Modlitwa do Ziemi. Tak zatytułowałabym ten żywy obraz, jaki pojawił się przed naszymi oczami, kiedy udaliśmy się na Plac Gabriela D’ Annunzio w Marina di Pietrasanta, by zobaczyć z bliska jedną z dwóch rzeźb Marii Papy Rostkowskiej, znajdujących się w przestrzeni publicznej uroczego toskańskiego miasteczka. Ta rzeźba to „Gaja” (w mitologii greckiej - bogini Ziemia), a wznoszące do niej modlitwę ptaki to gęsi; widok - jak na to miejsce - prawdopodobnie wyjątkowy. To symboliczne zjednoczenie natury z dziełem sztuki bardzo trafnie definiuje twórczość polskiej rzeźbiarki, która 30 lat życia spędziła w Pietrasanta. Przybyła tu z Paryża, a wcześniej z Warszawy, w poszukiwaniu miejsca, w którym odnajdzie spokój i harmonię oraz bliskość materiału, z którym będzie pracować. Tu zakochała się w marmurze i ta miłość pozostała z nią do końca życia.
Tekst: Anna Jankowska
Zdjęcia: własność Artinfo i archiwum rodziny Rostkowskich
Zdjęcie powyżej: Maria Papa Rostkowska w Henraux, 1970
Rzeźba "Gaja" przy Piazza Gabriele D'Annunzio, Marina di Pietrasanta
Przy głównym wyjściu z lotniska w Pizie roztacza się przede mną górzysty krajobraz Alp Apuańskich. Stąd do Pietrasanta jest około 40 min drogi samochodem. Po godzinie 20 pomarańczowe słońce schodzi coraz niżej, ruch na autostradzie jest raczej spokojny, góry spowite są mgłą, wywołaną przez falę upałów. Zaczynam rozumieć, dlaczego to właśnie tutaj Maria Papa szukała spokoju i szczęścia, zwłaszcza wtedy, gdy to miejsce było zdecydowanie bardziej wyludnione. Przewodnikiem mojej wyprawy będzie Mikołaj Rostkowski, syn Marii Papy, razem z żoną Jöelle, z którą opiekują się spuścizną artystki i ich wspaniałym psem Ianną. Na co dzień mieszkają w Paryżu, ale Pietrasanta znają już bardzo dobrze, ze względu na mamę. Dwa lata, przy współpracy z włoską stroną, zajęły przygotowania tej wystawy, od koncepcji, przez logistykę, aż po samo otwarcie w niedzielne południe 15 czerwca. Powód? Pięćdziesiąt lat od przyjazdu Marii Papy do Pietrasanta na stałe. Tytuł ekspozycji brzmi: „Maria Papa Rostkowska. Moc przeznaczenia”. Wystawa zostaje otwarta w dolnej przestrzeni muzeum Sala delle Grasce w samym sercu miasteczka, tuż przy rynku. W chłodnym pomieszczeniu przypominającym grotę, do której bez problemu można wejść z zewnątrz, swój tymczasowy pobyt rozpocznie 21 rzeźb artystki. Pochodzą one z kolekcji rodziny Rostkowskich, choć nie tylko.
- Koncepcja wystawy jest taka, by pokazać, że Maria Papa Rostkowska nie tworzyła tylko rzeźbę kameralną, ale i monumentalną. (…) Rzeźby monumentalne znajdują się obecnie w muzeach i innych publicznych miejscach na świecie. (…) Innym pomysłem było danie wyrazu temu, że Maria Papa rzeźbiła nie tylko w białym marmurze z czarną podstawą, jak wyglądają klasycznie jej rzeźby, ale także w różowym, czerwonym czy czarnym marmurze jak „Forza del Destino”, czyli „Moc przeznaczenia”, od której tytuł wzięła wystawa. - tłumaczy syn artystki.
