Nie ma przypadków

– rozmowa z Rafałem Piotrem Solskim, CEO agencji John Weston Group, głównego patrona wystawy „Spheres. Fangor – Heweliusz” w Gdańsku


W gdańskiej Zbrojowni Sztuki można zobaczyć wystawę ostatnich „tajemnych dzieł” Wojciecha Fangora – artysty, którego twórczość intrygująco rezonuje z postacią XVII-wiecznego astronoma Jana Heweliusza. To wyjątkowe wydarzenie łączy sztukę, naukę i metafizykę, przyciągając zarówno miłośników malarstwa, jak i pasjonatów historii i astronomii.
 

Nie ma przypadków – rozmowa z Rafałem Piotrem Solskim, CEO agencji John Weston Group, głównego patrona wystawy „Spheres. Fangor – Heweliusz” w Gdańsku

 
Agencja John Weston Group, wrocławska agencja kreatywna, jest głównym patronem wystawy „Spheres. Fangor – Heweliusz”, którą już w dniu otwarcia odwiedziło ponad 1000 osób. Na czym polega jej fenomen?

Fenomen tkwi w specyficznych czasach, w których żyjemy. To tak jakby science fiction działo się na naszych oczach i może dlatego szukamy pewnych źródeł, w których krawędzie rzeczywistości nie są tak ostre. Obrazy Wojciecha Fangora z cyklu „Heweliusz” wpisują się w ten nurt, a także w zainteresowania astrologią, energią i jej przepływem. Ta wystawa jest bardzo energetyczna. Część odwiedzających wystawę wabi samo określenie „tajemne obrazy”. Dla mnie jej fenomen to także po prostu są świetni artyści z Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, którzy w nieszablonowy sposób korespondują z wystawą i w nią się wpisują.

Jak to jest zorganizowane?

Już od wejścia do Zbrojowni Sztuki pierwsze co widzimy to rzeźba Księżyca, która wita nas na wprost mocnym spojrzeniem, a z prawej i z lewej strony mamy ułożone w palecie kolorystycznej barwne obrazy Fangora, które hipnotyzują swoją intensywnością i tajemniczością. Podchodzimy do obrazu „Cetus” i nagle widzimy jakiegoś stwora, sprawia wrażenie poruszającego się. Dalej odnajdujemy fenomenalne rzeźby Roberta Kai, które swoim minimalizmem, siłą i puentą wspaniale nawiązują dialog z główną wystawą. A później stoimy w kolejnym zakątku i dobiega nas dźwięk. Okazuje się, że patrzymy na dzieła profesora Sylwestrowicza, który zrobił fenomenalną rzecz, bo zaprosił naukowca z Akademii Górniczo Hutniczej w Krakowie, by wyznaczył wzór do zinterpretowania dźwięku jego obrazów. A kompozytor na podstawie tego wzoru stworzył melodię, która nam towarzyszy i przenosi do innej czasoprzestrzeni. Potem wracamy do początku historii, poznajemy listy Wojciecha Fangora i odkrywamy obserwatorium, które wybudował sobie w Stanach Zjednoczonych, bo okazuje się, że był też konstruktorem.


Wystawa „Spheres. Fangor – Heweliusz”, Zbrojownia Sztuki, Gdańsk

Ta pasja do astronomii trwała od dziecka?

Tak, już wtedy budował swoje przyrządy dla obserwacji nieba typu luneta. Obserwatorium i listy, w których je opisuje, to już inny poziom. Zdradza w nich swoje rzemiosło i cały proces pracy nad skomplikowanymi konstrukcjami, a przecież to nie było łatwe - trzeba mieć naprawdę niesamowitą, dużą wiedzę techniczną. W ten sposób odkrywamy początek fascynacji Fangora obserwacją nieba.

To na pewno niesztampowa postać. Malarz, grafik, plakacista i rzeźbiarz, twórca pierwszych instalacji przestrzennych tzw. environments i pionier polskiego op-artu.

