Pochodzenie:
– Obraz został zakupiony w 1990 r. w Paryżu do Muzeum Sztuki Europejskiej w Osace w Japonii.
– Po zamknięciu muzeum, prywatna kolekcja w Azji.

Obraz wystawiany, reprodukowany i opisany:
– Beksiński. Paryż-Osaka-Warszawa, Galeria Agra-Art, Warszawa 1 VII – 4 IX 2021, nr kat. 15, s. nlb. il. barwna;
– Kolekcja japońska. Beksiński i inni, Agra-Art, Warszawa 2021, s. 42, il. barwna.
– Strona internetowa Dmochowski Gallery NET (Wirtualne Muzeum).

Przedstawienia ukrzyżowania – na przestrzeni lat systematycznie podejmowane przez artystę – najczęściej występowały w tzw. okresie fantastycznym (1968-1983). Rozpięte na belkach krzyża: szkielety, zwierzęco-ludzkie truchła, epatujące drapieżną seksualnością kobiety-demony – doskonale wpisywały się w bliską horrorowi estetykę obrazów Mistrza z Sanoka. Sam niejednokrotnie przyznawał się do fascynacji motywem krucyfiksu:
Krzyże i ukrzyżowanie maluję od dzieciństwa. Były wśród nich dawniej rozmaite persyflaże i nawet obrazy o podtekście erotycznym. Obecnie i to od lat, podchodzę już do tego motywu wprost. Nie potrafię wyjaśnić, dlaczego akurat ten motyw robi na mnie tak silne wrażenie, ale przede wszystkim jest to właśnie motyw. Jako malarz ustosunkowuję się właśnie swoim ukrzyżowaniem do ukrzyżowania Rembrandta, Grunewalda, czy wreszcie setek i tysięcy bezimiennych twórców, które znajdują się w setkach i tysiącach kościołów i cmentarzy. To tak jak z Requiem, które prawie z reguły komponowane jest do tego samego tekstu. Nie wycofuję się jednak z tego, że to dla mnie motyw szczególny, ale właśnie jako wizja, a nie jako wyznanie wiary. Dominuje nad nim historia sztuki, a nie wiara.
(Najbliższa jest mi melancholia, rozm. przepr. J. Anna Łużyńska, „Sycyna“, 1995, nr 17, s. 3-4)

W prezentowanym obrazie, odległym od łacińskiego, ikonicznego ujęcia, rolę ukrzyżowanej postaci pełnią spowite grubą pajęczyną ludzkie szczątki. Bliska makabrze wariacja tego kluczowego w religii chrześcijańskiej tematu jest zamknięta w niezwykle estetycznej formie. Wyrafinowane niuanse barwne wydobywają z tła misterną pseudo anatomiczną strukturę, zaś utrzymanie całości w ryzach błękitnej, chłodnej tonacji wprowadza nastrój melancholii i pełnego napięcia wyczekiwania. Dobór zastosowanych środków i rzemieślnicza precyzja wykonania sprawiają, że nie sposób rozpatrywać tego wyjątkowego dzieła w kategoriach prowokacji, czy profanacji, a jedynie – piękna. Ewentualne symbole religijne – jak przypominał Wiesław Banach – były dla artysty wyłącznie materią formalno-kompozycyjną, z której konstruował swoje wizyjne obrazy.

122
Zdzisław BEKSIŃSKI (1929 Sanok - 2005 Warszawa)

BEZ TYTUŁU, 1983

olej, płyta pilśniowa
87 x 73 cm
sygn. na odwr.: BEKSIŃSKI | 1983
odwr. l.d. pieczątka zezwalająca na wywóz z podpisem

* do wylicytowanej ceny oprócz innych kosztów zostanie doliczony podatek graniczny VAT 8%

Kup abonament Wykup abonament, aby zobaczyć więcej informacji

Pochodzenie:
– Obraz został zakupiony w 1990 r. w Paryżu do Muzeum Sztuki Europejskiej w Osace w Japonii.
– Po zamknięciu muzeum, prywatna kolekcja w Azji.

Obraz wystawiany, reprodukowany i opisany:
– Beksiński. Paryż-Osaka-Warszawa, Galeria Agra-Art, Warszawa 1 VII – 4 IX 2021, nr kat. 15, s. nlb. il. barwna;
– Kolekcja japońska. Beksiński i inni, Agra-Art, Warszawa 2021, s. 42, il. barwna.
– Strona internetowa Dmochowski Gallery NET (Wirtualne Muzeum).

Przedstawienia ukrzyżowania – na przestrzeni lat systematycznie podejmowane przez artystę – najczęściej występowały w tzw. okresie fantastycznym (1968-1983). Rozpięte na belkach krzyża: szkielety, zwierzęco-ludzkie truchła, epatujące drapieżną seksualnością kobiety-demony – doskonale wpisywały się w bliską horrorowi estetykę obrazów Mistrza z Sanoka. Sam niejednokrotnie przyznawał się do fascynacji motywem krucyfiksu:
Krzyże i ukrzyżowanie maluję od dzieciństwa. Były wśród nich dawniej rozmaite persyflaże i nawet obrazy o podtekście erotycznym. Obecnie i to od lat, podchodzę już do tego motywu wprost. Nie potrafię wyjaśnić, dlaczego akurat ten motyw robi na mnie tak silne wrażenie, ale przede wszystkim jest to właśnie motyw. Jako malarz ustosunkowuję się właśnie swoim ukrzyżowaniem do ukrzyżowania Rembrandta, Grunewalda, czy wreszcie setek i tysięcy bezimiennych twórców, które znajdują się w setkach i tysiącach kościołów i cmentarzy. To tak jak z Requiem, które prawie z reguły komponowane jest do tego samego tekstu. Nie wycofuję się jednak z tego, że to dla mnie motyw szczególny, ale właśnie jako wizja, a nie jako wyznanie wiary. Dominuje nad nim historia sztuki, a nie wiara.
(Najbliższa jest mi melancholia, rozm. przepr. J. Anna Łużyńska, „Sycyna“, 1995, nr 17, s. 3-4)

W prezentowanym obrazie, odległym od łacińskiego, ikonicznego ujęcia, rolę ukrzyżowanej postaci pełnią spowite grubą pajęczyną ludzkie szczątki. Bliska makabrze wariacja tego kluczowego w religii chrześcijańskiej tematu jest zamknięta w niezwykle estetycznej formie. Wyrafinowane niuanse barwne wydobywają z tła misterną pseudo anatomiczną strukturę, zaś utrzymanie całości w ryzach błękitnej, chłodnej tonacji wprowadza nastrój melancholii i pełnego napięcia wyczekiwania. Dobór zastosowanych środków i rzemieślnicza precyzja wykonania sprawiają, że nie sposób rozpatrywać tego wyjątkowego dzieła w kategoriach prowokacji, czy profanacji, a jedynie – piękna. Ewentualne symbole religijne – jak przypominał Wiesław Banach – były dla artysty wyłącznie materią formalno-kompozycyjną, z której konstruował swoje wizyjne obrazy.