Obraz reprodukowany:
– Jacek i Rafał Malczewscy, redakcja naukowa Zofia Katarzyna Posiadała, Radom 2014, s. 13, il.;
– Kolekcja Godurowska. Malarstwo polskie XIX i XX wieku, (koncepcja merytoryczna, wstęp, opracowanie dzieł wszystkich T. Matuszczaka), Godurowo 2018, s. 49, il.
Autoportret w pracowni artysta osadził w realnym wnętrzu – swojej pracowni, która mieściła się w willi „Pod Matką Boską“ na krakowskim Zwierzyńcu (dziś ul. Ks. Józefa 29). Jak pisze w ekspertyzie Agnieszka Ławniczakowa: Autoportret ten, w twórczości Malczewskiego obfitującej w nadzwyczaj liczne wizerunki własne, jest jednym z bardzo niewielu przedstawień ukazujących artystę w pracowni. Jacek Malczewski, od ok. 1900, przedstawiał się najczęściej w rozmaitych symbolicznych kontekstach, które przekazywały pogłębiony wizerunek duchowy jego osoby i informowały też o problematyce i zadaniach jego sztuki. Wiele razy w autoportretach podkreślał swoją profesję przez trzymaną w rękach paletę i pędzel. Nieraz ukazywał się we wnętrzach, rzadko jednak – wyjąwszy późne obrazy z epoki Lusławic – we wnętrzu własnej pracowni.
Dzieło pełne jest symboli, które można odczytać jako swoistą interpretację motywu vanitas, przemijania. Malarz ukazał się w popiersiu na tle ściany, na której przez całą szerokość biegnie półka. Przepełniona pracownianymi akcesoriami, jest również nośnikiem wielu symboli. Nieukończone obrazy, flakony z substancjami potrzebnymi do mieszania barwników i inne przybory malarskie, towarzyszą uszkodzonej, drewnianej figurze (zapewne św. Michała) i zegarkom wiszącym na gwoździach. Te ostatnie przypominają o nieubłaganym upływie czasu i przemijaniu. Artysta zdaje sobie z tego sprawę, dlatego w swoich dziełach pod różnymi przedmiotami zapisuje swoje przesłanie dla kolejnych pokoleń. Vita brevis, ars longa!
W obu dłoniach Malczewski trzyma odnośniki do tego co w życiu ukochał najbardziej – malarstwo i Marię Balową. W lewej dłoni widzimy przyłożony do serca pędzel. Artysta przysunął go tak blisko, że ten zostawił błękitną plamę farby na kurtce. W prawej zaś malarz delikatnie unosi szklankę, w której umieścił czerwony goździk. Jako symbol miłości, podziwu i pasji odnosi się on do skrywanej sympatii. Jej szkicowy portret znajduje się zaraz nad kwiatem. Agnieszka Ławniczakowa stwierdza, że: Goździk – jak pisze M. Lurker w Przesłaniu symboli, od XV w. był symbolem zaręczyn, uzmysławia też w malarstwie starych mistrzów (u Holbeina czy Durera) funkcje ochronne względem młodej pary, zaś w kulturze Wschodu, oznacza skrywaną miłość. I być może w tym ostatnim znaczeniu powołany został jako wymowny znak w autoportrecie Jacka Malczewskiego. Możliwe jest jednak, że miał on również chronić tę miłość.
Obok portretu ukochanej artysta przedstawia figurę anioła. Wielce prawdopodobne jest, że figura ta przedstawia Michała Archanioła. Przemawiać może za tym fakt, że Jacek Malczewski, podobnie jak jego rodzice, należał do trzeciego zakonu św. Franciszka. Jako tercjarz, podążający za naukami Franciszka z Asyżu, mógł właśnie do niego kierować swoje modlitwy. Założyciel zakonu franciszkanów uważał bowiem, że to właśnie Michał przedstawia dusze Bogu i w nim pokładał wiarę w bezpieczne dotarcie do domu Ojca. Archanioł Michał zawsze walczył z grzechem, a nie z człowiekiem, co również mogło przemawiać do Malczewskiego, który miłością do Balowej grzeszył wobec zaślubionej przed Bogiem żony. W dziełach Malczewskiego nic nie dzieje się przypadkiem, zatem umiejscowienie figury tuż przy portrecie Balowej też nie może być bez znaczenia dla wymowy tego obrazu.
Nad głową artysty wisi podkowa, z którą wiąże się legenda o św. Dunstanie z Canterbury. Ten patron kowali, ślusarzy i muzyków, będąc zakonnikiem zajmował się skrajnymi profesjami. Wytwarzał przedmioty z metalu, ale również grał na harfie. Pewnego dnia sam diabeł poprosił go o podkucie kopyt. Zakonnik wiedząc z kim ma do czynienia, przymusił go do zawarcia paktu. W zamian za usługę diabeł miał omijać domy, w których wisiały podkowy.
Jacek Malczewski był człowiekiem pełnym pasji tworzenia, miłości i wiary. Wszystko to zapisał na wieczną pamiątkę w prezentowanym Autoportrecie w pracowni.
olej, tektura
40 x 59,9 cm
sygn. l.g.: J Malczewski 1909
Na odwrocie l.d. stempel z głową jelonka; stempel: 23, napisy ołówkiem: [...] | K2- oraz pośrodku: p. Zosia T [...]; ponadto na ramie nalepka zakładu ramiarskiego w Ożarowie Mazowieckim oraz nalepka aukcyjna Agra-Art z 2007 roku.
