Tomasz Tatarczyk studiował na Politechnice Warszawskiej oraz stołecznej ASP, gdzie w pracowni Jana Tarasina uzyskał dyplom w 1981 roku. Przez kolejne niemal osiem lat był asystentem na Wydziale Malarstwa w macierzystej uczelni. Współpracował z Galerią Foksal, w której debiutował w 1984 roku, a następnie z Galerią Wizytującą. W 2008 roku otrzymał nagrodę im. Jana Cybisa. Mieszkał i tworzył w Mięćmierzu, wsi położonej nieopodal Kazimierza nad Wisłą. Miejsce to stało się małą ojczyzną artysty, tu chłonął obrazy natury, otoczenia, elementy wiejskiego życia codziennego. Tatarczyk przywiązywał ogromną wagę do tematu, który podejmował, jak również do emocji, jakie wzbudzały w nim widoki najbliższego otoczenia. Niezwykle ważnym był dla niego również sam proces malowania, budowania formy, struktury i faktury obrazu.

Drugorzędnym zagadnieniem, w mniemaniu malarza był kolor, którego gama w jego pracach została ograniczona najczęściej do odcieni czerni i bieli.

W tych dwóch barwach można, zdaniem Tatarczyka, odnaleźć różne tony, ciepłe i zimne oraz natężenia. Artysta wspomina o tym w rozmowie z Elżbietą Dzikowską: „ED: Nie lubi Pan koloru…? / TT: Nie chcę go używać tylko dla epatowania barwą. W pewnym sensie moje kolory są ukryte, także dosłownie. Na monochromatyczną z pozoru powierzchnię moich obrazów składa się wiele warstw farby. Jak się dobrze przyjrzeć nawet bielom - widać, że mogą być one różne: ciepłe, zimne, wchodzące w błękit, błyszczące, matowe. Tak samo czernie: czasem chcę, żeby dobijały światło, innym razem żeby były głuche. Dodaję różne komponenty, to kuchnia malarska. / ED: Tak samo różna u pana faktura. / TT: Ona też służy działaniu malarskiemu. Lubię kiedy jest chropawa.” (cyt. za: Elżbieta Dzikowska, Artyści mówią. Wywiady z mistrzami malarstwa, Warszawa, 2011, s. 257). Ograniczona gama barwna, jak również użycie skomplikowanej, mozolnie wypracowanej faktury płótna, miały za zadanie skupić uwagę odbiorcy na temacie przedstawienia, percepcji czy ostatecznie idei jaka pchnęła malarza do wykreowania konkretnego wizerunku, równocześnie dając poczucie pewnego rodzaju wyciszenia, tajemniczości czy intymności w szczególności w kontakcie z naturą.

304
Tomasz TATARCZYK (1947-2010)

Bez tytułu [Czarne wzgórze, Linia lasu]

olej, płótno; 50 x 120 cm;
sygn. p. d.: T.Tatarczyk;
sygn. i dat. na odwrocie: TOMASZ TATARCZYK / 1990.

Kup abonament Wykup abonament, aby zobaczyć więcej informacji

Tomasz Tatarczyk studiował na Politechnice Warszawskiej oraz stołecznej ASP, gdzie w pracowni Jana Tarasina uzyskał dyplom w 1981 roku. Przez kolejne niemal osiem lat był asystentem na Wydziale Malarstwa w macierzystej uczelni. Współpracował z Galerią Foksal, w której debiutował w 1984 roku, a następnie z Galerią Wizytującą. W 2008 roku otrzymał nagrodę im. Jana Cybisa. Mieszkał i tworzył w Mięćmierzu, wsi położonej nieopodal Kazimierza nad Wisłą. Miejsce to stało się małą ojczyzną artysty, tu chłonął obrazy natury, otoczenia, elementy wiejskiego życia codziennego. Tatarczyk przywiązywał ogromną wagę do tematu, który podejmował, jak również do emocji, jakie wzbudzały w nim widoki najbliższego otoczenia. Niezwykle ważnym był dla niego również sam proces malowania, budowania formy, struktury i faktury obrazu.

Drugorzędnym zagadnieniem, w mniemaniu malarza był kolor, którego gama w jego pracach została ograniczona najczęściej do odcieni czerni i bieli.

W tych dwóch barwach można, zdaniem Tatarczyka, odnaleźć różne tony, ciepłe i zimne oraz natężenia. Artysta wspomina o tym w rozmowie z Elżbietą Dzikowską: „ED: Nie lubi Pan koloru…? / TT: Nie chcę go używać tylko dla epatowania barwą. W pewnym sensie moje kolory są ukryte, także dosłownie. Na monochromatyczną z pozoru powierzchnię moich obrazów składa się wiele warstw farby. Jak się dobrze przyjrzeć nawet bielom - widać, że mogą być one różne: ciepłe, zimne, wchodzące w błękit, błyszczące, matowe. Tak samo czernie: czasem chcę, żeby dobijały światło, innym razem żeby były głuche. Dodaję różne komponenty, to kuchnia malarska. / ED: Tak samo różna u pana faktura. / TT: Ona też służy działaniu malarskiemu. Lubię kiedy jest chropawa.” (cyt. za: Elżbieta Dzikowska, Artyści mówią. Wywiady z mistrzami malarstwa, Warszawa, 2011, s. 257). Ograniczona gama barwna, jak również użycie skomplikowanej, mozolnie wypracowanej faktury płótna, miały za zadanie skupić uwagę odbiorcy na temacie przedstawienia, percepcji czy ostatecznie idei jaka pchnęła malarza do wykreowania konkretnego wizerunku, równocześnie dając poczucie pewnego rodzaju wyciszenia, tajemniczości czy intymności w szczególności w kontakcie z naturą.