"Raczej widzę w kolorze. Z tym, że nie widzę w całości. Z mroku, jak u Caravaggia, wyłaniają się określone szczegóły. Tego mroku nie mogę zawsze pozostawić mrokiem. Niekiedy wiem, że za tymi szczegółami jest nie mrok, lecz światło i to światło musi coś oświetlać, jeśli nie ma być mgłą. I szkic znosi te naznaczone paroma kreskami szczegóły, wyłaniające z białego papieru, a obraz nie. Powstaje kolosalne puste miejsce, które trzeba opracować. A ja tego pustego miejsca nie widzę, ponieważ w moim pierwotnym wyobrażeniu nie było tam nic. Tam był jakiś gest, jakiś ruch, jakiś krzyczący kolor...To miejsce trzeba zakomponować, wypełnić już na zimno (...)" tak mówił Zdzisław Beksiński o swoich dziełach oraz o procesie tworzenia.
Artysta, jako podobrazia do malowania, używał płyty pilśniowej oraz farb olejnych (do 1980 roku). Płyta, jej gładka strona, dawała możliwość osiągnięcia oczekiwanego przez twórcę rezultatu, braku śladu po pociągnięciach pędzla. Oferowane dzieło pochodzi z 1975 roku - z okresu uznawanego w twórczości Beksińskiego za fantastyczny, dla którego cezurą czasową może być 1972 rok, w którym Janusz Bogucki zorganizował artyście wystawę w warszawskiej Galerii Współczesnej. Okres ten, lata 70 i 80 XX w. jest jednocześnie pełen inspiracji klasycznych sztuką baroku czy XIX wieku - według Beksińskiego "nowej klasyki", która ma zastąpić doświadczenia m. in. międzywojennej awangardy. Artysta komentował swoje malarstwo, nacechowane doświadczeniem twórcy-fotografa działającego w latach 1957- 1964, przede wszystkim na polu fotografii, rzeźby, rysunku w następujący sposób: "Pragnę malować tak, jakbym fotografował marzenia i sny. Jest to więc z pozoru realna rzeczywistość, która jednak zawiera ogromną ilość fantastycznych szczegółów. Być może u innych ludzi sen i wyobraźnia działają w odmienny sposób - u mnie zawsze są to obrazy z reguły realistyczne, jeżeli idzie o światłocień i perspektywę."
Doświadczenie malarza jako fotografa, rozwinięte u Beksińskiego zarówno w warstwie formalnej jaki i teoretycznej, było oparte na eksperymentalnych działaniach, tworzeniu wielowarstwowych fotogramów z różnych negatywów, fotograficznych kolaży, podobnie jak u Marka Piaseckiego, Jerzego Lewczyńskiego czy Bronisława Schlabsa. Jak pisze Krzysztof Jurecki - drażnił go jednak brak możliwości interwencji w ostateczny efekt - otrzymany obraz pozytywowy. Brak tej perspektywy, pchnął artystę w stronę malarstwa. Wspólnym elementem może być fakt, że na obu polach działalności artystycznej Beksiński używał rekwizytów. Prezentowany obraz, nieomal pejzaż z doskonałą perspektywą oraz niemalże barokowym opracowaniem światła i mroku, również takie rekwizyty posiada. Są nimi majaczący w oddali krzyż czy niedookreślona forma organiczna. Artysta świadomie nawiązywał do obrazów, które w dzieciństwie widywał np. w kościołach.
Oferowany obraz pochodzi z czasu kiedy Zdzisław Beksiński interesował się między m. in. ezoteryzmem. Kontaktował się wtedy z kręgiem artystów, do którego należeli m. in. Henryk Waniek, Urszula Broll, Andrzej Urbanowicz. Jak pisze Anna Saj "Przez jakiś czas, w okresie końca lat sześćdziesiątych i pierwszej połowy lat siedemdziesiątych był związany z ugrupowaniami, które zajmowały się ezoteryzmem, Zen, alchemią. O swoich fascynacjach z tamtego czasu chętnie opowiadał. Czytał wtedy dużo, najchętniej wizje i proroctwa, pisma ludzi wtajemniczonych. Tam była ukryta ta tajemna wiedza, której potrzebował, by wyrazić w swoich obrazach wszystko, co chciał malować. Mówił, że jego sztuka z tego czasu to z pewnością sztuka maniakalna, tworzona pod ciśnieniem przymusu i dlatego wyraża świat tak, a nie inaczej (...)." Zdzisław Beksiński zaznaczał, że jego malarstwo jest abstrakcyjne, a literacki przekaz przypadkiem, unikał symbolicznego znaczenia swoich kompozycji. Nie tytułował obrazów, zapewne nie chcąc "zamykać ich", sugerując interpretację.
