„Nikt nigdy nie powstrzyma nas od interesowania się życiem genialnego człowieka. Można by powiedzieć, że on sam jest dziełem sztuki, że życie jego jest poematem czy powieścią, że on sam jest cudem”
Tadeusz Boy-Żeleński , w: „Ludzie żywi”, Helion 2015, s. 72
„Malarz ukazuje się nam dalej w swych portretach własnych przeważnie w tej samej roli: mianowicie jako Artysta przez wielkie A, artysta wyniesiony na zawrotne wyżyny przez teoretyków modernizmu – istota stojąca ‘ponad życiem, ponad światem’, ‘Pan Panów, nie okiełznany żadnym prawem, nie ograniczony żadną siłą ludzką’ (Przybyszewski). Mówi nam o tym jego postawa – sztywna, wyniosła, nieprzystępna, mówią nam o tym jego gesty – uroczyste, pełne afektacji i namaszczenia” (Mieczysław Wallis, Autoportrety Artystów Polskich, Warszawa, 1966, s. 197). Ta silna tendencja do portretowania swojej osoby odbijała się szerokim echem wśród jemu współczesnych i stanowiła materiał do pogłębionych studiów przez krytyków i historyków sztuki. Przez niektórych utożsamiana była ze skłonnościami narcystycznymi i dandyzmem, w opinii innych była przejawem artystycznej ironii, w której poprzez „nieustanne uruchamianie zabiegów iluzji i deziluzji (…) osiąga w rezultacie najwyższą powagę obowiązków moralnych i intelektualnych wobec własnego dzieła.” „W swoich wizerunkach przez całe lata konfrontował siebie samego z całym światem. Wiernie odtwarzał rysy zewnętrzne, nie próbując prawie nigdy zdradzać swoich przeżyć. Twarz pozostawała na ogół zamknięta, niedostępna” Zofia Katarzyna Posiadała, Jacek Malczewski (1854–1929). W 150. Rocznicę urodzin i 75. rocznicę śmierci, Radom 2004, s. 8 [kat. wyst.]
Na prezentowanym obrazie Malczewski sportretował się w roli Chrystusa. Interpretacja biblijna przedstawienia w kontekście intrygującej kompozycji, teatralizacji postawy i gestu nie wydaje się taka oczywista. Jak pisał Adam Heydel: „Nie z każdym z Chrystusów Malczewskiego łatwo się widzowi pogodzić. Więcej w nich bólu, goryczy, żółci aniżeli łagodnej miłości” (A.Heydel, Jacek Malczewski człowiek i artysta, Kraków 1933, s. 206). Z kolei sam Jacek wprowadzał pewną groteskę w przedstawieniach Chrystusa. Jak wspominał Cezary Jellenty: „O jednym z Chrystusów, któremu dał własne oczy i własny kształt głowy, lecz zarazem i zbyt bujne włosy i trochę retoryczną minę powiedział do mnie: Panie! Czy ten Chrystus nie jest tenorem teatralnym? ” (D.Kudelska, „Dukt pisma i pędzla. Biografia intelektualna Jacka Malczewskiego”, Lublin 2008, s. 769). Antagonizmy wokół Chrystusowych autoportretów narastały również w krakowskim środowisku artystycznym, które dopatrywało się w tych kompozycjach świętokradztwa. (S.Krzysztofowicz- Kozakowska, Jacek Malczewski. Życie i twórczość, 2015, s.58). Inne znane analogiczne autoportrety w roli Chrystusa w owych dosyć charakterystycznych i kontrowersyjnych rudych włosach to „Chrystus przed Piłatem” (ze zbiorów Lwowskiej Galerii Sztuki, olej, tektura, 65 × 80,5 cm) czy „Chrystus i Samarytanka (również zb. LGS, olej, tektura, 92 × 72,5 cm)
olej, płótno, 70 × 52,5 cm
sygn. przy lewej dolnej krawędzi: J.Malczewski
