wymiary: 66 x 117 cm,
olej, płótno
sygn. p.d.: Józef Brandt | 1865.
poniżej, bliżej środka obrazu napis: 1620. (!) Hocim (!)
Obraz przedstawia pole walk pod Chocimiem w 1621 roku. Armia polsko-litewska pod powództwem hetmana Karola Chodkiewicza i sprzymierzone wojska kozackie dowodzone przez hetmana kozackiego Piotra Konaszewicza-Sahajdacznego od 2 września do 9 października broniły tam warownego obozu obleganego przez ponad dwukrotnie liczebniejszą armię turecką. W czasie oblężenia, 24 września Chodkiewicz zmarł, przekazując dowództwo regimentarzowi Stanisławowi Lubomirskiemu. Walki zakończyły się zwycięstwem polskich wojsk sprzymierzonych, choć - według obrosłej legendą tradycji - w obozie polskim pozostać miała już tylko jedna baryłka prochu. Kampania ta stała się treścią rycerskiego poematu Wacława Potockiego Wojna chocimska, napisanego w oparciu o pamiętniki uczestnika walk, Jakuba Sobieskiego, ojca króla Jana III.
Prezentowaną Bitwę pod Chocimiem Brandt malował w roku 1865, w czasie studiów w monachijskiej pracowni Franza Adama. Młody, dwudziestoczteroletni artysta był jeszcze wtedy pod znacznym wpływem swego pierwszego i ukochanego nauczyciela, Juliusza Kossaka. Widać to w opracowaniu detali, rysunku postaci czy mnogości drobnych epizodów. Ale jest też w obrazie "brandtowski" rozmach i szeroka, panoramiczna kompozycja "teatru wojny" z masami walczących wojsk pośród szerokiego, przestrzennego pejzażu z dalekim, przysłoniętym dymami horyzoncie, z widniejącą w głębi sylwetą chocimskiego zamku. Plamą jasnego, przesączonego przez chmury, światła wydobył artysta daleką grupę jeźdźców, wśród których umieścił postać wodza wojsk polskich.
Obraz był pierwszym, wstępnym opracowaniem tematu "Chocimia", rozbudowanym studium do zamierzonego większego dzieła, do malowania którego przygotowywał się Brandt bardzo starannie, z dbałością każdy drobiazg dotyczący strony historycznej i realiów wydarzenia. "Biją się na obrazie, powiadam Ci, biją się szalenie, ale ja niestety nie widzę końca tej batalji, ciągle zmieniam" - pisał w liście do przyjaciela. Wersja finalna, wielki obraz (190 x 337 cm) ukończony w dwa lata później, ma istotnie zmienioną kompozycję, ujętą w bliższym kadrze i niejako przybliżającą bitwę do widza. Bardziej też wyeksponowana została osoba wodza, jadącego na dzielnym, białym koniu, hetmana Chodkiewicza, którego postać stała się centralnym punktem obrazu. Pozostało burzowe niebo, dymy zasnuwające horyzont i daleka sylweta zamku. Pozostały też niektóre postacie i grupy walczących jeźdźców, opracowane już w wersji wcześniejszej. Można tu wymienić, na przykład niemal identycznie ujęte postaci dwóch jeźdźców, którzy w naszym obrazie umieszczeni zostali po lewej stronie, a w wersji finalnej pośrodku kompozycji. Powtarza się też motyw leżących, poległych żołnierzy, powtarzają się i inne drobne szczegóły.
Ten wielki obraz Bitwy pod Chocimiem z roku 1867, wystawiony w Monachium i w Paryżu, przynieść miał artyście uznanie i pierwszy sukces europejski. Z czasem trafił do kolekcji Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie, a dziś znajduje się w zbiorach warszawskim Muzeum Narodowym i jest stale eksponowany w Belwederze.
Natomiast wcześniejszy - omawiany tutaj - obraz Bitwy pod Chocimiem, przechowywany w zbiorach prywatnych został przez lata zapomniany. Teraz powraca do powszechnego oglądu, by chlubnie zaświadczyć o talencie, wyobraźni i malarskich umiejętnościach swego młodego twórcy.
Pewną zagadką pozostaje sprawa napisu, który artysta umieścił na obrazie. Jest on niewątpliwie autentyczny, współczesny z położoną obok sygnaturą artysty (co stwierdzono w promieniach UV). Zaś zapis "Hocim", który dziś odbieramy jako błędny, w połowie XIX wieku był jeszcze usprawiedliwiony - podobne oboczności form nazw czy nazwisk pojawiały nawet w ówczesnej prasie. Mógł więc i Brandt użyć takiej, odmiennej formy, zwłaszcza że malował obraz w Monachium, gdzie forma "Chocim", mogłaby sprawiać trudności niemieckim odbiorcom.
Dom Aukcyjny Agra-Art dziękuje za konsultację i poświęcony czas p. dr Mariuszowi Klareckiemu.
Obraz wzmiankowany i reprodukowany, m.in. w:
- I. Olchowska-Schmidt, Józef Brandt, Kraków 1996, s. 21-22;
- "Gazeta Antykwaryczna", grudzień 1999, nr 12 (45), s. 77 [jako reklama salonu C. Bednarczyka w Wiedniu].