Fangor nadal pozostaje artystą o ogromnym wpływie na współczesną sztukę w Polsce i za granicą. Niewielu artystów może pochwalić się indywidualną wystawą w Guggenheim Museum w Nowym Jorku. To na pewno ogromne wyróżnienie, które umocniło jego pozycję i zainteresowanie jego sztuką. Dla mnie natomiast niesamowita jest jego odwaga – swoją karierę w Stanach Zjednoczonych zaczął w wieku 43 lat, był więc trochę starszy ode mnie.

Widzi pan analogię z rozwojem pana agencji John Weston Group? W końcu działacie też z powodzeniem na rynku amerykańskim, a to nie lada osiągnięcie.

Rzeczywiście w zeszłym roku zaczęliśmy działania w Stanach Zjednoczonych, to dla nas nowy rozdział, który cały czas się rozbudowuje o kolejne projekty, jakby jedna współpraca inicjowała drugą.

American dream jak ten Wojciecha Fangora?

Fangor to dla mnie inspiracja. Polak, który wyjeżdża w dojrzałym wieku do wielkiego kraju i osiąga tam w krótkim czasie sukces. Zostaje przedstawicielem op-artu w MoMA (Museum of Modern Art w Nowym Jorku). I ma swoją indywidualną wystawę w Muzeum Guggenheima w Nowym Jorku. Warto dodać, że także dla Amerykanów postać Fangora i jego historia była inspirująca, a, jak już przyjeżdżają do Gdańska, to miasto ten zachwyt tylko potęguje. Może na społeczności lokalnej nie robi to już takiego wrażenia, ale dla przyjezdnych zwłaszcza zza granicy – kolosalne: Zbrojownia Sztuki, Ratusz Staromiejski, zdesakralizowany kościół św. Jana, Starówka... to miasto tętni historią.


Wystawa „Spheres. Fangor – Heweliusz”, Zbrojownia Sztuki, Gdańsk

A skoro o historii mowa, z drugiej strony mamy XVII wiek i Jana Heweliusza – pochodzącego z Gdańska astronoma, biznesmena, browarnika, mającego bliskie relacje z królem Janem III Sobieskim czy też Ludwikiem XIV.

Dokładnie, Heweliusz również z powodzeniem rozwijał swoją karierę międzynarodową, został członkiem Royal Society w Londynie. Był rajcą, ławnikiem, ale i biznesmenem, który miał swoją drukarnię, browar i trzy kamienice, a nad nimi zbudował swoje obserwatorium.

A poza obserwowaniem gwiazd tworzył swoje własne przyrządy astronomiczne...

Od strony kreatywnej ciekawi mnie właśnie ta artystyczna wizja Heweliusza, który bardzo dbał o to, żeby te wszystkie jego przyrządy były nie tylko funkcjonalne, ale i piękne. Wykorzystywał do tego motywy florystyczne, a do współpracy zapraszał także świetnych artystów.

Jak widzi pan punkty wspólne pomiędzy tymi dwiema postaciami?

Po pierwsze wspólna fascynacja astronomią. Wojciecha Fangora pasjonował się nią od dziecka, a po latach otrzymał od swojego syna przedruk atlasu „Firmamentum Sobiescianum” — ostatniego dzieła Jana Heweliusza, zawierającego mapy gwiazdozbiorów i katalog gwiazd stałych. Na wystawie będzie zresztą można zobaczyć egzemplarz tego dzieła z kolekcji Polskiej Akademii Nauk w Gdańsku. Są w nim oryginalne ryciny, które zainspirowały Fangora — konstelacje opracowane przez Heweliusza, współtworzone przez Andrzeja Stecha i wyryte w miedziorycie przez Karola de La Haye.

Czy to ich piękno przyciągnęło Fangora do Heweliusza?

