Autorstwo potwierdzone przez Andrzeja Starmacha z Fundacji Nowosielskich.
Kobieta pozostała ulubionym i najwdzięczniejszym modelem malarza, na zawsze zachowuje mistyczno-infernalną dwuznaczność. Wydłużone i ascetyczne akty – przefiltrowane przez doświadczenie ikony – są przykładem estetycznej sublimacji zmysłowości, wciąż zachowując jednak niezwykły ładunek erotyzmu – pisała badaczka twórczości Nowosielskiego, Krystyna Czerni.
– Akty traktuję zasadniczo tak samo, jak ikona traktuje twarz. Ikona przecież z ciała ludzkiego wypracowała tylko schemat rąk i twarzy. Natomiast ja chciałbym zrobić z ciałem kobiecym to, co ikona zrobiła z twarzą.
– A więc przekazać erotyzm tam zawarty?
– Chciałbym, aby tam był erotyzm, bo z chwilą, kiedy akt zanadto wysterylizuję, to mija się on z celem. Więcej – chciałbym ten erotyzm włączyć właśnie do swoich obrazów.
– A jak się to Panu udaje?
– Częściej udaje mi się to w obrazach świeckich, w ikonie rzadziej. Chciałbym, aby to było cielesne, aby to było ciało subtelne ze wszystkimi właściwościami ciała realnego. Cała sprawa polega na tym, aby jak najwięcej elementów rzeczywistości biologicznej wprowadzić na wyższe piętro świadomości. Ale to jest bardzo trudne. Bardzo rzadko się udaje. Z chwilą bowiem gdy swoje malowidło zanadto obciążę elementami pewnych uwarunkowań biologicznych, przestaje ono być ikoną. I odwrotnie, przez zbytnie wyabstrahowanie postaci powstaje symbol. A tu chodzi o to, aby ta „winda“ jadąca na wyższe piętra świadomości mogła jak najwięcej udźwignąć.
– Bo bez erotyzmu nie ma aktu.
– Akt bez erotyzmu staje się bezprzedmiotowy.
Wokół Ikony. Rozmowy z Jerzym Nowosielskim, Jerzy Nowosielski, Zbigniew Podgórzec, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1985, s. 76-77
olej, płótno
108 x 75,5 cm
sygn. na odwr. wzdłuż dolnej krawędzi: JERZY NOWOSIELSKI 1992, powyżej dedykacja
Autorstwo potwierdzone przez Andrzeja Starmacha z Fundacji Nowosielskich.
Kobieta pozostała ulubionym i najwdzięczniejszym modelem malarza, na zawsze zachowuje mistyczno-infernalną dwuznaczność. Wydłużone i ascetyczne akty – przefiltrowane przez doświadczenie ikony – są przykładem estetycznej sublimacji zmysłowości, wciąż zachowując jednak niezwykły ładunek erotyzmu – pisała badaczka twórczości Nowosielskiego, Krystyna Czerni.
– Akty traktuję zasadniczo tak samo, jak ikona traktuje twarz. Ikona przecież z ciała ludzkiego wypracowała tylko schemat rąk i twarzy. Natomiast ja chciałbym zrobić z ciałem kobiecym to, co ikona zrobiła z twarzą.
– A więc przekazać erotyzm tam zawarty?
– Chciałbym, aby tam był erotyzm, bo z chwilą, kiedy akt zanadto wysterylizuję, to mija się on z celem. Więcej – chciałbym ten erotyzm włączyć właśnie do swoich obrazów.
– A jak się to Panu udaje?
– Częściej udaje mi się to w obrazach świeckich, w ikonie rzadziej. Chciałbym, aby to było cielesne, aby to było ciało subtelne ze wszystkimi właściwościami ciała realnego. Cała sprawa polega na tym, aby jak najwięcej elementów rzeczywistości biologicznej wprowadzić na wyższe piętro świadomości. Ale to jest bardzo trudne. Bardzo rzadko się udaje. Z chwilą bowiem gdy swoje malowidło zanadto obciążę elementami pewnych uwarunkowań biologicznych, przestaje ono być ikoną. I odwrotnie, przez zbytnie wyabstrahowanie postaci powstaje symbol. A tu chodzi o to, aby ta „winda“ jadąca na wyższe piętra świadomości mogła jak najwięcej udźwignąć.
– Bo bez erotyzmu nie ma aktu.
– Akt bez erotyzmu staje się bezprzedmiotowy.
Wokół Ikony. Rozmowy z Jerzym Nowosielskim, Jerzy Nowosielski, Zbigniew Podgórzec, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1985, s. 76-77