To miał być z założenia bardzo biblijny projekt; Bliski Wschód, jezioro Genezaret (czy, jak kto woli, Morze Galilejskie), a więc klimaty mistyczne i bogate historią.
Zakłóciło mój tok myślenia, jeszcze niejasne obrazy i pierwsze szkice, zamieszkujące pobliski staw małżeństwo kaczek krzyżówek; nazwaliśmy je Kacperek i Melańcia (to z książki J.A. Grabowskiego, „Puc, Bursztyn i goście“). Oczywiście, próbowały wyłudzić coś jadalnego, Melańcia trzymała się z tyłu, a Kacperek głośno i kategorycznie żądał wykupu. Doszło do rękoczynów, Kacperek się zdenerwował i nieco nas poszczypał; no, i został Bodyduckiem. Zapewne odtąd urósł w oczach Melańci i wyglądał jak na mojej prawie biblijnej pracy.
Jacek Yerka
pastel, papier naklejony na tekturę
49 x 59 cm (w świetle passe-partout)
sygn. p.d.: YERKA 23
To miał być z założenia bardzo biblijny projekt; Bliski Wschód, jezioro Genezaret (czy, jak kto woli, Morze Galilejskie), a więc klimaty mistyczne i bogate historią.
Zakłóciło mój tok myślenia, jeszcze niejasne obrazy i pierwsze szkice, zamieszkujące pobliski staw małżeństwo kaczek krzyżówek; nazwaliśmy je Kacperek i Melańcia (to z książki J.A. Grabowskiego, „Puc, Bursztyn i goście“). Oczywiście, próbowały wyłudzić coś jadalnego, Melańcia trzymała się z tyłu, a Kacperek głośno i kategorycznie żądał wykupu. Doszło do rękoczynów, Kacperek się zdenerwował i nieco nas poszczypał; no, i został Bodyduckiem. Zapewne odtąd urósł w oczach Melańci i wyglądał jak na mojej prawie biblijnej pracy.
Jacek Yerka