Myślę, że chodziło również o sam zachwyt obserwacją nieba. Heweliusz budował własne przyrządy astronomiczne, tworzył lunety i prowadził obserwacje i stworzył swoje własne obserwatorium. Fangor od małego czytał książki o konstrukcji teleskopów, a ta pasja doprowadziła go do stworzenia własnego obserwatorium w Stanach. Obydwaj fascynowali się niebem, tylko każdy w inny sposób – Heweliusz bardziej naukowo, a Fangor – czysto artystycznie.


Wystawa „Spheres. Fangor – Heweliusz”, Zbrojownia Sztuki, Gdańsk

W tytule wystawy pojawia się słowo „spheres” sfery, jak można je rozumieć?

Wielorako – jako sfera niebieska tak ukochana przez obydwu bohaterów, ale i jako obszary sztuki czy przestrzenie zainteresowań. Inna interpretacja to także wychodzenie poza pewną rzeczywistość, które ujęliśmy w haśle „Uwolnij się od grawitacji!”. Trzeba pamiętać, że wystawa dotyczy też prac profesorów Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku.

Wspominał Pan o obrazach profesora Arkadiusza Sylwestrowicza i o rzeźbach Roberta Kai. Czyje jeszcze prace zobaczymy na wystawie i jak będą one korespondować z cyklem „Heweliusz”?

Każdy artysta nawiązuje do tematu wystawy, interpretując go po swojemu. Prezentujemy na niej prace Macieja Gorczyńskiego, Aleksandry Jadczuk, Katarzyny Józefowicz, Jacka Staniszewskiego, Marii Targońskiej oraz Marka Wrzesińskiego. Prowadzą oni dialog z barwnymi dziełami Fangora.

A jakie prace Wojciecha Fangora zobaczymy na wystawie? Czy to tylko cykl „Heweliusz”?

Wystawa obejmuje łącznie 49 prac Fangora i, choć cykl „Heweliusz” jest jej sercem, to poszerzyliśmy ekspozycję o abstrakcje oraz obrazy tuszem na papierze. A dla tych, którzy znają Fangora głównie z op-artu, przygotowaliśmy także pracę z lat siedemdziesiątych, z czasów jego wystawy w Guggenheim Museum oraz rzeźbę „Księżyc”.

To bogata kolekcja. Jak udało się wam ją zdobyć?

To wszystko nie byłoby możliwe bez wsparcia Fangor Foundation, która nas mocno wsparła. Szczególne podziękowania należą się Agnieszce Meyro oraz Piotrowi Patkowskiemu z rodziny artysty.

To nie jedyne osoby zaangażowane w ten projekt, prawda?

„Spheres. Fangor – Heweliusz” to projekt tworzony przez pasjonatów. Jako John Weston Group byliśmy patronem głównym, uczestniczącym w tym projekcie od samego początku – idei, ale nie osiągnęlibyśmy tego bez innych osób. Ogromne uznanie należy się kuratorkom wystawy, Aleksandrze Jadczuk i Agnieszce Kulazińskiej-Grobis oraz całemu zespołowi gdańskiej ASP, którzy pracowali z ogromnym zaangażowaniem. Nie zrobilibyśmy tego także bez Fundacji FAF, profesora Arkadiusza Sylwestrowicza czy rektora gdańskiego ASP Adama Świerżewskiego oraz całego działu marketingu uczelni - Rafał Fedusio, który mocno czuwał nad tym projektem. Nie mogę też pominąć zaangażowania Państwowej Akademii Nauk w Gdańsku czy Nadbałtyckiego Centrum Kultury, które nas ugościło podczas Business Aperitivo. Cały ten zespół był genialny i wszyscy czuliśmy, że pokazanie światu tych dzieł ma ogromne znaczenie. Można powiedzieć, że ta wystawa powstała z potrzeby serca, a to szczególnie wartościowe. Dlatego też wierzę, że będzie wydarzeniem ważnym nie tylko dla miłośników sztuki, ale i dla całego Gdańska.

To już się dzieje 1000 zwiedzających tylko pierwszego dnia. Jakie macie dalsze plany związane z wystawą?

