Pochodzenie:
– kolekcja Alfreda Mandzelowskiego (sanockiego znajomego Zdzisława Beksińskiego, właściciela European Gallery na Staten Island w Nowym Jorku);
– od 1997 kolekcja Doroty i Mariana Majchrzaków (USA).
Obraz opisany i reprodukowany:
– Czesław Czapliński, Kolekcje sztuki polskiej w Ameryce / Polish Art Collections in America, Warszawa/Nowy Jork, s. 316, il. barwna;
– Strona internetowa Dmochowski Gallery NET.
Motyw krzyża – podobnie jak budynek katedry – należał do najczęściej podejmowanych przez artystę. Obecny we wczesnych rysunkach i fotografiach, stale powracał w okresie fantastycznym – zarówno jako majestatyczna dominanta w apokaliptycznym pejzażu, jak i drobny rekwizyt w rozbudowanych, wizyjnych kompozycjach. Dużo miejsca poświęcał mu Beksiński także w ostatnim etapie twórczości, kiedy tworzył grafiki komputerowe. Ten kluczowy dla chrześcijan znak zyskiwał jednak – według artysty zupełnie niezamierzenie – kontrowersyjną odsłonę w jego dziełach. Sprzeczne emocje budziły przede wszystkim przedstawienia ukrzyżowania. Na belkach krzyża rozpięte bywały bowiem strzępy ludzkich ciał, szkielety, kreatury przypominające ptaki. W arsenale krzyżowanych figur nie brakowało również kobiet, co nadawało całej scenie obrazoburczy wydźwięk erotyczny – szczególnie, kiedy tak jak na obrazie z 1973 roku – były bezbronne, młode i atrakcyjne. Wiesław Banach, długoletni dyrektor Muzeum Historycznego w Sanoku, zaintrygowany uporem, z jakim artysta powtarzał wątek ukrzyżowania, usłyszał od niego w jednym z wywiadów:
Profanować nigdy niczego nie chciałem. Bynajmniej nie miałem ochoty drażnić chrześcijan, nie miałem takiej potrzeby (...) Ja nie wychodzę od odkupienia, ani nie wychodzę od krzyżowania gatunków, ja używam symbolu, którego nie potrafię zdefiniować w sposób werbalny, który bardzo silnie na mnie od wczesnego dzieciństwa działa i nie widzę powodu, dla którego nie mam tych swoich emocji, które odczuwam, przelać na płytę pilśniową czy grafikę komputerową.
Wiele dyskusji przeprowadzonych z Mistrzem i bezpośrednia styczność z jego twórczością nie pozostawiły muzealnikowi wątpliwości, że raczej należałoby widzieć w tej sztuce założenie całkowicie świeckie – ewentualne symbole religijne nie są dla niego faktycznie symbolami, lecz materią formalno-kompozycyjną, z której konstruuje swe dzieła.
Wiesław Banach, Krzyż w sztuce Zdzisława Beksińskiego, [w:] Zdzisław Beksiński w Muzeum Historycznym w Sanoku, Sanok 2005, s. 136-140
olej, płyta pilśniow
61 x 51 cm
sygn. na odwr. na płycie: BEKSIŃSKI 73
powyżej pieczęć lakowa z napisem w otoku: MUZEUM (...)
Pochodzenie:
– kolekcja Alfreda Mandzelowskiego (sanockiego znajomego Zdzisława Beksińskiego, właściciela European Gallery na Staten Island w Nowym Jorku);
– od 1997 kolekcja Doroty i Mariana Majchrzaków (USA).
Obraz opisany i reprodukowany:
– Czesław Czapliński, Kolekcje sztuki polskiej w Ameryce / Polish Art Collections in America, Warszawa/Nowy Jork, s. 316, il. barwna;
– Strona internetowa Dmochowski Gallery NET.
Motyw krzyża – podobnie jak budynek katedry – należał do najczęściej podejmowanych przez artystę. Obecny we wczesnych rysunkach i fotografiach, stale powracał w okresie fantastycznym – zarówno jako majestatyczna dominanta w apokaliptycznym pejzażu, jak i drobny rekwizyt w rozbudowanych, wizyjnych kompozycjach. Dużo miejsca poświęcał mu Beksiński także w ostatnim etapie twórczości, kiedy tworzył grafiki komputerowe. Ten kluczowy dla chrześcijan znak zyskiwał jednak – według artysty zupełnie niezamierzenie – kontrowersyjną odsłonę w jego dziełach. Sprzeczne emocje budziły przede wszystkim przedstawienia ukrzyżowania. Na belkach krzyża rozpięte bywały bowiem strzępy ludzkich ciał, szkielety, kreatury przypominające ptaki. W arsenale krzyżowanych figur nie brakowało również kobiet, co nadawało całej scenie obrazoburczy wydźwięk erotyczny – szczególnie, kiedy tak jak na obrazie z 1973 roku – były bezbronne, młode i atrakcyjne. Wiesław Banach, długoletni dyrektor Muzeum Historycznego w Sanoku, zaintrygowany uporem, z jakim artysta powtarzał wątek ukrzyżowania, usłyszał od niego w jednym z wywiadów:
Profanować nigdy niczego nie chciałem. Bynajmniej nie miałem ochoty drażnić chrześcijan, nie miałem takiej potrzeby (...) Ja nie wychodzę od odkupienia, ani nie wychodzę od krzyżowania gatunków, ja używam symbolu, którego nie potrafię zdefiniować w sposób werbalny, który bardzo silnie na mnie od wczesnego dzieciństwa działa i nie widzę powodu, dla którego nie mam tych swoich emocji, które odczuwam, przelać na płytę pilśniową czy grafikę komputerową.
Wiele dyskusji przeprowadzonych z Mistrzem i bezpośrednia styczność z jego twórczością nie pozostawiły muzealnikowi wątpliwości, że raczej należałoby widzieć w tej sztuce założenie całkowicie świeckie – ewentualne symbole religijne nie są dla niego faktycznie symbolami, lecz materią formalno-kompozycyjną, z której konstruuje swe dzieła.
Wiesław Banach, Krzyż w sztuce Zdzisława Beksińskiego, [w:] Zdzisław Beksiński w Muzeum Historycznym w Sanoku, Sanok 2005, s. 136-140