Obrazy pożerające rzeczywistość". Również nowsze prace - pogniecione, pofałdowane, zniekształcone - zwracają na siebie uwagę. To sztuka skrojona na miarę naszych czasów. Śmietnisko odpadów i idei, skutek uboczny dobrobytu, stan permanentnego nasycenia obrazami i informacjami. Dobrze oddaje to też aranżacja, z tym całym bałaganem. Być może czasami jest zbyt tłoczno, ale pozostaje to w duchu twórczości bohatera wystawy."
(autor: Łukasz Gazur)
"Kokosiński to malarz, który ucieka przed czystym malarstwem, a płótno chce zmusić do objęcia rzeczywistości taką, jaka jest - z całym jej natłokiem i bałaganem. Porusza się między różnymi nurtami sztuki. To przecież nowe wcielenie martwych natur, ale i malarstwa materii.
Jego twórczość ma w sobie coś z pop-artu, ale i dziedzictwa Marcela Duchampa z jego uwielbieniem dla obiektu wyrwanego z rzeczywistości i przeniesionego w świat sztuki. Kokosiński nagina (dosłownie!) płótno do potrzeb rzeczywistości. W nie zawija niepotrzebne obiekty, tworząc dziwne pakunki artystyczne. Tak powstały "Obrazy pożerające rzeczywistość". Również nowsze prace - pogniecione, pofałdowane, zniekształcone - zwracają na siebie uwagę. To sztuka skrojona na miarę naszych czasów. Śmietnisko odpadów i idei, skutek uboczny dobrobytu, stan permanentnego nasycenia obrazami i informacjami. Dobrze oddaje to też aranżacja, z tym całym bałaganem. Być może czasami jest zbyt tłoczno, ale pozostaje to w duchu twórczości bohatera wystawy."
(autor: Łukasz Gazur)