Obraz wystawiany:
– Zdzisław Beksiński. Obrazy z lat 1971-1972, Galeria Współczesna "Ruch" Klub Międzynarodowej Prasy i Książki, Warszawa 7 XII 1972 – 7 I 1973.

Obraz reprodukowany:
– Strona internetowa Dmochowski Gallery NET (Wirtualne Muzeum).

Zdzisław Beksiński stał się znany szerszej publiczności na początku lat 70., kiedy – po okresie fascynacji fotografią i rzeźbą – poświęcił się całkowicie malarstwu. Ogromną rolę w promowaniu pierwszych osiągnięć artysty na tym polu odegrała wystawa zorganizowana przez Janusza Boguckiego w grudniu 1972 w Galerii Współczesnej w Warszawie. Na ekspozycji znalazło się kilkadziesiąt najnowszych obrazów malarza z serii tzw. pejzaży metafizycznych. Powstałe w latach 1971-1972 dzieła charakteryzowały się obecnością niepokojących desygnatów śmierci oraz ciemną, przygnębiającą kolorystyką. Wszystkie występowały pod zbiorowym tytułem „Oczekiwanie“, który autor – uważający kwestię nazewnictwa za kompletnie zbędną – nadał im na prośbę krytyka. Dreszczowcowe sceny pełne szkieletów, nagrobków i udręczonych istot z piekła rodem, spotkały się z żywym odzewem w ówczesnej prasie, a na ich kanwie zrealizowano nawet film dokumentalny Rozmowa Mistrza ze śmiercią (reż. Franciszek Kuduk, 1973).

Jedną z owych słynnych, makabrycznych wizji był oferowany w niniejszym katalogu obraz, który – niczym projekcja koszmarnego snu – prezentuje osobliwą wersję końca świata. W bliskim grotesce przedstawieniu bezwłosa kobieca postać siedzi na gruzach zrujnowanego miasta i obgryza kości. Jest wychudzona, przerażona i kaleka. Z drastycznym wizerunkiem silnie kontrastuje elegancki strój portretowanej: żakiet z fantazyjną falbaną, czerwona apaszka, śnieżnobiała koszula i zielone czółenko na wysokim obcasie. Dopełnienie kompozycji szeregiem innych, drugoplanowych rekwizytów – m.in. miniaturowym krzyżem i lśniącymi, szklanymi paciorkami – zaskakuje i skłania do snucia interpretacji. Nieodzowne przy takim ładunku treści mnożenie znaczeń odbywało się wbrew autorowi, który podkreślał w wywiadach: Nigdy nie zadaję sobie pytania „co to znaczy“ ani w odniesieniu do moich obrazów, ani do cudzych. Znaczenie jest dla mnie całkowicie bez znaczenia. Jest tyle warte, ile smak czekolady w opisie literackim (Znaczenie jest dla mnie bez znaczenia, rozm. przep. Z. Taranienko, „Sztuka“, 1979, nr 4, s. 34). Dla większości współczesnych pejzaże wywoływały jednak na tyle proste skojarzenia, że artystę okrzyknięto wkrótce piewcą „totalnego strupieszenia świata“. Mimo zarzutu epatowania horrorem, na zakup obrazów z grupy „Oczekiwania“ zdecydowało się wielu zwiedzających, a cała wystawa została uznana za przełomową w dorobku malarza. Wrażenia po niej spisał w swoim dzienniku: malować muszę teraz jak wściekły, bo na lipiec, a może nawet i na czerwiec, muszę mieć obrazy na wystawę z Urbanowiczem i Wańkiem, więc jeśli wszystko kupiono (hi,hi), to nie mam co wystawiać, jestem goły! (M. Grzebałkowska, Beksińscy. Portret podwójny, Kraków 2016, s. 156).

121
Zdzisław BEKSIŃSKI (1929 Sanok - 2005 Warszawa)

BEZ TYTUŁU, 1971

Obiekt niewykupiony z winy nabywcy (zobacz więcej >>)
olej, płyta pilśniowa, 92 x 73 cm
sygn. na odwr. na płycie po prawej: BEKSIŃSKI 1971
Na pionowej listwie numer 13, poniżej nalepka Galerii Współczesnej w Warszawie z datą wystawy 7 XII 72 – 7 I 73.

