Studiował na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, dyplom uzyskał w 1977r. u prof. Jacka Sienickiego. W latach 1977- 1989 pracował jako adiunkt na Wydziale Malarstwa. Nagroda za najlepszy obraz roku w konkursie miesięcznika „Art & Business” w 2001. Jego obrazy prezentowane były na kilkudziesięciu wystawach indywidualnych i zbiorowych w Polsce i za granicą.
Mikołaj Kasprzyk wypracował swój własny rozpoznawalny styl – opowieści i sytuacji kreowanych przez małe figurki ludzkie, ustawione w odrealnionych pejzażach. Owe „ludziki” szereguje Kasprzyk w rytmiczne kompozycje, oddając, niby w średniowiecznych miniaturach, z rzemieślniczą dokładnością, ich podpatrzone wcześniej gesty i pozy. Chce być wierny swoim spostrzeżeniom, pozostaje realistą. W prosty sposób, bez patosu, odnotowuje zwykłe, przedstawione w zwykłym świetle dnia i stonowanym kolorycie sytuacje, w jakie uwikłani są jego modele, owe „ludziki”. I zdrobnienie to nie wynika tylko z małej skali postaci, ale także z równoznaczności „ludzika” ze słowem „szablon”. To opowieść o człowieku wywodzącym się dokładnie z tego świata, nawet jeśli należy do sfery mitu, jak Adam i Ewa.
olej/płótno, 54 x 100 cm
sygnowany p.d.: monogram MK 09
sygnowany, datowany i opisany na odwrocie: MIKOŁAJ KASPRZYK | " ADAM I EWA " | OLEJ | 2009 | 100 x 54
Studiował na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, dyplom uzyskał w 1977r. u prof. Jacka Sienickiego. W latach 1977- 1989 pracował jako adiunkt na Wydziale Malarstwa. Nagroda za najlepszy obraz roku w konkursie miesięcznika „Art & Business” w 2001. Jego obrazy prezentowane były na kilkudziesięciu wystawach indywidualnych i zbiorowych w Polsce i za granicą.
Mikołaj Kasprzyk wypracował swój własny rozpoznawalny styl – opowieści i sytuacji kreowanych przez małe figurki ludzkie, ustawione w odrealnionych pejzażach. Owe „ludziki” szereguje Kasprzyk w rytmiczne kompozycje, oddając, niby w średniowiecznych miniaturach, z rzemieślniczą dokładnością, ich podpatrzone wcześniej gesty i pozy. Chce być wierny swoim spostrzeżeniom, pozostaje realistą. W prosty sposób, bez patosu, odnotowuje zwykłe, przedstawione w zwykłym świetle dnia i stonowanym kolorycie sytuacje, w jakie uwikłani są jego modele, owe „ludziki”. I zdrobnienie to nie wynika tylko z małej skali postaci, ale także z równoznaczności „ludzika” ze słowem „szablon”. To opowieść o człowieku wywodzącym się dokładnie z tego świata, nawet jeśli należy do sfery mitu, jak Adam i Ewa.