Obraz reprodukowany i opisany:
– Beksiński. Okres fantastyczny 1969-1986, cz. II, 2004, Galeria Sztuki Współczesnej ESTA, Arte Media (płyta CD);
– Strona internetowa Dmochowski Gallery NET, w zakładce prace monograficzne o artyście, autor Jerzy Kurowski).
W połowie lat 70. XX w. artysta wyraźnie zaczął przełamywać monotonię formalną i tematyczną przesyconych atmosferą śmierci „pejzaży metafizycznych“, rozsławionych po głośnej wystawie „Oczekiwanie“ z 1972 roku. Zmiana polegała przede wszystkim na ożywieniu ograniczonej dotychczas do szarości i ziemistych brązów palety barwnej oraz złagodzeniu obranej stylistyki horroru: Na obrazach z lat ostatnich prawie nie spotykamy już tradycyjnych niegdyś czaszek, upiorów, zwierzo-człeko-roślin, rozkładających się ciał oraz erotycznego arsenału sado-masochistycznego. Zdecydowanie ożywił się i zróżnicował kolor, gama barwna z monochromatycznej przeszła w kontrastową albo dysonansową, tematycznie zaczęły dominować wielkie, nastrojowe pejzaże, wśród których ogromu trzeba się specjalnie doszukiwać małych figurek ludzkich, wyglądających na najkruchsze naczyńka boże w obliczu groźnego majestatu natury. Czasem „czystą“ naturę zastępują tajemnicze, równie ogromne budowle, jakieś zamki, pałace, czasem już tylko ruiny porośnięte trawą albo drzewami, wszędzie jednak człowiek jest tylko maleńką miarą żyjącej nicości, zapewne nawet nieświadomy potęg zawieszonych mu nad głową, stojących za jego plecami. Czasem pojawia się coś na kształt Ducha Pejzażu, tworu czystej wyobraźni, symbolu niepojętej mocy, gigantycznego strażnika tajemnic świata; Bolesław Leśmian, poeta-wizjoner wywodził z wyobraźni podobne duchy. O ile jednak Leśmianowskie stwory były rodem z ludowo-baśniowej groteski, o tyle te z obrazów Beksińskiego noszą w sobie śmiertelny patos i niewzruszoną powagę. Jeśli niekiedy wywołują jednak skojarzenia nieco humorystyczne, to chyba tylko przez zwykłą samoobronę organizmu: żeby wyzwolić się z patetycznego natężenia ukłuciem szpilki.
Tadeusz Nyczek, Beksiński, „Odra“, nr 10, 1977, s. 53
olej, płyta pilśniowa
61 x 74 cm
sygn. na odwr. na płycie: BEKSIŃSKI | 1975
p.g. nalepka z danymi obrazu, p.d.: nalepka aukcyjna
Obraz reprodukowany i opisany:
– Beksiński. Okres fantastyczny 1969-1986, cz. II, 2004, Galeria Sztuki Współczesnej ESTA, Arte Media (płyta CD);
– Strona internetowa Dmochowski Gallery NET, w zakładce prace monograficzne o artyście, autor Jerzy Kurowski).
W połowie lat 70. XX w. artysta wyraźnie zaczął przełamywać monotonię formalną i tematyczną przesyconych atmosferą śmierci „pejzaży metafizycznych“, rozsławionych po głośnej wystawie „Oczekiwanie“ z 1972 roku. Zmiana polegała przede wszystkim na ożywieniu ograniczonej dotychczas do szarości i ziemistych brązów palety barwnej oraz złagodzeniu obranej stylistyki horroru: Na obrazach z lat ostatnich prawie nie spotykamy już tradycyjnych niegdyś czaszek, upiorów, zwierzo-człeko-roślin, rozkładających się ciał oraz erotycznego arsenału sado-masochistycznego. Zdecydowanie ożywił się i zróżnicował kolor, gama barwna z monochromatycznej przeszła w kontrastową albo dysonansową, tematycznie zaczęły dominować wielkie, nastrojowe pejzaże, wśród których ogromu trzeba się specjalnie doszukiwać małych figurek ludzkich, wyglądających na najkruchsze naczyńka boże w obliczu groźnego majestatu natury. Czasem „czystą“ naturę zastępują tajemnicze, równie ogromne budowle, jakieś zamki, pałace, czasem już tylko ruiny porośnięte trawą albo drzewami, wszędzie jednak człowiek jest tylko maleńką miarą żyjącej nicości, zapewne nawet nieświadomy potęg zawieszonych mu nad głową, stojących za jego plecami. Czasem pojawia się coś na kształt Ducha Pejzażu, tworu czystej wyobraźni, symbolu niepojętej mocy, gigantycznego strażnika tajemnic świata; Bolesław Leśmian, poeta-wizjoner wywodził z wyobraźni podobne duchy. O ile jednak Leśmianowskie stwory były rodem z ludowo-baśniowej groteski, o tyle te z obrazów Beksińskiego noszą w sobie śmiertelny patos i niewzruszoną powagę. Jeśli niekiedy wywołują jednak skojarzenia nieco humorystyczne, to chyba tylko przez zwykłą samoobronę organizmu: żeby wyzwolić się z patetycznego natężenia ukłuciem szpilki.
Tadeusz Nyczek, Beksiński, „Odra“, nr 10, 1977, s. 53