Portret pianisty wykonany w Hotelu Drake w Nowym Jorku (hotel dziś nie istnieje), gdzie Rubinsteinowie wynajmowali zawsze ten sam apartament w czasie podróży na Wschodnie Wybrzeże. Po sprzedaży mieszkania w Nowym Jorku najdłużej zamieszkiwali w ciągu roku w Paryżu, trochę w Genewie, a la tem w Marbelli. Gdy udawali się zatem do Nowego Jorku – czasem na kilka miesięcy podczas tournée pianisty – zawsze zatrzymywali się w Hotelu Drake, w tym samym apartamencie na 18 piętrze. Był w nim, m.in. duży salon, do którego Artur Rubinstein pożyczał fortepian Steinway B. Na moje pytanie do p. Ewy, czy gra ojca i długie ćwiczenia nie przeszkadzały innym gościom hotelu, pani Ewa odparła:
– Przeciwnie! Goście często stali na korytarzu i słuchali, gdy ojciec grał. A salon apartamentu nie miał bezpośrednich sąsiadów, był na końcu budynku, najbliżsi goście byli piętro wyżej i piętro niżej. Ponieważ był to stary, masywny gmach, z grubymi stropami między piętrami i grubymi ścianami, na podłogach leżały gęste dywany – gra i ćwiczenia nikomu nie przeszkadzały.
Wojciech Grochowalski, prezes zarządu Międzynarodowej Fundacji Muzycznej
im. Artura Rubinsteina i dyrektor Rubinstein Piano Festival
fotografia czarno-biała, papier fotograficzny
34,7 x 26,9 cm
sygn. cienkopisem na odwr. l.g.: EvaRubinstein | AR,
Nowy Jork 1970 | (profil, przy fortepianie – ręce),
g.: Port. A-2, niżej śr. pieczęć autorska, p.d. rysunek
fragmentu pięciolinii (w owalu), między pieczątką
a rysunkiem zatarty napis oł., czytelny fragm.: ...70’s
Stan zachowania: lekkie rozdarcie na górze na głębokość 17 mm, zagięcia narożników.
Portret pianisty wykonany w Hotelu Drake w Nowym Jorku (hotel dziś nie istnieje), gdzie Rubinsteinowie wynajmowali zawsze ten sam apartament w czasie podróży na Wschodnie Wybrzeże. Po sprzedaży mieszkania w Nowym Jorku najdłużej zamieszkiwali w ciągu roku w Paryżu, trochę w Genewie, a la tem w Marbelli. Gdy udawali się zatem do Nowego Jorku – czasem na kilka miesięcy podczas tournée pianisty – zawsze zatrzymywali się w Hotelu Drake, w tym samym apartamencie na 18 piętrze. Był w nim, m.in. duży salon, do którego Artur Rubinstein pożyczał fortepian Steinway B. Na moje pytanie do p. Ewy, czy gra ojca i długie ćwiczenia nie przeszkadzały innym gościom hotelu, pani Ewa odparła:
– Przeciwnie! Goście często stali na korytarzu i słuchali, gdy ojciec grał. A salon apartamentu nie miał bezpośrednich sąsiadów, był na końcu budynku, najbliżsi goście byli piętro wyżej i piętro niżej. Ponieważ był to stary, masywny gmach, z grubymi stropami między piętrami i grubymi ścianami, na podłogach leżały gęste dywany – gra i ćwiczenia nikomu nie przeszkadzały.
Wojciech Grochowalski, prezes zarządu Międzynarodowej Fundacji Muzycznej
im. Artura Rubinsteina i dyrektor Rubinstein Piano Festival