Autentyczność obrazu skonsultowana z Andrzejem Szczepaniakiem – historykiem sztuki, kuratorem wystaw, dyrektorem wykonawczym Galerii Starmach.
Przez lata wszystkie wakacje spędzał na szlakach Małopolski i Podkarpacia: z przyjaciółmi jeździł na Podhale, ze studentami na plenery do domu ASP na Harendzie [...]. Jednak najwięcej wakacyjnych wspomnień to właśnie Łemkowszczyzna: okolice Krynicy, Dukla, Szczawnica, Krościenko, beskidzkie wsie: Stryszawa, Sucha Beskidzka, Wysowa. „Najbardziej mnie cieszą sytuacje – tłumaczył ożywiony – kiedy przechodzimy z jednego kręgu kulturowego do drugiego. Na przykład Szczawnica, z której można dojść piechotą do pierwszych wsi łemkowskich, to bardzo ważne miejsce – człowiek idzie 6 km piechotą w kierunku wschodnim, potem przez osiedle Cyganów, dalej przez taką rzeczkę, mostek – i zaraz zaczynają się cerkwie. Robię parę kroków i przechodzę z jednej strefy kulturowej do drugiej: nie lecąc samolotem, nie kupując paszportu, nie jadąc pociągiem...“. Jeszcze pod koniec lat 90. Zofia i Jerzy Nowosielscy kilkakrotnie spędzają wakacje w Polanach pod Krynicą, gdzie powstaje seria obrazów cerkwi łemkowskich z okolicy: Berest, Polany. „Unicestwiano w Polsce cerkwie setkami – przypominał artysta w wywiadzie z 1992 roku. – Bardzo cierpiałem z tego powodu. Niszczono bowiem coś, co bardzo silnie kochałem, do czego byłem uczuciowo przywiązany. I pomyślałem sobie, że jeśli wszystkie te cerkwie, którymi w młodości się zachwycałem, mają zniknąć z powierzchni ziemi, to niech chociaż zostanie po nich jakiś ślad w moim malarstwie. Po prostu zacząłem malować portrety cerkwi, ikony cerkwi. Częściowo tych, które widziałem, częściowo wyimaginowanych“. (Krystyna Czerni, Nowosielski w Małopolsce. Sztuka sakralna, Małopolska Fundacja Muzeum Sztuki Współczesnej, Kraków 2015, s. 15)
olej, płótno
35 x 55 cm
sygn. na odwr. na płótnie p.d.: J. Nowosielki [!]
Autentyczność obrazu skonsultowana z Andrzejem Szczepaniakiem – historykiem sztuki, kuratorem wystaw, dyrektorem wykonawczym Galerii Starmach.
Przez lata wszystkie wakacje spędzał na szlakach Małopolski i Podkarpacia: z przyjaciółmi jeździł na Podhale, ze studentami na plenery do domu ASP na Harendzie [...]. Jednak najwięcej wakacyjnych wspomnień to właśnie Łemkowszczyzna: okolice Krynicy, Dukla, Szczawnica, Krościenko, beskidzkie wsie: Stryszawa, Sucha Beskidzka, Wysowa. „Najbardziej mnie cieszą sytuacje – tłumaczył ożywiony – kiedy przechodzimy z jednego kręgu kulturowego do drugiego. Na przykład Szczawnica, z której można dojść piechotą do pierwszych wsi łemkowskich, to bardzo ważne miejsce – człowiek idzie 6 km piechotą w kierunku wschodnim, potem przez osiedle Cyganów, dalej przez taką rzeczkę, mostek – i zaraz zaczynają się cerkwie. Robię parę kroków i przechodzę z jednej strefy kulturowej do drugiej: nie lecąc samolotem, nie kupując paszportu, nie jadąc pociągiem...“. Jeszcze pod koniec lat 90. Zofia i Jerzy Nowosielscy kilkakrotnie spędzają wakacje w Polanach pod Krynicą, gdzie powstaje seria obrazów cerkwi łemkowskich z okolicy: Berest, Polany. „Unicestwiano w Polsce cerkwie setkami – przypominał artysta w wywiadzie z 1992 roku. – Bardzo cierpiałem z tego powodu. Niszczono bowiem coś, co bardzo silnie kochałem, do czego byłem uczuciowo przywiązany. I pomyślałem sobie, że jeśli wszystkie te cerkwie, którymi w młodości się zachwycałem, mają zniknąć z powierzchni ziemi, to niech chociaż zostanie po nich jakiś ślad w moim malarstwie. Po prostu zacząłem malować portrety cerkwi, ikony cerkwi. Częściowo tych, które widziałem, częściowo wyimaginowanych“. (Krystyna Czerni, Nowosielski w Małopolsce. Sztuka sakralna, Małopolska Fundacja Muzeum Sztuki Współczesnej, Kraków 2015, s. 15)