Cztery prace znajdujące się na wystawie (wśród nich wielkoformatowe „Barka” i „Osoby”) pokonały najkrótszą drogę spośród prezentowanych tu dzieł, przyjechały ze znajdującego się nieopodal ogromnego przedsiębiorstwa zajmującego się obróbką marmuru, Henraux. Tutaj Maria Papa spędzała znaczną część swojego włoskiego życia, a pracowała po kilkanaście godzin dziennie, techniką bezpośredniego kłucia w kamieniu, co nie było zabiegiem popularnym wśród innych artystów, a już tym bardziej wśród kobiet.
Maria Papa Rostkowska z rzeźbą "Il Guerriero", Henraux, 1966
- W 1966 laboratorium marmuru Henraux ogłosiło projekt na ponowne zastosowanie tego kamienia w rzeźbie współczesnej. Do współpracy zaproszono Marię Papę Rostkowską. W tym samym roku Maria przyjechała do Pietrasanta i zakochała się w marmurze - mówi historyczka sztuki i autorka tekstów do katalogu wystawy Lara Conte z Roma Tre University.
Maria Papa nie została w 66. roku w Pietrasanta na stałe, wróciła 9 lat później i od 1975 roku dzieliła swoje życie na Toskanię i Paryż, do którego wracała na 2/ 3 miesiące w roku. Przez lata pracy jej delikatne dłonie i ciało bardzo się wzmocniły. Codziennie wykonywała ćwiczenia fizyczne, bo praca w marmurze wymagała odpowiedniej kondycji. Do pracy w Henraux nie używała specjalnych roboczych fartuchów. Maria Papa - w sercu nieustannie Paryżanka - kochała modę, a o jej szczególnym umiłowaniu do francuskiej marki Yves Saint Laurent opowiadają mi przy filiżance herbaty w jej ulubionej knajpce Mikołaj i Jöelle. Po całym dniu pracy zmieniała strój i zjawiała się w kawiarni „Principe” w Forte dei Marmi, w której dziś panuje elegancki i nowoczesny klimat. Maria lubiła odwiedzać miejsca, lubiła też znać ludzi, którzy orientują się, gdzie warto bywać i mogą jej w tym doradzić.
Mikołaj Rostkowski, Anna Jankowska (Artinfo.pl), Jöelle Rostkowski
Godzina 12 - samo południe w niedzielę - to niecodzienny termin na otwarcie wystawy. Nawet we Włoszech. Na miejsce przybywa jednak sporo osób, tych zaproszonych, ale też i tych zwabionych urokiem rzeźb przypadkiem, z ulicy. Biały, tańczący na ciepłym wietrze obrus na stole przed wejściem do przestrzeni wystawienniczej, to dla mnie kadr wyjęty prosto z filmu, w którym pozornie nie dzieje się nic, ale za chwilę wydarzy się wiele. Spośród zgromadzonych gości wielu wciąż doskonale pamięta Marię. Inaczej rozmawia się o osobie, która mimo, iż odeszła, nie jest pomnikiem, ale żywym wspomnieniem. Wśród osób najbliższych artystce obecny jest Sauro Lorenzoni, jej artigiano, czyli rzemieślnik towarzyszący Marii przez wiele lat pracy w kamieniołomach. Przyznaje, że była pierwszą kobietą rzeźbiarką, którą poznał. Wspomina też o specyficznej technice pracy rzeźbiarki, kłuciu bezpośrednio w kamieniu, co wymagało jeszcze większej siły. Za przykładem Michała Anioła pracowała w ten sposób, głęboko wierząc, że twórca - jako demiurg - za dotknięciem dłoni nadaje materiałowi, w którym tworzy, życie.
