Stawiamy na młode malarstwo
Rozmowa z Cezarym Stypułkowskim, prezesem mBanku
Kama Zboralska: Panie Prezesie, lubi Pan ryzyko? Do jakiej kategorii ryzyka bankowego zaliczył by Pan inwestowanie w młodą sztukę, która tak naprawdę nie wiadomo w jakim kierunku podąży? I które prace zweryfikuje czas?
Cezary Stypułkowski: Ryzyko jest wpisane w istotę bankowości, ale tak w sferze finansów, jak i w świecie sztuki ważne jest, by je minimalizować, na przykład korzystając z wiedzy eksperckiej. To zrobiliśmy w projekcie „m jak malarstwo”. Zaprosiliśmy do współpracy wybitnych znawców sztuki, których wiedza, doświadczenie i zmysł artystyczny pozwoliły wyselekcjonować z rynku najciekawsze prace młodych malarzy. Naszym zdaniem, są one znakiem czasów i w dłuższej perspektywie mają szansę zyskać na wartości. Zresztą, niektóre z nich już zyskały. Wielu artystów w latach 70., 80., dobrze się zapowiadało, ale słuch o nich dawno zaginął. Bank UBS w ramach art. bankingu oferuje swoim klientom obiekt podając jedynie cenę rynkową w dniu zakupu. Według Karla Schweizera, twórcy tej usługi nie ma odpowiednich narzędzi ekonomicznych, które pozwoliłyby prognozować, w jakim czasie i o ile procent wzrośnie ich wartość. Nasza inicjatywa nie polega na oferowaniu klientom usługi art bankingu. Kolekcja „m jak malarstwo” to inwestycja banku w sztukę, chociaż przede wszystkim to wsparcie młodych, zdolnych artystów i element strategii zaangażowania społecznego naszej firmy. Nieskromnie powiem, że pomysł powstał z mojej inicjatywy.
KZ: Nad budowaniem kolekcji czuwa jak już Pan wspomniał komisja ekspertów rynku sztuki. Kupowane prace mają mieć potencjał? Czyli wątek inwestycyjny jednak jest istotny?
CS: Oczywiście, nie chcemy stracić na tym projekcie. Co więcej, wierzymy, że prace będą zyskiwały na wartości – tak, by w przyszłości wesprzeć kolejne pokolenia młodych artystów. Jak wspomniałem wcześniej, w ciągu pandemicznego roku i zwiększonego popytu na sztukę, niektóre prace już znacząco zyskały na wartości, co potwierdza, że nasi eksperci mają wyczucie. Ale podkreślam, wątek inwestycyjny nie jest istotą tego projektu.
KZ: mBank sprzedał 150 dzieł wybitnych artystów m.in. Józefa Brandta, Alfreda Wierusz – Kowalskiego i Stanisława Witkiewicza. Już na pierwszej aukcji uzyskano ponad 5,1 mln zł, które zasiliło Fundusz ”M jak malarstwo” przeznaczony na zakup sztuki najmłodszej. Inne banki też wyprzedają część swoich korporacyjnych kolekcji na rzecz odmłodzenia zbiorów. Czyli to taki światowy trend? I dowód na to, że jednak warto inwestować w młodość?
CS: Zawsze warto inwestować w młodość. Klient mBanku to statystycznie człowiek młody, a na pewno młodszy niż większość klientów innych banków. Chcemy, by nasze działania odzwierciedlały tę młodość na różnych płaszczyznach. W naszym przypadku to nie była kwestia trendu, a raczej pewnej spójności działań i komunikacji. Idea pojawiła się przy okazji zmiany siedziby banku – z klasycznego budynku na nowoczesny wieżowiec. To była okazja nie tylko do inwentaryzacji zebranych dzieł, ale i ich wymiany. Przez lata zmienił się bank – nasza marka, oferta. Wszystko to przemawiało za tym, żeby zbiory sztuki odmłodzić.
KZ: Kupowane są prace artystów, którzy mają maksymalnie 35 lat, podobne ograniczenie jest przy typowaniu twórców do rankingu Kompasu Młodej Sztuki, który istniej od 2008 roku i od początku publikowany jest na łamach Rzeczpospolitej. Wśród malarzy tworzących kolekcję mBanku znalazły się nazwiska z czołówki KMS, m.in. Karolina Jabłońska, Martyna Czech, Łukasz Stokłosa, Marta Antoniak. Aktualnie można w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie w ramach wystawy „m jak młodość” obejrzeć ich prace. Czy to jest tylko część kolekcji ?
