Komentarz autorski:

Początkiem ostatniego tygodnia października w godzinach popołudniowych, kiedy większość sąsiadów i znajomych była jeszcze w pracy, postanowiłem pozbierać dziką różę, na wino. W ten dzień, na górce gdzie mieszkałem czuło się pustkę. Wszystko, co się ruszało za sprawą lekkiego wiatru i ostrych promieni słońca, blado padających na pomarańczowe liście brzóz i drgające trawy, oscylowało na granicy złudzenia. Martwo.
(...)
Fotografia, którą wykonałem, dokumentuje czynność zbierania owoców, która dla mnie, przez wysiłek a przede wszystkim intencję stała się prywatnym performansem. Przynajmniej przez moment. Całej sytuacji zbioru nie odbieram prozaicznie, a jako próbę zbliżenia się do intrygującej mnie struktury. Subtelnego penetrowania, naruszania, zmiany przestrzeni, również tej kolorystycznej. Atencji. Tę wydawałoby się zwyczajną sytuację, która jednak należy w dzisiejszych czasach do ekscentrycznej, przenoszę w sferę rytuału, osadzonego w cykliczności pór roku. To, co najważniejsze - zbieranie owoców, wydaje się pełnym dramaturgii zdarzeniem, a wyestetyzowane tło, areną zmagania się z dzikim terenem i dziką, ale za to nieskażoną przydrożnymi zanieczyszczeniami różą.

79
Krzysztof MANIAK (ur. 1990)

27.10.2015

Technika: odbitka fotograficzna, druk atramentowy na papierze Hahnemühle Photo Rag Baryta 315 g
Data powstania: 2015
Wymiary: 73 x 103 cm
Sygnatura: Krzysztof Maniak, 2015 / Edycja 1+1AP
Edycja: 1+1AP

Kup abonament Wykup abonament, aby zobaczyć więcej informacji

Komentarz autorski:

Początkiem ostatniego tygodnia października w godzinach popołudniowych, kiedy większość sąsiadów i znajomych była jeszcze w pracy, postanowiłem pozbierać dziką różę, na wino. W ten dzień, na górce gdzie mieszkałem czuło się pustkę. Wszystko, co się ruszało za sprawą lekkiego wiatru i ostrych promieni słońca, blado padających na pomarańczowe liście brzóz i drgające trawy, oscylowało na granicy złudzenia. Martwo.
(...)
Fotografia, którą wykonałem, dokumentuje czynność zbierania owoców, która dla mnie, przez wysiłek a przede wszystkim intencję stała się prywatnym performansem. Przynajmniej przez moment. Całej sytuacji zbioru nie odbieram prozaicznie, a jako próbę zbliżenia się do intrygującej mnie struktury. Subtelnego penetrowania, naruszania, zmiany przestrzeni, również tej kolorystycznej. Atencji. Tę wydawałoby się zwyczajną sytuację, która jednak należy w dzisiejszych czasach do ekscentrycznej, przenoszę w sferę rytuału, osadzonego w cykliczności pór roku. To, co najważniejsze - zbieranie owoców, wydaje się pełnym dramaturgii zdarzeniem, a wyestetyzowane tło, areną zmagania się z dzikim terenem i dziką, ale za to nieskażoną przydrożnymi zanieczyszczeniami różą.