Do obrazu dołączona jest ekspertyza Agnieszki Ławniczakowej z lipca 2007.
Obraz reprodukowany:
– Jacek i Rafał Malczewscy, redakcja naukowa Zofia Katarzyna Posiadała, Radom 2014, s. 13, il.;
– Kolekcja Godurowska. Malarstwo polskie XIX i XX wieku, (koncepcja merytoryczna, wstęp, opracowanie dzieł wszystkich T. Matuszczaka), Godurowo 2018, s. 49, il.
Autoportret w pracowni artysta osadził w realnym wnętrzu – swojej pracowni, która mieściła się w willi „Pod Matką Boską“ na krakowskim Zwierzyńcu (dziś ul. Ks. Józefa 29). Jak pisze w ekspertyzie Agnieszka Ławniczakowa: Autoportret ten, w twórczości Malczewskiego obfitującej w nadzwyczaj liczne wizerunki własne, jest jednym z bardzo niewielu przedstawień ukazujących artystę w pracowni. Jacek Malczewski, od ok. 1900, przedstawiał się najczęściej w rozmaitych symbolicznych kontekstach, które przekazywały pogłębiony wizerunek duchowy jego osoby i informowały też o problematyce i zadaniach jego sztuki. Wiele razy w autoportretach podkreślał swoją profesję przez trzymaną w rękach paletę i pędzel. Nieraz ukazywał się we wnętrzach, rzadko jednak – wyjąwszy późne obrazy z epoki Lusławic – we wnętrzu własnej pracowni.
Dzieło pełne jest symboli, które można odczytać jako swoistą interpretację motywu vanitas, przemijania. Malarz ukazał się w popiersiu na tle ściany, na której przez całą szerokość biegnie półka. Przepełniona pracownianymi akcesoriami, jest również nośnikiem wielu symboli. Nieukończone obrazy, flakony z substancjami potrzebnymi do mieszania barwników i inne przybory malarskie, towarzyszą uszkodzonej, drewnianej figurze (zapewne św. Michała) i zegarkom wiszącym na gwoździach. Te ostatnie przypominają o nieubłaganym upływie czasu i przemijaniu. Artysta zdaje sobie z tego sprawę, dlatego w swoich dziełach pod różnymi przedmiotami zapisuje swoje przesłanie dla kolejnych pokoleń. Vita brevis, ars longa!
W obu dłoniach Malczewski trzyma odnośniki do tego co w życiu ukochał najbardziej – malarstwo i Marię Balową. W lewej dłoni widzimy przyłożony do serca pędzel. Artysta przysunął go tak blisko, że ten zostawił błękitną plamę farby na kurtce. W prawej zaś malarz delikatnie unosi szklankę, w której umieścił czerwony goździk. Jako symbol miłości, podziwu i pasji odnosi się on do skrywanej sympatii. Jej szkicowy portret znajduje się zaraz nad kwiatem. Agnieszka Ławniczakowa stwierdza, że: Goździk – jak pisze M. Lurker w Przesłaniu symboli, od XV w. był symbolem zaręczyn, uzmysławia też w malarstwie starych mistrzów (u Holbeina czy Durera) funkcje ochronne względem młodej pary, zaś w kulturze Wschodu, oznacza skrywaną miłość. I być może w tym ostatnim znaczeniu powołany został jako wymowny znak w autoportrecie Jacka Malczewskiego. Możliwe jest jednak, że miał on również chronić tę miłość.
Obok portretu ukochanej artysta przedstawia figurę anioła. Wielce prawdopodobne jest, że figura ta przedstawia Michała Archanioła. Przemawiać może za tym fakt, że Jacek Malczewski, podobnie jak jego rodzice, należał do trzeciego zakonu św. Franciszka. Jako tercjarz, podążający za naukami Franciszka z Asyżu, mógł właśnie do niego kierować swoje modlitwy. Założyciel zakonu franciszkanów uważał bowiem, że to właśnie Michał przedstawia dusze Bogu i w nim pokładał wiarę w bezpieczne dotarcie do domu Ojca. Archanioł Michał zawsze walczył z grzechem, a nie z człowiekiem, co również mogło przemawiać do Malczewskiego, który miłością do Balowej grzeszył wobec zaślubionej przed Bogiem żony. W dziełach Malczewskiego nic nie dzieje się przypadkiem, zatem umiejscowienie figury tuż przy portrecie Balowej też nie może być bez znaczenia dla wymowy tego obrazu.
Nad głową artysty wisi podkowa, z którą wiąże się legenda o św. Dunstanie z Canterbury. Ten patron kowali, ślusarzy i muzyków, będąc zakonnikiem zajmował się skrajnymi profesjami. Wytwarzał przedmioty z metalu, ale również grał na harfie. Pewnego dnia sam diabeł poprosił go o podkucie kopyt. Zakonnik wiedząc z kim ma do czynienia, przymusił go do zawarcia paktu. W zamian za usługę diabeł miał omijać domy, w których wisiały podkowy.
Jacek Malczewski był człowiekiem pełnym pasji tworzenia, miłości i wiary. Wszystko to zapisał na wieczną pamiątkę w prezentowanym Autoportrecie w pracowni.