W onirycznych scenach rozgrywających się na obrazach Zbysława M. Maciejewskiego – wielkiego fascynata i kontynuatora symbolicznej sztuki okresu Młodej Polski – często głównym bohaterem jest dziecko. Malowane niemal zawsze z imaginacji, nie z modela, było uniwersalną figurą, którą artysta posługiwał się w budowaniu rozmaitych metafor. Przebywając w niezwykłym, niepokojącym otoczeniu, rzadko jest beztroskie i ciekawe świata, z którego brutalnością – niczym doświadczony losem dorosły – wydaje się być dobrze zaznajomione. Zdjęte wstydem i wylęknione, a niekiedy pyszne i buńczuczne, staje się zwierciadłem ludzkich cech i słabości, które ujawniają się w kryzysowych sytuacjach i trudnych interpersonalnych relacjach. Nie tylko postać malca-symbolu nadaje płótnom Maciejewskiego psychologicznego wymiaru – ogromną rolę odgrywa także właściwie dobrana sceneria. Emanującą z nich aurę tajemniczości i niedopowiedzenia współtworzy pulsująca kolorami roślinność ogrodu, balkonu, czy wnętrza domu, na której tle toczy się akcja niejednoznacznych wydarzeń. Pozostawienie widza z trudem ich interpretacji było jawnym zamierzeniem artysty, który stwierdził przy okazji pierwszej indywidualnej wystawy: Pragnę tworzyć z przedstawionych jakości psychicznych kompozycje, jak z form i plam barwnych; i na odwrót, konstrukcją formalno-kolorystyczną poruszyć głębsze pokłady świadomości i podświadomości odbiorcy. Niepowtarzalną szansą na doświadczenie wielkiej siły oddziaływania tej sztuki jest prezentowane w niniejszym katalogu przedstawienie dziecka strofowanego przez – jak możemy się domyślać po nogach obutych w sandały na obcasie – siedzącą naprzeciwko kobietę. Powstałe na początku lat 80., w pełni dojrzałym okresie twórczości, skupia w sobie wszystkie naczelne założenia warsztatowe malarza. Znany z perfekcjonizmu i surowej samokrytyki, często nie poprzestawał na stworzeniu jednej wersji kompozycji. Obraz niemal identyczny względem oferowanego, ale o mniejszych wymiarach, znajdował się niegdyś w centralnym miejscu pracowni malarza (fot. poniżej). Dzisiaj, jego bardziej reprezentacyjny format, może wzbogacić kolejną prywatną kolekcję.

113
Zbysław Marek MACIEJEWSKI (1946 Pohulanka - 1999 Kraków)

BEZ TYTUŁU, 1981

akryl, tempera, płótno
66 x 79,5 cm
sygn. p.g.: Maciejewski ZB 13 II 1981

Kup abonament Wykup abonament, aby zobaczyć więcej informacji

W onirycznych scenach rozgrywających się na obrazach Zbysława M. Maciejewskiego – wielkiego fascynata i kontynuatora symbolicznej sztuki okresu Młodej Polski – często głównym bohaterem jest dziecko. Malowane niemal zawsze z imaginacji, nie z modela, było uniwersalną figurą, którą artysta posługiwał się w budowaniu rozmaitych metafor. Przebywając w niezwykłym, niepokojącym otoczeniu, rzadko jest beztroskie i ciekawe świata, z którego brutalnością – niczym doświadczony losem dorosły – wydaje się być dobrze zaznajomione. Zdjęte wstydem i wylęknione, a niekiedy pyszne i buńczuczne, staje się zwierciadłem ludzkich cech i słabości, które ujawniają się w kryzysowych sytuacjach i trudnych interpersonalnych relacjach. Nie tylko postać malca-symbolu nadaje płótnom Maciejewskiego psychologicznego wymiaru – ogromną rolę odgrywa także właściwie dobrana sceneria. Emanującą z nich aurę tajemniczości i niedopowiedzenia współtworzy pulsująca kolorami roślinność ogrodu, balkonu, czy wnętrza domu, na której tle toczy się akcja niejednoznacznych wydarzeń. Pozostawienie widza z trudem ich interpretacji było jawnym zamierzeniem artysty, który stwierdził przy okazji pierwszej indywidualnej wystawy: Pragnę tworzyć z przedstawionych jakości psychicznych kompozycje, jak z form i plam barwnych; i na odwrót, konstrukcją formalno-kolorystyczną poruszyć głębsze pokłady świadomości i podświadomości odbiorcy. Niepowtarzalną szansą na doświadczenie wielkiej siły oddziaływania tej sztuki jest prezentowane w niniejszym katalogu przedstawienie dziecka strofowanego przez – jak możemy się domyślać po nogach obutych w sandały na obcasie – siedzącą naprzeciwko kobietę. Powstałe na początku lat 80., w pełni dojrzałym okresie twórczości, skupia w sobie wszystkie naczelne założenia warsztatowe malarza. Znany z perfekcjonizmu i surowej samokrytyki, często nie poprzestawał na stworzeniu jednej wersji kompozycji. Obraz niemal identyczny względem oferowanego, ale o mniejszych wymiarach, znajdował się niegdyś w centralnym miejscu pracowni malarza (fot. poniżej). Dzisiaj, jego bardziej reprezentacyjny format, może wzbogacić kolejną prywatną kolekcję.