Pochodzenie:
- Obraz zakupiony w Galerii Sztuki Alicji i Bożeny Wahl.
- Kolekcja prywatna, Czechy.
Inspiracją dla powstania obrazu najprawdopodobniej była osoba Alicji Wahl, która w 1979 roku założyła jedną z pierwszych w Polsce prywatnych galerii. W Galerii Alicji i Bożeny Wahl w Warszawie wystawiane były, m.in. prace Jana Lebensteina, Franciszka Starowieyskiego, Jerzego Dudy-Gracza i Zdzisława Beksińskiego. W 1981 roku odbyła się pierwsza i nie ostatnia w tym miejscu wystawa obrazów Zdzisława Beksińskiego.
Prezentowany tu obraz tak wspomina Jerzy Żurek – pisarz, były mąż Alicji Wahl, współprowadzący galerię:
Przez kilka lat wisiał nawet na ścianie w naszym mieszkaniu. Sama Alicja niespecjalnie za nim przepadała, uważając, że aluzje, jakoby był to jej portret, są nie na miejscu. Zaś Beksiński też unikał takich stwierdzeń, wielokrotnie podkreślał, że nigdy w życiu nie portretował nikogo (zdaje się tylko poza prof. Banachem). I że to jest jedynie taka wizja artystyczna na pewien temat. Oboje mieli swoje racje, ale co widać, to widać. Podobieństwa, choćby i groteskowo zdeformowane, mówią za siebie.
W ten sposób – jest to i nie jest portret Alicji.
akryl, olej, płyta pilśniowa
73 x 62,5 cm
sygn. na odwr. na płycie: BEKSIŃSKI | 1981
Na wzmocnieniach płyty napis flamastrem l.g: 13 | LG, niżej 86/1982 | ACRYLIC [w ramce], śr.g.: 13 | SR, p.g.: 13 | PG, poniżej pieczątka zezwalająca na wywóz za granicę z parafką.
Pochodzenie:
- Obraz zakupiony w Galerii Sztuki Alicji i Bożeny Wahl.
- Kolekcja prywatna, Czechy.
Inspiracją dla powstania obrazu najprawdopodobniej była osoba Alicji Wahl, która w 1979 roku założyła jedną z pierwszych w Polsce prywatnych galerii. W Galerii Alicji i Bożeny Wahl w Warszawie wystawiane były, m.in. prace Jana Lebensteina, Franciszka Starowieyskiego, Jerzego Dudy-Gracza i Zdzisława Beksińskiego. W 1981 roku odbyła się pierwsza i nie ostatnia w tym miejscu wystawa obrazów Zdzisława Beksińskiego.
Prezentowany tu obraz tak wspomina Jerzy Żurek – pisarz, były mąż Alicji Wahl, współprowadzący galerię:
Przez kilka lat wisiał nawet na ścianie w naszym mieszkaniu. Sama Alicja niespecjalnie za nim przepadała, uważając, że aluzje, jakoby był to jej portret, są nie na miejscu. Zaś Beksiński też unikał takich stwierdzeń, wielokrotnie podkreślał, że nigdy w życiu nie portretował nikogo (zdaje się tylko poza prof. Banachem). I że to jest jedynie taka wizja artystyczna na pewien temat. Oboje mieli swoje racje, ale co widać, to widać. Podobieństwa, choćby i groteskowo zdeformowane, mówią za siebie.
W ten sposób – jest to i nie jest portret Alicji.