Obraz opisany i reprodukowany:
- Edward Dwurnik, Sportowcy 1972-1992, Warszawa 2011, poz. 239, s. 440, il. barwna s. 441.
- P. Sarzyński, Piewca i prześmiewca, tygodnik „Polityka“, nr 46, 14 - 20 XI 2018, s. 100, il. barwna s. 101.

Bar Saski to było bardzo fajne miejsce na ulicy Francuskiej w Warszawie, blisko Pracowni Sztuk Pięknych [...] do których chodziliśmy z Teresą po chałtury. Czasami przy okazji tam zaglądaliśmy, najczęściej o dziesiątej rano. Zawsze było dużo ludzi, wiele osób jadło tam śniadania, a jedzenie było bardzo dobre; można było kupić fasolkę po bretońsku, prawdziwego tatra albo bigos. Wiele osób brało do tego piwo o tej dziesiątej i już wpół do jedenastej wszyscy byli przybzdryngoleni. Z witryny był widok na Francuską, ale ja tu namalowałem zielony podhalański pejzaż z rzeczką. Tak sobie jedzą i patrzą, i marzą o jakimś spokoju, odpoczynku, wakacjach. Albo o niczym właściwie nie myślą; tak bardzo są zajęci jedzeniem, że patrzą na ulicę za oknem i jej nie widzą.
Edward Dwurnik, Sportowcy...

134
Edward DWURNIK (1943 Radzymin - 2018 Warszawa)

BAR SASKI, 1990

olej, płótno
146 x 114,5 cm
sygn. p.d.: BAR >SASKI< E.D.
sygn. na odwr. na płótnie p.g.: 1990 | E. DWURNIK | BAR „SASKI“ II [w ramce] | NR: XV - 239. | 1550 [w ramce]; l.g.: 1550 [w ramce]
na górnej i dolnej krawędzi płótna powtórzony dwukrotnie tytuł: BAR SASKI BAR SASKI

Kup abonament Wykup abonament, aby zobaczyć więcej informacji

Obraz opisany i reprodukowany:
- Edward Dwurnik, Sportowcy 1972-1992, Warszawa 2011, poz. 239, s. 440, il. barwna s. 441.
- P. Sarzyński, Piewca i prześmiewca, tygodnik „Polityka“, nr 46, 14 - 20 XI 2018, s. 100, il. barwna s. 101.

Bar Saski to było bardzo fajne miejsce na ulicy Francuskiej w Warszawie, blisko Pracowni Sztuk Pięknych [...] do których chodziliśmy z Teresą po chałtury. Czasami przy okazji tam zaglądaliśmy, najczęściej o dziesiątej rano. Zawsze było dużo ludzi, wiele osób jadło tam śniadania, a jedzenie było bardzo dobre; można było kupić fasolkę po bretońsku, prawdziwego tatra albo bigos. Wiele osób brało do tego piwo o tej dziesiątej i już wpół do jedenastej wszyscy byli przybzdryngoleni. Z witryny był widok na Francuską, ale ja tu namalowałem zielony podhalański pejzaż z rzeczką. Tak sobie jedzą i patrzą, i marzą o jakimś spokoju, odpoczynku, wakacjach. Albo o niczym właściwie nie myślą; tak bardzo są zajęci jedzeniem, że patrzą na ulicę za oknem i jej nie widzą.
Edward Dwurnik, Sportowcy...