na odwrocie na zawiniętym kawałku płótna druga sygnatura: J. Malczewski
„Nikt nigdy nie powstrzyma nas od interesowania się życiem genialnego człowieka. Można by powiedzieć, że on sam jest dziełem sztuki, że życie jego jest poematem czy powieścią, że on sam jest cudem”
Tadeusz Boy-Żeleński , w: „Ludzie żywi”, Helion 2015, s. 72
„Malarz ukazuje się nam dalej w swych portretach własnych przeważnie w tej samej roli: mianowicie jako Artysta przez wielkie A, artysta wyniesiony na zawrotne wyżyny przez teoretyków modernizmu – istota stojąca ‘ponad życiem, ponad światem’, ‘Pan Panów, nie okiełznany żadnym prawem, nie ograniczony żadną siłą ludzką’ (Przybyszewski). Mówi nam o tym jego postawa – sztywna, wyniosła, nieprzystępna, mówią nam o tym jego gesty – uroczyste, pełne afektacji i namaszczenia” (Mieczysław Wallis, Autoportrety Artystów Polskich, Warszawa, 1966, s. 197). Ta silna tendencja do portretowania swojej osoby odbijała się szerokim echem wśród jemu współczesnych i stanowiła materiał do pogłębionych studiów przez krytyków i historyków sztuki. Przez niektórych utożsamiana była ze skłonnościami narcystycznymi i dandyzmem, w opinii innych była przejawem artystycznej ironii, w której poprzez „nieustanne uruchamianie zabiegów iluzji i deziluzji (…) osiąga w rezultacie najwyższą powagę obowiązków moralnych i intelektualnych wobec własnego dzieła.” „W swoich wizerunkach przez całe lata konfrontował siebie samego z całym światem. Wiernie odtwarzał rysy zewnętrzne, nie próbując prawie nigdy zdradzać swoich przeżyć. Twarz pozostawała na ogół zamknięta, niedostępna” Zofia Katarzyna Posiadała, Jacek Malczewski (1854–1929). W 150. Rocznicę urodzin i 75. rocznicę śmierci, Radom 2004, s. 8 [kat. wyst.]
Na prezentowanym obrazie Malczewski sportretował się w roli Chrystusa. Interpretacja biblijna przedstawienia w kontekście intrygującej kompozycji, teatralizacji postawy i gestu nie wydaje się taka oczywista. Jak pisał Adam Heydel: „Nie z każdym z Chrystusów Malczewskiego łatwo się widzowi pogodzić. Więcej w nich bólu, goryczy, żółci aniżeli łagodnej miłości” (A.Heydel, Jacek Malczewski człowiek i artysta, Kraków 1933, s. 206). Z kolei sam Jacek wprowadzał pewną groteskę w przedstawieniach Chrystusa. Jak wspominał Cezary Jellenty: „O jednym z Chrystusów, któremu dał własne oczy i własny kształt głowy, lecz zarazem i zbyt bujne włosy i trochę retoryczną minę powiedział do mnie: Panie! Czy ten Chrystus nie jest tenorem teatralnym? ” (D.Kudelska, „Dukt pisma i pędzla. Biografia intelektualna Jacka Malczewskiego”, Lublin 2008, s. 769). Antagonizmy wokół Chrystusowych autoportretów narastały również w krakowskim środowisku artystycznym, które dopatrywało się w tych kompozycjach świętokradztwa. (S.Krzysztofowicz- Kozakowska, Jacek Malczewski. Życie i twórczość, 2015, s.58). Inne znane analogiczne autoportrety w roli Chrystusa w owych dosyć charakterystycznych i kontrowersyjnych rudych włosach to „Chrystus przed Piłatem” (ze zbiorów Lwowskiej Galerii Sztuki, olej, tektura, 65 × 80,5 cm) czy „Chrystus i Samarytanka (również zb. LGS, olej, tektura, 92 × 72,5 cm)