Wątpliwość wzbudza marmurowa rzymska rzeźba „Eros" z I wieku n.e. promująca aukcję w Christie's. Rzeźba pojawia się nawet na okładce katalogu. Dom aukcyjny szacuje, że obiekt może osiągnąć na aukcji kwotę między 500 000 a 800 000 funtów. Prof. Christos Tsirogiannis, ekspert i archeolog z Uniwersytetu Cambridge, poinformował, że ma dowody na to, iż rzeźba była w posiadaniu Robina Symesa, skompromitowanego marszanda oskarżonego o nielegalny handel sztuką starożytną. W 2005 roku Symes został skazany na odbycie kary więzienia za nielegalną sprzedaż egipskiego posągu wartego 3 mln funtów. Jego zbiory zostały przejęte przez policję i przechowywane są w Grecji i we Włoszech. Stały do nich dostęp ma właśnie prof. Tsirogiannis. Archeolog znalazł w archiwach cztery zdjęcia „dokładnie tego samego obiektu”. Tsirogiannis wzywa Christie's do wycofania dzieła z aukcji z powodu powiązań z „marszandami związanymi z licznymi przypadkami nielegalnego handlu antykami”. Dom aukcyjny podaje pochodzenie obiektu jako "własność dżentelmena". W oficjalnym oświadczeniu Christie’s nie przyznaje się do popełnienia błędu czy jakichkolwiek niedopatrzeń i nie zamierza wysłuchać postulatu archeologa.
W ciągu 13 lat prof. Tsirogiannis zidentyfikował aż 1100 zrabowanych artefaktów, pojawiających się w domach aukcyjnych, galeriach i kolekcjach prywatnych na całym świecie. Dzięki współpracy z Interpolem ekspert odegrał znaczącą rolę w odzyskiwaniu nielegalnie wywiezionych zabytków. W 2014 roku Tsirogiannis zidentyfikował pięć starożytnych dzieł sztuki wątpliwej proweniencji w nowojorskiej filii Christie’s i obiekty zostały wycofane ze sprzedaży oraz skonfiskowane ich właścicielom.
Fot. Christie's/ The Guardian