Kup abonament Wykup abonament, aby zobaczyć więcej informacji

Obraz wystawiany:
– Zdzisław Beksiński. Obrazy z lat 1971-1972, Galeria Współczesna "Ruch" Klub Międzynarodowej Prasy i Książki, Warszawa 7 XII 1972 – 7 I 1973.

Obraz reprodukowany:
– Strona internetowa Dmochowski Gallery NET (Wirtualne Muzeum).

Zdzisław Beksiński stał się znany szerszej publiczności na początku lat 70., kiedy – po okresie fascynacji fotografią i rzeźbą – poświęcił się całkowicie malarstwu. Ogromną rolę w promowaniu pierwszych osiągnięć artysty na tym polu odegrała wystawa zorganizowana przez Janusza Boguckiego w grudniu 1972 w Galerii Współczesnej w Warszawie. Na ekspozycji znalazło się kilkadziesiąt najnowszych obrazów malarza z serii tzw. pejzaży metafizycznych. Powstałe w latach 1971-1972 dzieła charakteryzowały się obecnością niepokojących desygnatów śmierci oraz ciemną, przygnębiającą kolorystyką. Wszystkie występowały pod zbiorowym tytułem „Oczekiwanie“, który autor – uważający kwestię nazewnictwa za kompletnie zbędną – nadał im na prośbę krytyka. Dreszczowcowe sceny pełne szkieletów, nagrobków i udręczonych istot z piekła rodem, spotkały się z żywym odzewem w ówczesnej prasie, a na ich kanwie zrealizowano nawet film dokumentalny Rozmowa Mistrza ze śmiercią (reż. Franciszek Kuduk, 1973).

Jedną z owych słynnych, makabrycznych wizji był oferowany w niniejszym katalogu obraz, który – niczym projekcja koszmarnego snu – prezentuje osobliwą wersję końca świata. W bliskim grotesce przedstawieniu bezwłosa kobieca postać siedzi na gruzach zrujnowanego miasta i obgryza kości. Jest wychudzona, przerażona i kaleka. Z drastycznym wizerunkiem silnie kontrastuje elegancki strój portretowanej: żakiet z fantazyjną falbaną, czerwona apaszka, śnieżnobiała koszula i zielone czółenko na wysokim obcasie. Dopełnienie kompozycji szeregiem innych, drugoplanowych rekwizytów – m.in. miniaturowym krzyżem i lśniącymi, szklanymi paciorkami – zaskakuje i skłania do snucia interpretacji. Nieodzowne przy takim ładunku treści mnożenie znaczeń odbywało się wbrew autorowi, który podkreślał w wywiadach: Nigdy nie zadaję sobie pytania „co to znaczy“ ani w odniesieniu do moich obrazów, ani do cudzych. Znaczenie jest dla mnie całkowicie bez znaczenia. Jest tyle warte, ile smak czekolady w opisie literackim (Znaczenie jest dla mnie bez znaczenia, rozm. przep. Z. Taranienko, „Sztuka“, 1979, nr 4, s. 34). Dla większości współczesnych pejzaże wywoływały jednak na tyle proste skojarzenia, że artystę okrzyknięto wkrótce piewcą „totalnego strupieszenia świata“. Mimo zarzutu epatowania horrorem, na zakup obrazów z grupy „Oczekiwania“ zdecydowało się wielu zwiedzających, a cała wystawa została uznana za przełomową w dorobku malarza. Wrażenia po niej spisał w swoim dzienniku: malować muszę teraz jak wściekły, bo na lipiec, a może nawet i na czerwiec, muszę mieć obrazy na wystawę z Urbanowiczem i Wańkiem, więc jeśli wszystko kupiono (hi,hi), to nie mam co wystawiać, jestem goły! (M. Grzebałkowska, Beksińscy. Portret podwójny, Kraków 2016, s. 156).