Spotkaliśmy się też z przychylnością mediów i lokalnego biznesu, tak jakby wszyscy czuli wspólną misję, żeby zapewnić powodzenie temu przedsięwzięciu. I to się udało i to oczywiście rozbudza apetyt na więcej. Chcielibyśmy zbudować wokół wystawy markę i wyruszyć z nią za granicę. Naturalnym kierunkiem jest Wielka Brytania, gdzie można odnaleźć wątek Heweliusza. Wspominałem już o londyńskiej Royal Society, a w jednej z sal w Oksfordzie, w galerii największych astronomów wisi portret Heweliusza. Otrzymujemy też zapytania o wystawę na rynku polskim, rozmawiamy o tym, żeby wystawa ewoluowała i została rozszerzona o inne dzieła Fangora. Na razie jednak nie chciałbym zdradzać szczegółów.

Rozumiem, a proszę powiedzieć w związku z tym, że właśnie ten gdański zespół był tak twórczy i wspierający, to czy myśli pan o innych projektach do zrealizowania tutaj?

Nie ukrywam, że jestem otwarty i właściwie zaraz po wernisażu „Spheres. Fangor – Heweliusz” byliśmy partnerem innego lokalnego projektu - wystawy Artintell w kościele św. Jana raz jeszcze wspólnie z Nadbałtyckim Centrum Kultury. Także to już się dzieje, a mój zachwyt Gdańskiem nie słabnie. Miasto ma ogromny potencjał także pod kątem biznesowym do budowania marek w oparciu o historię tego miejsca, ale i w kontekście samej architektury przestrzeni i ludzi, którzy tu są. Na pewno to nie jest nasze ostatnie słowo.

Wspomniał pan o potencjale biznesowym, a jako agencja staracie się go wykorzystywać podczas wydarzeń takich jak Business Aperitivo. Czy może pan powiedzieć, na czym one polegają?

Business Aperitivo to nasze autorskie eventy, których celem jest łączenie świata biznesu i sztuki oraz budowanie autentycznych relacji wokół form artystycznej ekspresji. Chcemy budować społeczność wokół sztuki, zachęcać do dialogu i inspirować do rozpoczęcia własnej przygody z kolekcjonerstwem. Jednocześnie chodzi nam o potęgowanie genius loci, czyli ducha miejsca, którym w tej edycji wydarzenia jest właśnie Gdańsk i dwie niezwykłe postacie: genialny astronom Jan Heweliusz i wybitny artysta Wojciech Fangor, których połączyła fascynacja kosmosem i przekraczanie granic.


Business Aperitivo, Sala Mieszczańska Ratusza Staromiejskiego w Gdańsku

Jak przebiegło gdańskie Business Aperitivo?

Już sama lokalizacja wydarzenia była nieprzypadkowa - wierzę w siłę spójnej opowieści - goście zostali zaproszeni do Sali Mieszczańskiej Ratusza Staromiejskiego w Gdańsku, miejsca silnie powiązanego z historią, ale i z wystawą, a zwłaszcza Janem Heweliuszem, który tu podejmował decyzje jako rajca miejski. Gośćmi spotkania byli m.in. Marek Roefler z Villi La Fleur w Konstancinie i Katarzyna Białousz, którzy opowiedzieli o kolekcjonerstwie, dzieląc się swoim doświadczeniem. Angelika Kuźniak przybliżyła początki fascynacji Fangora niebem, a dr Maria Michalska z PAN opowiadała z kolei o Heweliuszu. Dla uczestników przygotowaliśmy też profesjonalną sesję zdjęciową na tle obrazu Fangora. Po części oficjalnej przeszliśmy do swobodnych rozmów. To właśnie sama esencja Business Aperitivo, które poprzez sztukę buduje autentyczne relacje – biznesowe, towarzyskie i artystyczne.

Za wystawą „Spheres. Fangor – Heweliusz” kryją się okrągłe rocznice z jednej strony 80-lecie gdańskiej ASP, z drugiej strony 10-lecie otrzymania przez Wojciecha Fangora tytułu doktora honoris causa uczelni, a w tym roku przypada także dziesiąta rocznica śmierci artysty. Czy to wszystko miało wpływ na to, że wystawa ma miejsce właśnie teraz czy może stoi za nią jakiś inny tajemny plan?