Mikołaj Rostkowski, syn Marii Papy Rostkowskiej, przed wejściem do Sala delle Grasce w Pietrasanta
Wystawę otwiera burmistrz miasta Pietrasanta Alberto Stefano Giovannetti w towarzystwie historyczki sztuki i autorki tekstów do katalogu wystawy Lary Conte oraz Mikołaja Rostkowskiego. Oglądam rzeźby Marii Papy z bliska, obchodzę je z kilku stron, pozwalam sobie dotknąć ich gładkiej powierzchni, choć nigdy nie wiadomo, czy można to robić. „Haptyczny rezonans materii” - tytuł wystawy, na której w 2023 roku prace Marii Papy znalazły się wśród dorobku innych kobiet rzeźbiarek - podkreśla zmysłowość odbioru jej prac. Maria Papa nie wskazywała swoim gościom, w jaki sposób mają się z jej rzeźbami obchodzić, czy mogą ich dotykać, pozwalała im na swobodę i z tym poczuciem wolności wiele osób decydowało się na zbliżenie dłoni do obiektu. Prace w Sala delle Grasce kuszą nie tylko zmysł dotyku, ale przede wszystkim wzroku. Miękke, delikatne, opływowe, abstrakcyjne, organiczne, z tytułami naprowadzającymi na skojarzenia. Rigoletto, Uccello di Felicità, La Sposa, Bella Donna, La Vita in Rosa, Avanti, la Forza del Destino, Donna Incinta, Ritratto di Edilou (Edilou to wnuczka Marii Papy) oraz L’unicorno, Pegase Bianco i największe tu Personaggi oraz La Barca z kolekcji Henraux, głównego partnera i sponsora wystawy. Te prace budzą najczulsze uczucia, wyrażone dłońmi Marii Papy Rostkowskiej wiele lat temu, zaś ich tytuły uwidaczniają zainteresowanie rzeźbiarki tematami ważnymi z punktu widzenia człowieczeństwa: miłością, walecznością, macierzyństwem, szczęściem, kontaktem z naturą.
Bez tytułu, Maria Papa Rostkowska, 1996
"I personaggi", Maria Papa Rostkowska, 1996
"Donna incinta", Maria Papa Rostkowska, 1988
Wcześniejsze prace Marii w terakocie nie miały takich właściwości haptycznych. Marmur był wyjątkowy i artystka była tego świadoma. Stanowił dla niej „obietnicę szczęścia”, jak nazwała jedną ze swoich rzeźb, obecnie znajdującą się w kolekcji Królewskiej Galerii Rzeźby Stanisława Augusta w Łazienkach Królewskich w Warszawie.
Wystawa w Muzeum Łazienki Królewskie w Warszawie, 2023 r.
Zdjęcie pochodzi z katalogu wystawy "Maria Papa Rostkowska. Moc przeznaczenia" w Pietrasanta.
Maria Papa Rostkowska dźwigała historię naznaczoną wielkimi i tragicznymi wydarzeniami. W czasie II wojny światowej, razem ze swoim ówczesnym mężem Ludwikiem Rostkowskim, pomagała mieszkańcom warszawskiego getta przedostać się na aryjską stronę miasta. Walczyła w Powstaniu Warszawskim, cudem uciekła z transportu do Auschwitz. Odznaczona orderem wojennym Virtuti Militari, po wojnie wyjechała na stypendium do Paryża. Wróciła pod koniec lat 40., związała się z Akademią Sztuk Pięknych w Sopocie i Warszawie, malowała portrety. Kilka lat później powróciła do Paryża, któremu na zawsze oddała swoje serce. Tam wyszła za mąż po raz drugi, związała się z popularnym krytykiem sztuki Gualtierim Papa di San Lazzaro, rzeźbiła w brązie i terakocie. W drugiej połowie lat 60. przyszedł czas na Pietrasanta, by ostatecznie w 1975 roku osiedlić się w Toskanii na stałe.
Maria Papa Rostkowska i Gualtieri Papa di San Lazzaro.
Zdjęcie pochodzi z katalogu wystawy "Maria Papa Rostkowska. Moc przeznaczenia" w Pietrasanta.