CS: Tak, 50 zaprezentowanych w Sopocie prac to pierwsza odsłona naszego projektu. Nasza komisja zakupów nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Wciąż z uwagą przygląda się pracom młodych malarzy.
KZ: Kolekcja mBanku jest pierwszą, która skupiła się nie tylko na młodości, ale także tylko na malarstwie…
CS: W ostatnich latach świat sztuki koncentrował się na sztuce performatywnej, odsuwając na bok malarstwo, jako może lekko już niemodne, niewspółczesne. Nasi eksperci chcieli zrobić coś nowego, przywrócić do życia ten sposób wyrazu artystycznego. Stworzyliśmy unikatową kolekcję, która składa się na kanon młodego polskiego malarstwa. Jest wiarygodnym dokumentem czasu, miejsca, pokolenia. Wcześniej nikt z budujących korporacyjne kolekcje sztuki nie koncentrował się wyłącznie na malarstwie młodych artystów.
KZ: Jednym z członków komisji jest mieszkający od lat w Nowym Jorku Pana szkolny kolega - dr Marek Bartelik, historyk sztuki, wykładowca m.in. na prestiżowych uczelniach Yale i MIT. Jest przewodniczącym amerykańskiej sekcji AICA – Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Sztuki i wiceprzewodniczącym AICA International. Czy to on zaraził Pana sztuką?
CS: Konsultowałem z nim pomysł i nie ukrywam, że jego opinia była dla mnie bardzo ważna.
KZ: A Pan prywatnie kolekcjonuje sztukę ?
CS: Lubię sztukę, mam niewielki zbiór prac, ale na tym etapie nie nazwałbym siebie kolekcjonerem.
KZ: Wracając do kolekcji mBanku, wybrał już Pan konkretne obrazy do swojego gabinetu?
CS: Dopóki nie zobaczyłem na żywo całej kolekcji, nie miałem tego w planach. Dopiero podczas wernisażu mogłem docenić te prace, dostrzec niuanse, które sprawiają, że niektóre z nich są tak wyjątkowe. To doświadczenie zmieniło nieco moją percepcję, i ostatecznie, korzystając z przywilejów prezesa, wybrałem jedno z dzieł do swojego gabinetu. Ale zanim praca zawiśnie na ścianie, chcemy, by jak najwięcej osób mogło obejrzeć wystawę i podziwiać prace z naszej kolekcji. Poznać młodych zdolnych i to, co mają do powiedzenia.
KZ: Czy pracownicy mBanku będą mieli możliwość codziennego obcowania z zakupionymi dziełami? Jaka jest koncepcja rozlokowania obrazów w nowej siedzibie mBanku? Będą podzielone na sferę publiczną i dostępną tylko dla wybranych klientów?
CS: Jak wspominałem, chcemy, by nasza kolekcja żyła, była oglądana i podziwiana przez publiczność. Już teraz pojawiają się propozycje od różnych galerii, które chciałyby ją zaprezentować u siebie. Naszych pracowników będziemy więc zachęcać, by odwiedzali galerie.
KZ: Czyli kolekcja ma mieć też charakter edukacyjny, oswajanie z nowym podejściem do sztuki? Często słyszymy – ja się na sztuce współczesnej nie znam, zwłaszcza tej najnowszej…
CS: Chcemy przybliżyć sztukę polskim odbiorcom, pokazać, że nie tylko performance czy sztuka digital może być atrakcyjna, że także malarstwo może oddawać to, co nas dziś zajmuje, martwi, bawi.
Być może kolekcja mBanku stanie się wzorem nie tylko dla początkujących kolekcjonerów…
Rozmawiała Kama Zboralska
Cezary Stypułkowski, prezes mBanku
Studiował na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie uzyskał tytuł doktora nauk prawnych. W latach 80. jako stypendysta Fullbrighta studiował w Business School na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku. Przez trzynaście lat kierował zarządem Banku Handlowego. Prezes zarządu Grupy PZU (2003- 2006 roku). W latach 2006–2010 pracował w J.P. Morgan w Londynie, gdzie od 2007 roku był dyrektorem zarządzającym na Europę Środkową i Wschodnią. Od 2010 roku zarządza mBankiem. Członek Międzynarodowej Rady Doradczej zarządu Deutsche Banku, Międzynarodowej Rady Doradczej INSEAD, oraz Geneva Association. Od 2012 roku jest współprzewodniczącym Emerging Markets Advisory Council przy IIF w Waszyngtonie.
Zdjęcie: Mikołaj Sobczak, The Boat, akryl na płótnie, 125x200 cm, 2019 ( kolekcja mBank)
Cezary Stypułkowski, prezes mBanku