Pozwolę sobie przeczytać list, który Wojciech Fangor napisał 6 października 2015 roku na otwarcie wystawy poświęconej cyklowi „Heweliusz”:

„Moi drodzy, wybaczcie, że nie mogę by brać udziału w tej uroczystości, ale pogorszenie się mojego zdrowia uniemożliwiło osobistą obecność. Pragnę serdecznie podziękować za przyjęcie mnie na honorowego członka waszej uczelni. Dziękuję również profesorowi Sylwestrowiczowi za jego osobisty udział w organizacji tej imprezy.

Korzystając z tej okazji podzielę się z Wami moim doświadczeniem i obserwacjami wizualnego artysty. Sztuki nie uprawia się w bólu i męce. Twórczość to pożądanie prowadzące do rozkoszy. Pożądanie nie bierze się z głowy, z świadomej decyzji. Jego źródłem są trzewia, to co Anglosasi nazywają “guts”. Głowa to narzędzie, a nie źródło pożądania. Rozum potrzebny jest przy wyborze technologii, narzędzi i materiału, ale również tematu, który jest pretekstem do konstrukcji dzieła.

Każde dzieło ma temat, który można odczytać. “Bitwa pod Grunwaldem” czy “Czarny Kwadrat”. Nie ma dobrych czy złych tematów. Jakość jest atrybutem treści, a treści się nie odczytuje, ale doznaje. Treść nie wynika z tematu, ale ze struktury i współdziałania kontrastów wizualnych. Treść zawiera geny autora, zapach czasu i związanej z czasem kultury. Dziękuję jeszcze raz za ten zaszczyt. Życzę Wam szczęścia, sukcesów, pożądania i rozkoszy.”

Myślę, że to jest dalej aktualne i nie ma przypadku.

 

 

Rafał Piotr Solski - założyciel i CEO agencji kreatywnej 360° John Weston Group, która od lat pomaga markom w Polsce i na świecie łączyć nowoczesne technologie, AI i storytelling w jedną spójną wizję. Współtworzył projekty dla takich marek jak PEPSI, BBC, InPost, Bank Millennium, Align Technology, Pelion, Lincoln Property Company, JLL, SKANSKA, VOLVO Group. Wierzy, że w erze algorytmów i automatyzacji prawdziwą siłą pozostaje opowieść, a przyszłość komunikacji leży w odważnym dialogu między sztuką, technologią i biznesem.

 

 

„Spheres. Fangor – Heweliusz” 01.05.2025 – 01.06.2025
Zbrojownia Sztuki w Gdańsku Patron główny: John Weston Group

„Spheres. Fangor – Heweliusz” prezentuje ostatni cykl malarski Wojciecha Fangora pod tytułem „Heweliusz”, który odzwierciedla fascynację artysty kosmosem i nawiązuje do gwiazdozbiorów słynnego XVII-wiecznego gdańskiego astronoma Jana Heweliusza. Ekspozycja łączy świat nauki i sztuki, zestawiając artystyczną wizję Fangora z naukowymi przedstawieniami nieba Heweliusza. Można na niej zobaczyć 49 prac Fangora, wśród których poza wspomnianym cyklem, znajdują się abstrakcje i prace tuszem na papierze. Ekspozycję wzbogacają oryginalne miedzioryty z dzieł Jana Heweliusza, takie jak „Firmamentum Sobiescianum” i „Selenographia”. Wystawa „Spheres. Fangor – Heweliusz” jest częścią obchodów 80-lecia Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, stąd pomysł na włączenie do niej prac profesorów ASP korespondujących z tematem. Sam Wojciech Fangor w 2015 roku otrzymał tytuł doktora honoris causa tej uczelni.

 

Zdjęcia: Adam Kozłowski (ASP Gdańsk)