(oprac. na podstawie: Krzysztof Jurecki - culture.pl; Anna Saj - beksinski.dmochowskigallery.net; wstęp: Wiesław Ochman, wprowadzenie: Wiesław Banach, Beksiński 1 i 2, Olszanica, 2010; rozmawia: Elżbieta Dzikowska, Artyści mówią. Wywiady z mistrzami malarstwa, [Warszawa, 2011])
olej, płyta; 72,5 x 88 cm;
sygn. i dat. na odwrocie: BEKSIŃSKI / 1975
"Raczej widzę w kolorze. Z tym, że nie widzę w całości. Z mroku, jak u Caravaggia, wyłaniają się określone szczegóły. Tego mroku nie mogę zawsze pozostawić mrokiem. Niekiedy wiem, że za tymi szczegółami jest nie mrok, lecz światło i to światło musi coś oświetlać, jeśli nie ma być mgłą. I szkic znosi te naznaczone paroma kreskami szczegóły, wyłaniające z białego papieru, a obraz nie. Powstaje kolosalne puste miejsce, które trzeba opracować. A ja tego pustego miejsca nie widzę, ponieważ w moim pierwotnym wyobrażeniu nie było tam nic. Tam był jakiś gest, jakiś ruch, jakiś krzyczący kolor...To miejsce trzeba zakomponować, wypełnić już na zimno (...)" tak mówił Zdzisław Beksiński o swoich dziełach oraz o procesie tworzenia.
Artysta, jako podobrazia do malowania, używał płyty pilśniowej oraz farb olejnych (do 1980 roku). Płyta, jej gładka strona, dawała możliwość osiągnięcia oczekiwanego przez twórcę rezultatu, braku śladu po pociągnięciach pędzla. Oferowane dzieło pochodzi z 1975 roku - z okresu uznawanego w twórczości Beksińskiego za fantastyczny, dla którego cezurą czasową może być 1972 rok, w którym Janusz Bogucki zorganizował artyście wystawę w warszawskiej Galerii Współczesnej. Okres ten, lata 70 i 80 XX w. jest jednocześnie pełen inspiracji klasycznych sztuką baroku czy XIX wieku - według Beksińskiego "nowej klasyki", która ma zastąpić doświadczenia m. in. międzywojennej awangardy. Artysta komentował swoje malarstwo, nacechowane doświadczeniem twórcy-fotografa działającego w latach 1957- 1964, przede wszystkim na polu fotografii, rzeźby, rysunku w następujący sposób: "Pragnę malować tak, jakbym fotografował marzenia i sny. Jest to więc z pozoru realna rzeczywistość, która jednak zawiera ogromną ilość fantastycznych szczegółów. Być może u innych ludzi sen i wyobraźnia działają w odmienny sposób - u mnie zawsze są to obrazy z reguły realistyczne, jeżeli idzie o światłocień i perspektywę."
Doświadczenie malarza jako fotografa, rozwinięte u Beksińskiego zarówno w warstwie formalnej jaki i teoretycznej, było oparte na eksperymentalnych działaniach, tworzeniu wielowarstwowych fotogramów z różnych negatywów, fotograficznych kolaży, podobnie jak u Marka Piaseckiego, Jerzego Lewczyńskiego czy Bronisława Schlabsa. Jak pisze Krzysztof Jurecki - drażnił go jednak brak możliwości interwencji w ostateczny efekt - otrzymany obraz pozytywowy. Brak tej perspektywy, pchnął artystę w stronę malarstwa. Wspólnym elementem może być fakt, że na obu polach działalności artystycznej Beksiński używał rekwizytów. Prezentowany obraz, nieomal pejzaż z doskonałą perspektywą oraz niemalże barokowym opracowaniem światła i mroku, również takie rekwizyty posiada. Są nimi majaczący w oddali krzyż czy niedookreślona forma organiczna. Artysta świadomie nawiązywał do obrazów, które w dzieciństwie widywał np. w kościołach.
Oferowany obraz pochodzi z czasu kiedy Zdzisław Beksiński interesował się między m. in. ezoteryzmem. Kontaktował się wtedy z kręgiem artystów, do którego należeli m. in. Henryk Waniek, Urszula Broll, Andrzej Urbanowicz. Jak pisze Anna Saj "Przez jakiś czas, w okresie końca lat sześćdziesiątych i pierwszej połowy lat siedemdziesiątych był związany z ugrupowaniami, które zajmowały się ezoteryzmem, Zen, alchemią. O swoich fascynacjach z tamtego czasu chętnie opowiadał. Czytał wtedy dużo, najchętniej wizje i proroctwa, pisma ludzi wtajemniczonych. Tam była ukryta ta tajemna wiedza, której potrzebował, by wyrazić w swoich obrazach wszystko, co chciał malować. Mówił, że jego sztuka z tego czasu to z pewnością sztuka maniakalna, tworzona pod ciśnieniem przymusu i dlatego wyraża świat tak, a nie inaczej (...)." Zdzisław Beksiński zaznaczał, że jego malarstwo jest abstrakcyjne, a literacki przekaz przypadkiem, unikał symbolicznego znaczenia swoich kompozycji. Nie tytułował obrazów, zapewne nie chcąc "zamykać ich", sugerując interpretację.
(oprac. na podstawie: Krzysztof Jurecki - culture.pl; Anna Saj - beksinski.dmochowskigallery.net; wstęp: Wiesław Ochman, wprowadzenie: Wiesław Banach, Beksiński 1 i 2, Olszanica, 2010; rozmawia: Elżbieta Dzikowska, Artyści mówią. Wywiady z mistrzami malarstwa, [Warszawa, 2011])