Po obejrzeniu widowiska, którego aktorkami były gęsi i „Gaja”, wyruszamy w poszukiwaniu drugiej rzeźby autorstwa Marii Papy Rostkowskiej, która znajduje się w przestrzeni miasta. Mamy ogromną nadzieję, że uda nam się ją zobaczyć, ponieważ pozostaje zamknięta we wnętrzu szkoły artystycznej Centro di Arti Visive, a ta w przerwie letniej jest zamknięta. Na miejscu kilka osób angażuje się w pomoc w dotarciu do celu. Od rozwiniętej marmurowej róży w bieli, znajdującej się we wnętrzu, dzielą nas tylko drzwi od strony wspaniałego ogrodu, który dla nieznanych nam szczęśliwców jest miejscem wytchnienia pomiędzy wykładami o sztuce. Popołudniowe słońce Toskanii, horyzont soczysty w zieleni, której we Włoszech jest ponoć kilkadziesiąt odcieni, samotny leżak z widokiem na ogród i w końcu dostojna róża z białego marmuru tuż przy wejściu do wnętrza jednego z budynków, to widok, który nie raz powróci do mnie niczym idylliczne wspomnienie.
Tak bardzo nieopodal, ale już z ciszą przerywaną dźwiękami maszyn, od 1821 roku funkcjonuje legendarne przedsiębiorstwo kamieniarskie Henraux. Tutaj przy pracy można było spotkać Marię Papę, Henry’ego Moore’a czy Jean'a Arpa. Po fabryce Henraux oprowadza nas Michele. To młody chłopak, który z pasją opowiada o miejscu pracy, które - jak się tego spodziewałam - jest niezwykłe. Pracuje tu od 7 lat i jest odpowiedzialny między innymi za pośrednictwo w kontakcie z artystami. Do Henraux sprowadza się marmur z Włoch i z innych części świata. Na miejscu jest on poddawany obróbce zależnie od tego, czy zostanie przeznaczony do produkcji mebli, czy do wykonania rzeźb. Ogromne maszyny tną marmur na cienkie płyty meblarskie, czyszczą go i polerują. Jeszcze innym przekształceniom poddawane są kamienie przeznaczone na wykonanie rzeźb. Maszyny 3D drukują małe modele obiektów i na ich podstawie artigiani (rzemieślnicy - przyp. red.) rzeźbią w rozmiarze, jakiego oczekuje autor projektu. Natychmiast przywołuję w pamięci zdjęcie Marii Papy w goglach na twarzy, chustce na głowie, siedzącej na bryle kamienia, który wkrótce miał przeistoczyć się w dzieło sztuki. Maria była autorką swoich rzeźb od początku do końca, przy pracy wspomagał ją artigiani Sauro Lorenzoni, obecnym na otwarciu wystawy w Pietrasanta i wspominający Marię jako perfekcjonistkę w pracy.
Sauro Lorenzoni, artigiani Marii Papy Rostkowskiej
Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że przy powstawaniu rzeźb pracują nie tylko artyści znani z nazwiska jako ich autorzy. W zakładzie Henraux z dala rozpoznaję rzeźby doskonale znanego współczesnego artysty. Za ponad miesiąc otworzy swoją kolejną wystawę, a rzeźby które się na niej znajdą powstają właśnie tutaj. Artysta wysłał do Henraux plik z projektem rzeźby, która tu nabierze realnych kształtów. Przy tych obiektach pracuje Edi Carrer, który poza byciem profesjonalnym artigiani jest rzeźbiarzem, mającym swoją pracownię nieopodal. Pokazuje mi na zdjęciach swoje prace. Są bardzo dobre. To ciekawe zjawisko, kiedy jeden artysta jest autorem koncepcji i wykonania swoich własnych prac, a jednocześnie zawodowo zajmuje się wykonywaniem prac artystów dużo popularniejszych od niego samego.
Jöelle Rostkowski, Mikołaj Rostkowski, Anna Jankowska i Ianna
W fabryce wciąż pracuje kilka osób pamiętających Marię. W czasie spotkania dowiadujemy się, że wydawany przez Henraux magazyn "Marmo", dystrybuowany do najważniejszych podmiotów związanych z meblarstwem, designem i sztuką na świecie, na główną bohaterkę kolejnego, jesiennego wydania, wybrał właśnie Marię Papę Rostkowską. Wieść o jednej z najwybitniejszych polskich rzeźbiarek okresu powojennego, klasyczki współczesności zostanie wysłana na cały świat. Mamy co świętować. W tym samym czasie z Polski napływa wiadomość o sprzedaży rzeźby Marii Papy przez jeden z najważniejszych domów aukcyjnych w kraju. Mam nadzieję, że wkrótce będzie w swojej ojczyźnie tak dobrze rozpoznawalna jak jej przyjaciółka Alina Szapocznikow. Za granicą już jest. Prace Marii są częścią czterdziestu kolekcji francuskich, a także kilkunastu włoskich i szwajcarskich. Plany promocji mamy na świecie Mikołaj Rostkowski ma do 2030 roku.
Tymczasem w mieście Pietrasanta w Sala delle Grasce, gdzie otwarto wystawę prac Marii Papy, trwają dyskusje i padają pytania o jej przedłużenie. Pierwotnie miała tu zagościć do 13 lipca. Tak czułam, że to okaże się zbyt krótko. Jakie decyzje zapadną, wkrótce się dowiemy. Żegnamy się z domem Marii Papy, który odwiedzamy na sam koniec, i który kiedyś był kaplicą. Tu przebywała rodzina Marii wraz z jej ukochaną wnuczką Edilou, kiedy przyjeżdżali z Francji odwiedzić mamę. Ale poza nimi bywało tu wielu gości, i z Francji i z Polski. Synowa Marii, Jöelle, wspomina, że mama nie lubiła, gdy wychodzili z domu, być może przez wzgląd na tragiczne doświadczenia z czasu wojny. Mówi też o szarym kotku, z którym żyła Maria. My odwiedzamy jej dom ze wspaniałym cocker spanielem Ianną, która towarzyszy nam całą podróż, nie pozostając samej ani na chwilę w hotelu. Towarzyska dusza, karmiąca się bliską obecnością ludzi. Na otwarciu wystawy czyni powinności czworonożnej kuratorki, która sama wygląda jak dzieło sztuki. Świetnie tu pasuje i rozbawia gości, szczękając za każdym razem, kiedy oni klaszczą po przemowach. Myślę, że Maria by ją pokochała!
Ta sama autostrada, ta sama droga, ale słońce wyżej i góry doskonale widoczne bez mgły, bo i upał mniejszy. Wracamy do Pizy. Region Versilia żegna nas kojącymi widokami dużej ilości rzeźb i natury. Już wiem, że białe połacie widoczne na szczytach gór to żaden śnieg, a marmur. Obietnica szczęścia, moc przeznaczenia Marii Papy Rostkowskiej. Miasto, które w Polsce kojarzone jest głównie z pracami Igora Mitoraja (z którym zresztą Maria Papa sąsiadowała), będzie dla mnie już na zawsze domem Marii Papy Rostkowskiej. Tej samej, która nosząc w sobie bolesne wspomnienia z wojennej Warszawy, postanowiła, że swoją sztuką będzie obiecywać szczęcie sobie i innym. Wyjeżdżając z Toskanii wiem, że dotrzymała słowa. Przekonałam się o tym w Sala delle Grasce, na Placu Gabriela D’ Annunzio i w Centro di Arti Visive w Pietrasanta. I nie mogę doczekać się kolejnego spotkania z dziełem jej rąk. Po wakacjach. Na Wawelu. W jej rodzinnej Polsce.
La vita in rosa, Maria Papa Rostkowska, 1992
Dom, w którym mieszkała Maria Papa Rostkowska.